Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komisyjne zmagania z komisją

Redakcja
Były szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak podczas przesłuchania przez sejmową komisję hazardową Fot. Paweł Supernak (PAP)
Były szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak podczas przesłuchania przez sejmową komisję hazardową Fot. Paweł Supernak (PAP)
Sławomir Nowak (PO) oświadczył wczoraj przed sejmową komisją śledczą, że o aferze hazardowej dowiedział się z mediów w październiku zeszłego roku.

Były szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak podczas przesłuchania przez sejmową komisję hazardową Fot. Paweł Supernak (PAP)

POLITYKA. Sławomir Nowak twierdził, że z aferą nie ma nic wspólnego, nie zna Ryszarda Sobiesiaka ani innych jej bohaterów

Były szef gabinetu politycznego premiera powiedział, że z racji funkcji miał dostęp do komputera z kalendarzem spotkań Donalda Tuska, mógł więc wiedzieć o wizycie szefa CBA u premiera i o późniejszych spotkaniach Tuska - jednak nie znał ich treści.

Przesłuchanie Nowaka trwało zaledwie trzy godziny. Zaledwie, bo podobni rangą urzędnicy Kancelarii Premiera spędzali zwykle w gmachu Sejmu cały dzień, przepytywani głównie przez opozycję.

Nowak stanowczo twierdził, że z aferą hazardową nie ma nic wspólnego, nie zna Ryszarda Sobiesiaka ani innych jej bohaterów - a także, że nie wie niczego, co mogłoby zainteresować posłów. Owszem, tuż po słynnej rozmowie Tuska z Mariuszem Kamińskim został zaproszony do gabinetu premiera, po to jednak, by mówić o sprawach kontyngentu w Afganistanie i zbliżającej się rocznicy wybuchu II wojny światowej.

Jedyny udział w pracach nad nowelizacją ustawy hazardowej Nowak miał latem 2008 r., gdy premier poprosił go o informację o stanie prac. Nowak zeznał, że zwrócił się o informacje do resortu finansów, ocenił, że wszystko jest w porządku i taką też konkluzję przedstawił Tuskowi. Świadek, który według opozycji miał być jednym z kluczy do rozwikłania zagadki domniemanego przecieku z Kancelarii Premiera, nie wniósł więc niczego nowego do sprawy.

Zgodnie z zapowiedzią przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości podjęli wczoraj kolejną próbę odwołania szefa komisji Mirosława Sekuły (PO). Nie powiodła się. Nie poparł jej nawet Bartosz Arłukowicz z SLD.

Uzasadnienie wniosku zawierało listę rzeczywistych i domniemanych win Sekuły - od dnia powołania komisji. Komisja odbyła następnie na ten temat dłuższą dyskusję, w której padły te same argumenty, jakie przeciwko lub w obronie Sekuły padały w listopadzie, grudniu, styczniu i lutym. Ostatecznie wniosek upadł głosami 2:4 przy jednym wstrzymującym się (Arłukowicz).

Bez większych problemów komisja przegłosowała za to wnioski o wezwanie nowych świadków, w tym Marka Przybyłowicza. Ten były pracownik Totalizatora miał, według Marcina Rosoła, pisać liczne "donosy" w sprawie ustawy hazardowej i w kwestiach związanych z Totalizatorem. Groźba takich donosów miała sprawić, że Rosół, jako asystent ministra sportu Mirosława Drzewieckiego, namówił Magdę Sobiesiak do wycofania kandydatury do władz Totalizatora. Przybyłowicz miał też - już w połowie lipca 2009 roku, zatem równo miesiąc przed Centralnym Biurem Antykorupcyjnym - alarmować premiera o lobbingu wokół ustawy.

Przed sejmową komisją śledczą zeznawać ma także Rafał Wosik, były pracownik Ministerstwa Sportu. Według mediów złożył on już w prokuraturze zeznania zaprzeczające tezie ministra Mirosława Drzewieckiego, iż opinia resortu mówiąca - w czerwcu 2009 roku - o rezygnacji z dopłat do hazardu była wynikiem nieporozumienia.

Po dwóch tygodniach przerwy komisja znów zwiększa tempo. W czwartek i piątek przesłuchać ma pięciu świadków, potem do końca marca - sześciu lub siedmiu tygodniowo.

Krzysztof Leski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski