Były szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak podczas przesłuchania przez sejmową komisję hazardową Fot. Paweł Supernak (PAP)
POLITYKA. Sławomir Nowak twierdził, że z aferą nie ma nic wspólnego, nie zna Ryszarda Sobiesiaka ani innych jej bohaterów
Były szef gabinetu politycznego premiera powiedział, że z racji funkcji miał dostęp do komputera z kalendarzem spotkań Donalda Tuska, mógł więc wiedzieć o wizycie szefa CBA u premiera i o późniejszych spotkaniach Tuska - jednak nie znał ich treści.
Przesłuchanie Nowaka trwało zaledwie trzy godziny. Zaledwie, bo podobni rangą urzędnicy Kancelarii Premiera spędzali zwykle w gmachu Sejmu cały dzień, przepytywani głównie przez opozycję.
Nowak stanowczo twierdził, że z aferą hazardową nie ma nic wspólnego, nie zna Ryszarda Sobiesiaka ani innych jej bohaterów - a także, że nie wie niczego, co mogłoby zainteresować posłów. Owszem, tuż po słynnej rozmowie Tuska z Mariuszem Kamińskim został zaproszony do gabinetu premiera, po to jednak, by mówić o sprawach kontyngentu w Afganistanie i zbliżającej się rocznicy wybuchu II wojny światowej.
Jedyny udział w pracach nad nowelizacją ustawy hazardowej Nowak miał latem 2008 r., gdy premier poprosił go o informację o stanie prac. Nowak zeznał, że zwrócił się o informacje do resortu finansów, ocenił, że wszystko jest w porządku i taką też konkluzję przedstawił Tuskowi. Świadek, który według opozycji miał być jednym z kluczy do rozwikłania zagadki domniemanego przecieku z Kancelarii Premiera, nie wniósł więc niczego nowego do sprawy.
Zgodnie z zapowiedzią przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości podjęli wczoraj kolejną próbę odwołania szefa komisji Mirosława Sekuły (PO). Nie powiodła się. Nie poparł jej nawet Bartosz Arłukowicz z SLD.
Uzasadnienie wniosku zawierało listę rzeczywistych i domniemanych win Sekuły - od dnia powołania komisji. Komisja odbyła następnie na ten temat dłuższą dyskusję, w której padły te same argumenty, jakie przeciwko lub w obronie Sekuły padały w listopadzie, grudniu, styczniu i lutym. Ostatecznie wniosek upadł głosami 2:4 przy jednym wstrzymującym się (Arłukowicz).
Bez większych problemów komisja przegłosowała za to wnioski o wezwanie nowych świadków, w tym Marka Przybyłowicza. Ten były pracownik Totalizatora miał, według Marcina Rosoła, pisać liczne "donosy" w sprawie ustawy hazardowej i w kwestiach związanych z Totalizatorem. Groźba takich donosów miała sprawić, że Rosół, jako asystent ministra sportu Mirosława Drzewieckiego, namówił Magdę Sobiesiak do wycofania kandydatury do władz Totalizatora. Przybyłowicz miał też - już w połowie lipca 2009 roku, zatem równo miesiąc przed Centralnym Biurem Antykorupcyjnym - alarmować premiera o lobbingu wokół ustawy.
Przed sejmową komisją śledczą zeznawać ma także Rafał Wosik, były pracownik Ministerstwa Sportu. Według mediów złożył on już w prokuraturze zeznania zaprzeczające tezie ministra Mirosława Drzewieckiego, iż opinia resortu mówiąca - w czerwcu 2009 roku - o rezygnacji z dopłat do hazardu była wynikiem nieporozumienia.
Po dwóch tygodniach przerwy komisja znów zwiększa tempo. W czwartek i piątek przesłuchać ma pięciu świadków, potem do końca marca - sześciu lub siedmiu tygodniowo.
Krzysztof Leski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?