Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komendant wyjaśni

Redakcja
Po publikacjach "Dziennika" i RMF - "Po służbie biją"

Szef MSWiA zażądał szczegółowych informacji

Po publikacjach "Dziennika" i RMF - "Po służbie biją"

Szef MSWiA zażądał szczegółowych informacji

   (INF. WŁ.) Inspektorzy z Biura Kadr i Szkolenia Komendy Głównej Policji zbadają zasadność decyzji małopolskiego komendanta o przywróceniu do służby dwóch funkcjonariuszy krakowskiej komendy miejskiej, oskarżonych o udział w bójce, która zakończyła się śmiercią 26-letniego mieszkańca Skawiny. Wyjaśnień w tej sprawie zażądał również wicepremier Józef Oleksy, szef MSWiA. O sprawie pisaliśmy w ubiegłym tygodniu w "Dzienniku".
   Przypomnijmy: 15 czerwca ub. roku podkom. Piotr S. i st. posterunkowy Sławomir M. z krakowskiej komendy miejskiej, stojąc na bramce w dyskotece w Rącznej koło Skawiny, pobili kilku mężczyzn. W trakcie bójki zginął 26-letni mieszkaniec Skawiny. Jak ustaliła prokuratura, mężczyzna zginął od strzału, który padł po uderzeniu go pistoletem przez funkcjonariusza Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
   Funkcjonariuszowi ABW prokuratura postawiła zarzut zabójstwa, policjantów aresztowano pod zarzutem pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Później jednak zarzuty zostały złagodzone na "udział w pobiciu, w którym naraża się człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia", co zagrożone jest karą do 3 lat więzienia. Po spędzeniu niecałych trzech miesięcy w areszcie stróże prawa odzyskali wolność i wkrótce potem wrócili na zajmowane wcześniej stanowiska w policji. Jeden do dochodzeniówki, drugi do pracy w ogniwie patrolowo-interwencyjnym.
   Komendant miejski wydalił ich wprawdzie wcześniej ze służby za podjęcie dodatkowej pracy przy ochronie dyskoteki bez wymaganego zezwolenia. Jednak komendant wojewódzki uchylił tę decyzję, uznając, że była ona niewspółmierna do winy.
   Po publikacji w "Dzienniku" oraz w Radiu RMF nadisp. Leszek Szreder, szef Komendy Głównej Policji, polecił wszcząć postępowanie wyjaśniające w tej sprawie.

   - Karanie funkcjonariuszy leży w gestii komendanta wojewódzkiego, ale nadinsp. Leszek Szreder uznał, że należy rozwiać wszelkie wątpliwości z tym związane i dlatego polecił jak najszybciej wyjaśnić sprawę. W trakcie postępowania zbadamy zarówno okoliczności popełnienia przez policjantów przestępstwa, jak i orzeczenie o wydaleniu, a następnie o przywróceniu do służby obydwu policjantów - mówi Marcin Szydler z zespołu prasowego Komendy Głównej Policji.
   Wyjaśnień od nadinsp. Andrzeja Woźniaka zażądał też Józef Oleksy, wicepremier, szef MSWiA, przebywający pod koniec ubiegłego tygodnia w Krakowie: - Moja zasada jest jasna: policjant musi być nieskazitelny. Dlatego podjąłem ten temat i pytałem komendanta wojewódzkiego, czym się kierował, przywracając tych policjantów do pracy. Komendant tłumaczył mi, że cała sprawa nie wyglądała tak drastycznie jak to przedstawiły media. Spodziewam się niebawem bardziej szczegółowych wyjaśnień i wtedy po zestawieniu wszystkich faktów i okoliczności będę mógł ocenić jego decyzję - odpowiadał na pytania dziennikarzy wicepremier.
   Czym kierował się nadinsp. Woźniak, przywracając do służby funkcjonariuszy podejrzanych o pobicie? Z uzasadnienia jego orzeczenia z 2 września ub. roku wynika, że niebagatelne znaczenie miało przyznanie się obydwu policjantów - w trakcie postępowania dyscyplinarnego - do podjęcia pracy bez zezwolenia przy ochronie dyskoteki. Obydwaj przyznali, że stali na bramce w "Inferno" 4 razy i zarabiali po 200 zł za każdą ochranianą imprezę.
   Ponieważ właściciel klubu w ogóle zaprzeczył, że zatrudniał u siebie policjantów, komendant uznał, że ich przyznanie się do winy "pozwoliło na zgromadzenie w tej sprawie materiału dowodowego". Nie wziął jednak pod uwagę, że w prowadzonym równolegle w prokuraturze śledztwie policjanci odpowiadając na pytania związane z ochroną dyskoteki "na czarno" stanowczo temu zaprzeczyli. Jako podejrzani, mogli kłamać. Tyle że trudno zrozumieć, iż ta okoliczność miała wpływ na złagodzenie kary dyscyplinarnej.
   (...) "podjęcie przez policjanta czynności ochroniarza imprezy bez (...) zgody przełożonego jest naruszeniem dyscypliny służbowej, a nie działaniem przestępczym" - stwierdził w swym orzeczeniu komendant małopolski. O naruszeniu ustawy karnoskarbowej, czyli zatrudnieniu "na czarno" bez podpisywania jakichkolwiek umów z właścicielem klubu, w orzeczeniu nie ma mowy. Nie zostali też o tym poinformowani inspektorzy kontroli skarbowej. Czy to oznacza, że ktoś nie dopełnił obowiązków? - Trwa wyjaśnianie tej sprawy - mówi podkom. Sylwia Bober, p.o. rzeczniczka prasowa komedanta małopolskiej policji.
EWA KOPCIK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski