Jako weteran kibicowania koszykarkom, z pewnym dyzgustem odbieram przemianę syntetycznego typu urody wiślaczek. Nawykły do preferencji typowej, nadwiślańskiej blondynki, począwszy od Szostak-Grabowskiej aż po Jaworską-Seweryn i Szymańską- Larę, z trudem podporządkowuję się nowej tendencji estetycznej, krańcowo odbiegającej od standardów z epoki Ludwika Miętty-Mikołajewicza.
Nie żebym miał coś przeciwko Afroamerykankom albo Hiszpankom, Chorwatkom, urodzonym w Mongolii (Trafimava) Białorusinkom oraz przedstawicielkom innych narodów, ale pamięć kultywuje idealną piątkę, złożoną z „darów regionów całej Polski”:Jaskórzyńska- Jelonek (Sędziszów), Czelakowska-Sypniewska (Lubaczów), Seweryn (Szprotawa), Wyka-Iwaniec (Stalowa Wola), Jodłowska-Starowicz (Tarnobrzeg)…
Trzeba tym bardziej docenić, że aktualny ansamble, oparty o cudzoziemki, dobrze odczytał znaki czasu, godnie czcząc 11 dekad historii Wisły 25. tytułem mistrza Polski. Dobrze się stało, że nowy sternik wiślackiej łajby Piotr Dunin-Suligostowski nakazał koszykarkom wyjść na murawę przed meczem piłkarskim i pozdrowić 10-tysięczną widownię.
Odczytuję ten zabieg jako element pracy wychowawczej nowego prezesa, osobliwie jako empiryczny pokaz wartości, o które powinni bić się piłkarze z Reymonta. Efekt bodźca wpłynął zwłaszcza na Patryka Małeckiego, który swą postawą dał dowód, że pojmuje różnicę między 25. tytułem koszykarek a 13. piłkarzy i zrobi wszystko, by w przyszłości on i koledzy nie upokarzali krakowian rywalizacją wśród słabeuszy.
Królewski ingres koszykarek na dywan stadionowy nie ma jednak odpowiednio mocnej siły sprawczo-naśladowczej, zwłaszcza w kontraście do innej decyzji władz klubu, wyprowadzających poza historyczny adres piłkarską drużynę oldboyów. Z punktu widzenia sportowego, fakt, że Marek Motyka, Jurek Kowalik, Darek Marzec, Grzegorz Pater (ten, który walnął z główki dwie bramki Barcelonie!), Bogdan Zając (asystent selekcjonera Nawałki), wyeksmitowani z Reymonta, będą kopać piłkę na Zwierzynieckim, nie wynikają powody medialnych jeremiad.
Pojawiają się natomiast znaki zapytania natury praktycznej i moralnej. Te pierwsze sprowadzają się do wątpliwości co do korzyści, jaką może wynieść - niech będzie - piłkarz Małecki, z podglądania poczynań - za wysokich dla niego - koszykarek. Te drugie są potwierdzeniem oczywistego faux pas, wynikającego z przenosin oldboyów na drugą stronę Błoń w roku wielkiego jubileuszu. Aleja 3 Maja była, jest i będzie emocjonalnym Rubikonem, dzielącym dwie narracje historyczne krakowskiej piłki. Jej nadwerężanie zakłóca jubileuszową atmosferę, więc wymaga pilnej korekty, o którą niniejszym wnoszę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?