MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kogo to obchodzi?

Redakcja
Analityk polityczny rozwijał zawiłą teorię, nabożnie słuchany przez dziennikarza. Według niego wejście Joanny Kluzik-Rostkowskiej na salę w Gdańsku odbywało się według scenariusza przybycia królowej. Najpierw oczekiwanie, później triumfalne wkroczenie. Tak według eksperta tworzy się wielkie wydarzenie.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Nie wiem, czy za dużo widziałem, czy może wystygłem emocjonalnie, ale nie czułem się poruszony. Te sezonowe migracje polityków są już standardem, jak odloty i przyloty ptaków. Nasilają się w okolicach wyborów, kiedy nasze polityczne nieloty szukają lepszych warunków zakładania gniazd. Tyle z tego efektu, co z długiego mieszania herbaty. Trochę hałasu, ale napar ani trochę nie słodszy.

W dniu oficjalnego odsłonięcia byłej szefowej PJN w nowej wersji, na konwencji Platformy Obywatelskiej przemawiał Donald Tusk. Świetne wystąpienie, premier coraz lepiej przemawia, co dla polityka jest dużą zaletą. Samymi przemowami niedaleko co prawda można w polityce zajechać, ale lepiej mieć krasomówcę na czele rządu niż niezgułę, który kilku zdań nie potrafi sklecić. W telewizji jednak to nie on zajmował najwięcej czasu i uwagi. Gwiazdą dnia był transfer JKR.

Poprzednio długo dyskutowano o innej zmianie barw. Bartosz Arłukowicz porzucił SLD i ambitnego lidera tej organizacji, który tę zdradę wyraźnie przeżył. Młody lekarz pediatra ze Szczecina nagrodzony został posadą sekretarza stanu od jakichś nie rozpalających wyobraźni spraw. Do wyborów pojeździ ministerialną limuzyną, będzie miał ładną wzmiankę w życiorysie. Co będzie potem, nie wiadomo. Przeszczepy nie zawsze się przyjmują.

Ich sprawa, chociaż nasza też. Póki polityk hasa swobodnie po kraju, usiłuje porwać tuzin emerytów w marnych salkach, przebija się do mediów (i jest przez nie odpędzany), wszystko jest w porządku. Jego wizje, jego czas, jego wysiłek. Robi ryzykowną inwestycję. Może z buzią w podkówkę wrócić tam, skąd przybył. Renata Beger jest dobrym tego przykładem. W polityce działa cykl "zero – hero – zero”. Niekiedy, niestety, bez tego bohatera w środku.

Powtarzam, jest to ich wybór i ich ryzyko. Nieliczni z kandydatów na polityka chcą naprawdę coś zrobić, mają jakąś wizję lepszego świata, a przynajmniej drogi czy szpitala w okolicy. Podstawowa masa to karierowicze. Ciągnie ich władza, która daje sławę, rozpoznawalność, sprawia, że ludzie się kłaniają. Jeszcze większym magnesem są pieniądze z władzy płynące. Dla szarego człowieka zarabiającego 2-3 tysiące miesięcznie połączenie władzy i kilkunastu tysięcy miesięcznie do ręki jest narkotykiem. Temu kto raz tego zasmakował, piekielnie trudno wyjść z nałogu.

Grający w brydża znają pojęcie szukania szczęścia siedzeniem. Przy losowaniu miejsca, niektórzy walczą o dobre usytuowanie na linii, na której "idzie karta”. Nikt nie udowodnił, czy w brydżu to prawda czy mit. W polityce jest to pewne. Dobre miejsce to dobra posada. Jak nie w tej partii, to w innej, którą niedawno obrzucało się błotem. Walczy się o swoje. Nieważne jak, ważne, żeby wygrać.

Polska polityka pełna jest wyświechtanych indywiduów, którzy zwiedzili już z pół tuzina ugrupowań i nadal są w ruchu. Ci partiokrążcy mają więcej energii i przebiegłości niż chodzący od drzwi do drzwi sprzedawcy nadzwyczajnych patelni. I ci, i tamci jakoś wychodzą na swoje.

Człowiek, który trafia do Sejmu, Senatu czy obejmuje jakiś urząd, zawiera z wyborcami umowę o pracę. Mandat, posada nie są jego własnością. W futbolu to prostsze i chyba bardziej uczciwe, przy wszystkich szwindlach, jakietam występują. Zawodnik nie może dzisiaj grać w Barcelonie, jutro pojawić się w Manchester United. Musi zawrzeć kontrakt, podpisać porozumienie transferowe. Dysponuje piłkarzem jego klub, dysponentem polityka są wyborcy.

Jest jednak pewna różnica między sportem i polityką. W futbolu i gdzie indziej transfery dotyczą gwiazd. W naszej polityce barwy zmienia polityczne pospolite ruszenie. Hałas medialny wokół tych podróży sprawia wrażenie, że jesteśmy świadkami wielkich wydarzeń. I to najbardziej mnie irytuje.

Polityków wybitnych można policzyć u nas na palcach jednej ręki. Chyba zresztą nie wszystkie zostałyby do tego użyte. Reszta to masatabulettae, wypełniacze posad w urzędach. Manewry politycznego pospolitego ruszenia nie powinny nikogo interesować. Można o nich informować z kronikarskiego obowiązku w rubryce "Drobne wiadomości”. Nigdy nie mogą być tematem dnia. No chyba jeśli Zbigniew Ziobro zapisałby się do SLD.

Sztuczny szum medialny wokół politycznych zmian barw pokrywa marność naszej polityki. Nie ma tematów, więc mówimy o niczym. Bez sensu, ale nie możemy przestać. Bo o czym tu mówić?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski