Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koguty pułkownika Jana

Redakcja
Powiadają, że był ostatnio w naszym mieście, podobno nawet nieraz. Tydzień temu? Dwa tygodnie? Jeszcze wcześniej? Może później? Tak, trochę później – na pogrzebie Wisławy Szymborskiej.

Paweł Głowacki: DOSTAWKA

Szedł w kondukcie – wyraźnie widzieli jego kapelusz, przysypany śniegiem. Chyba że to nie był jego kapelusz. Tak, na pewno szedł, patrząc na cętkowane bielą powietrze. Chyba że to nie był on. Nie mają pewności, głosy ich chybotliwe. W sumie – nie dziwię się. Nie jestem zdumiony ich niepewnością, bo przecież przed pogrzebem Noblistki, tydzień bądź dwa tygodnie wcześniej, spotkałem się z nim w "Vis a Vis”, spotkałem się, albo nie, i przez dobrą godzinę gadaliśmy, lub nie gadali, o tym i owym, chyba o książce też. Tyle dziś wiem na pewno. Chyba że to nie był on. A parę dni później "zwisowa” barmanka rzekła: "Redaktorze! Książka dla pana!”.

Zacny tom, w twardych okładkach, przez wydawnictwo Nowy Świat wrzucony między ludzi. Rafał Wojasiński "Jan Nowicki. Droga do domu”. Otworzyłem w ciemno: strona 67 i 68, ostatnie suche takty rozdziału "Film”. "Wypijamy po łyku koniaku. Aktor milknie. Patrzy w ekran. Po oczach widać, że zainteresowanie jest oddzielone od emocji, jest zimne, ale pozostaje zainteresowaniem. Po pewnym czasie nabieram przekonania, pewności, że jest to wzrok człowieka z innego świata. On już tam jest, nie wiem gdzie, ale jest tam. Tam. Coś tu jeszcze robi, ale smakuje już inną rzeczywistość, wącha inne zapachy, grzeje się w innym słońcu”. Trzeba to wyjaśniać?

Od dawna, bardzo dawna jest jakoś tak, że Nowicki zostawia w miejscach publicznych jedynie swoją twarz, gest i kilka słów, nic więcej. Oko jego łapie coś innego niż to, co przed nim. Jest tak, jakby Nowicki bez bólu rezygnował z pełni, jakby nie znajdował powodów, by tam, gdzie tkwi – być cały, więc jest tylko poniekąd. Nie ruszając się z miejsca – umyka, niknie, celebruje swą niewidzialną nieobecność. Księga, co ją ktoś kiedyś może napisze, księga o drugiej połowie życia Nowickiego – to winna być kwaśna, wielka kronika tysiąca jego rezygnacji. Grubo mówiąc: po rolach Stawrogina, Rogożyna, wielkiego księcia Konstantego (kolejność jest tutaj bez znaczenia) – co się działo? Narastało niewzruszone NIE.

Odmawiał, kluczył, znikał, uciekał od wszystkiego. Uciekał – bo co? Aktorstwo zawiodło? Wyczerpał się teatr? Pisanie nudziło? Ludzie zmarnieli? Dawne namiętności, słowa, krajobrazy – wyblakły? Dlatego uciekał? I – do czego? W książce Wojasińskiego, która ma smak elegii, dużo jest zdjęć, lecz w istocie nie czarno-białych. Te stare i te z naszych czasów – są już tylko szare, znużone, czekające na swój popiół. Sporo wśród nich podobizn martwych, godnych melancholii rysunków Nikifora stacyjek kolejowych, peronów zarastających trawami, kruszejących poczekalni, krat rdzewiejących w ciemnych okienkach kas. A obok – niewiele słów w 41 rozdziałach, co w istocie są jak strzępy, i dużo nietkniętej cichej bieli kartek.

Ile dni i nocy spędził Wojasiński z Nowickim? Wiele, ale najważniejsze, że odrzucał wszystko, co malownicze, barwne, bombastyczne, chwilowe, w ostatecznym rachunku – marne. Rezygnował z opery – notował tylko okruchy z dna głowy człowieka, który nie może pojąć, po co był kiedyś najwspanialszym Stawroginem świata.

Matka, wieczna cisza Boga, papieros, pusta stajnia, ufność suki, zapach gnijącego trupa, smak sadzonych jaj, jeszcze coś, lecz niewiele. Drobiny pamięci. W nich znika Nowicki? Rzeczy naprawdę ważne.

Ważne jak kogut dla dzień po dniu coraz mocniej nieobecnego w swym mieście bohatera "Nie ma kto pisać do pułkownika” Marqueza. Tylko kogut mu został. Miał go sprzedać, lecz poczuł dygot ptasiego serca pod pachą. Gdy wrócił z nim do domu, żona wrzasnęła: "Powiedz mi, co będziemy teraz jedli?!”. Pułkownik "poczuł się czysty, kategoryczny, niepokonany, gdy odpowiedział: – Gówno”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski