Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koczowisko w środku miasta: żyją w barakach, palą opony i żebrzą [ZDJĘCIA]

Sylwia Nowosińska
Mieszkańcy koczowiska żyją w bardzo złych warunkach. Nie chcą jednak niczyjej pomocy
Mieszkańcy koczowiska żyją w bardzo złych warunkach. Nie chcą jednak niczyjej pomocy FOT. ANDRZEJ WIŚNIEWSKI
Kontrowersje. Przy ul. Prądnickiej nielegalnie przebywa grupa obcokrajowców. Służby porządkowe twierdzą, że nie mają prawa ich usunąć.

W koczowisku za przystankiem tramwajowym „Prądnicka” przebywa od kilkunastu do nawet trzydziestu obcokrajowców. – Palą śmieciami i oponami, żyją w nieludzkich warunkach. Stają się coraz bardziej agresywni – relacjonował nasz czytelnik.

Jak dowiedzieliśmy się, kilku z nich wylegitymowała krakowska straż miejska. Posługiwali się rumuńskimi paszportami. Pozostali mogą być członkami mniejszości romskiej.

W rozmowie z reporterką „Dziennika Polskiego” część koczujących przyznała, że pomieszkiwali już w innych europejskich miastach, jednak musieli przenieść się z powodu interwencji tamtejszych służb.

W Krakowie latem nocują nielegalnie na działce, a zimą w noclegowni. Zarabiają na żebraniu. – Tutaj mamy pewność, że policja nic nam nie zrobi – tłumaczył łamaną polszczyzną jeden z mieszkańców altany.

Obcokrajowcy toczą wojny z miejscowymi bezdomnymi, którzy włamują się do altanek i kradną. Na początku tego roku policja otrzymała zgłoszenie o pożarze resztek altany i uszkodzeniu zamka w drzwiach jednej z nich.

Działka, na której koczują, należy do firmy deweloperskiej, która zgodnie z prawem powinna dbać o czystość tego terenu. Skontaktowaliśmy się z firmą, jednak nikt nie chciał z nami porozmawiać.

Sąsiedzi wielokrotnie prosili o interwencję straż miejską. – W 2012 i 2013 otrzymaliśmy łącznie 10 zgłoszeń dotyczących zaśmiecania terenu i samej obecności tych osób – przyznaje Marek Anioł, rzecznik straży miejskiej. Funkcjonariusze zlekceważyli jednak sprawę i nie ukarali właściciela za nieporządek na terenie działki.

Także policja twierdzi, że jest bezsilna. – Nie możemy usunąć tych osób, ponieważ właściciel nie zgłosił nam, że przebywają tam nielegalnie – twierdzi Katarzyna Padło z Małopolskiej Policji. Przedstawiciele firmy w rozmowie ze strażą miejską twierdzili, że nie chcą zgłaszać problemu policji. Zwróciliśmy się także do Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. – Podrzucone tam odpady powinien uprzątnąć właściciel terenu – twierdzi Krystyna Paluchowska, rzeczniczka instytucji.

Dopiero po naszej interwencji właściciel działki w rozmowie ze strażą miejską zobowiązał się do jej posprzątania.

Cały teren działki jest w fatalnym stanie. Wszędzie są porozrzucane śmieci. Wykopano tam ogromny dół, do którego wrzucane są odpady.

Obcokrajowcy żyją w fatalnych warunkach sanitarnych, bez kanalizacji. Do mycia używają wody kupionej w pobliskim supermarkecie, a potrzeby fizjologiczne załatwiają wokół baraków. Przyznają, że nie korzystają z opieki zdrowotnej, ponieważ nie mają do tego uprawnień.

Działka może być więc siedliskiem bakterii chorób zakaźnych, które mogą być roznoszone podczas żebrania. Podobna sytuacja zdarzyła się niedawno we Wrocławiu, gdzie Romowie chorujący na ospę, świnkę czy różyczkę roznosili bakterie po całym mieście. Sanepid jednak twierdzi, że może się zająć sprawą dopiero, kiedy powstanie ognisko choroby. – Kilka lat temu musieliśmy działać, ponieważ Romowie zarażali gruźlicą. Obecnie nie mamy podstaw prawnych, aby podjąć jakiekolwiek kroki – twierdzi Magdalena Koperny, zastępca rzecznika wojewódzkiej stacji Sanepidu.

Także urzędnicy nie są zainteresowani losem mieszkańców. Nie planują podjąć żadnych działań. – Nikt z obcokrajowców nie złożył wniosku o udzielenie pomocy finansowej, nie mamy także danych tych osób. Trudno więc mówić o jakiejkolwiek pomocy mieszkaniowej – twierdzi Jan Machowski z Urzędu Miasta Krakowa.

Prezes Stowarzyszenia Romów w Polsce nic nie wie o osobach koczujących w Krakowie, ale apeluje, aby nie traktować tej sprawy jako problemu etnicznego. – Bez względu na to, jakiej jesteśmy narodowości, mamy obowiązek przestrzegania prawa. Nieważne, czy jesteśmy Romami, czy Polakami, nic nas z tego nie zwalnia – podkreśla Roman Kwiatkowski, prezes Stowarzyszenia Romów w Polsce.

Na polecenie pełnomocnika wojewody ds. mniejszości narodowych i etnicznych na koczowisko ponownie udał się patrol policji. – Romowie poinformowali, że w tym miejscu będą przebywać przez 1–2 dni i że są w drodze. Na pytanie dotyczące ewentualnej pomocy, odpowiedzieli odmownie – twierdzi Jan Brodowski, rzecznik wojewody małopolskiego.Obiecuje także, że służby wojewody przygotują informacje dotyczące kwestii ubezpieczenia i pomocy społecznej i przekażą je Romom.

Jutro: reportaż z koczowiska

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski