Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kompromitacja Radka Sikorskiego. Opozycja żąda dymisji marszałka [WIDEO]

Maciej Makowski
Wypowiedź Radosława Sikorskiego wywołała wielkie zamieszanie na polskiej scenie politycznej
Wypowiedź Radosława Sikorskiego wywołała wielkie zamieszanie na polskiej scenie politycznej Piotr Smoliński
Polityka. Radosław Sikorski najpierw wywołał burzę stwierdzeniem, że Putin proponował Tuskowi rozbiór Ukrainy. A potem się wycofał...

Radosław Sikorski znów nie zapanował nad swoim językiem. I mamy kolejną aferę z jego udziałem. Znany amerykański portal Politico napisał, powołując się na przeprowadzony z nim wywiad, że Rosja usiłowała wplątać Polskę w inwazję na Ukrainę.

"Od lat wiedzieliśmy, że tak myślą. Była to jedna z pierwszych rzeczy, jakie Putin powiedział premierowi Donaldowi Tuskowi w czasie jego wizyty w Moskwie. Mówił, że Ukraina jest sztucznym krajem, a Lwów jest polskim miastem i dlaczego by nie załatwić tego wspólnie. Na szczęście Tusk nie odpowiedział. Wiedział, że jest nagrywany" - cytuje portal byłego szefa polskiej dyplomacji.

PRZECZYTAJ NASZ KOMENTARZ: Radio Erewań, czyli słaba pamięć marszałka

Zaraz po publikacji wywiadu rozpętała się medialna burza. Sikorski poproszony rano przez dziennikarzy o wyjaśnienie słów, które padły z jego strony w wywiadzie dla amerykańskiego magazynu nie krył zdenerwowania i odesłał ich do wywiadu dla portalu wyborcza.pl.

- Nie byłem świadkiem tej rozmowy, ale dotarła do mnie taka relacja. Słowo "propozycja" jest nadinterpretacją. Miały paść słowa, które wtedy można było wziąć za aluzję historyczną albo ponury żart - powiedział Sikorski w wywiadzie dla"Wyborczej", a całą winę zrzucił na brak autoryzacji.

Natychmiast na zarzuty byłego szefa MSZ o nadinterpretację i brak autoryzacji odpowiedział Ben Judah, dziennikarz Politico, który przeprowadzał z nim wywiad. Napisał, że "nie jest pewny tego, co Sikorski miał na myśli, bo nie zwykł pracować w ten sposób i nie zna tego terminu". W amerykańskim prawie prasowym nie jest bowiem wymagana autoryzacja przez osobę udzielającą wywiadu.

Po południu Radosław Sikorski ku zaskoczeniu wszystkich po raz kolejny pojawił się przed kamerami. Przeprosił dziennikarzy za wcześniejsze zachowanie, a zapytany wprost, czy wycofuje się ze stwierdzenia, że podczas wizyty Donalda Tuska w lutym 2008 roku padły słowa, które przytoczył portal Politico, odpowiedział: "W tej sprawie zawiodła mnie pamięć". - Po sprawdzeniu okazało się, że w Moskwie nie było spotkania dwustronnego premiera Tuska z Putinem - próbował tłumaczyć marszałek Sejmu.

Lecz wszystko wskazuje, że to nie koniec wyjaśnień, które Sikorski będzie musiał składać przed opinią publiczną. Owszem, do spotkania premiera Tuska z Putinem "w cztery oczy" nie doszło, ale tylko dlatego, że w rozmowie brał ponadto udział ówczesny premier Federacji Rosyjskiej Wiktor Zubkow.

Co więcej, o spotkaniu Tusk-Putin-Zubkow było wtedy bardzo głośno, gdyż miało ono stanowić nowe otwarcie w relacjach polsko-rosyjskich. Wracając z Moskwy, Tusk mówił, że jest bardzo zadowolony z przeprowadzonych rozmów. - Ja przyjąłem mocne postanowienie w tej chwili mówić już tylko to, co sam na własne uszy słyszałem. I to, co słyszałem, było bardziej dramatyczne niż ten ponury żart.

Bo prezydent Putin w Bukareszcie w 2008 roku mówił wobec wszystkich przywódców Zachodu, że Ukraina to zlepek kilku krajów, w tym Polski, i groził jej państwowości - powiedział marszałek Sejmu, pytany o to, z czyjej relacji miał wiedzę odnośnie rozmowy ówczesnego premiera Donalda Tuska i prezydenta Władimira Putina.

Sikorski zaznaczył, że z inicjatywy jego jako szefa MSZ i byłego szefa MON Bogdana Klicha tekst przemówienia Putina z Bukaresztu dotyczący Ukrainy został przekazany władzom w Kijowie.
Były szef polskiej dyplomacji dopytywany, czy nie chce powiedzieć, czyja to była relacja, odparł: - Mam nadzieję, że przejdziemy w tej dyskusji o tym, kto komu powiedział sześć lat temu, do tego, co jest jądrem sprawy - to znaczy, że to, co zostało ogłoszone w umowie aneksacyjnej Krymu, czyli doktryna niesienia pomocy zbrojnej wszędzie tam, gdzie w opinii Rosji zagrożone są prawa obywateli rosyjskich, że to jest wszystko nie do przyjęcia.

Do porannej konferencji Sikorskiego odniosła się premier Ewa Kopacz. Szefowa rządu przeprosiła za zachowanie marszałka i podkreśliła, że "nie będzie tolerować tego typu standardów". Jeszcze wczoraj miała rozmawiać z Sikorskim i przekazać mu "swoją opinię w tej sprawie".

Według wicepremiera, szefa PSL Janusza Piechocińskiego Sikorski powinien był złożyć oświadczenie dotyczące swojej wypowiedzi dla Politico i "zamknąć sprawę".

Z kolei szef klubu Platformy Obywatelskiej Rafał Grupiński jest zdania, że wypowiedź marszałka dla Politico była "niefortunna". Dodał, że jako członek delegacji polskiej do Moskwy w 2008 r. nie przypomina sobie "żadnego wątku, o którym wspominał Sikorski". Grupiński w 2008 roku uczestniczył w rozmowach w Moskwie jako minister w kancelarii premiera.

Obecny podczas spotkania w Bukareszcie Bogdan Klich próbował bronić Sikorskiego. - Nie kwestionuję, że to poważna pomyłka i nie powinna mieć miejsca. Jednak wiem z własnego doświadczenia, jak znika dostęp do dokumentacji, po zmianie stanowiska. Bez notatek mógł pomylić luty z kwietniem 2008 roku - mówił Klich wczoraj w rozmowie z TVP.

Takie tłumaczenie nie przekonuje opozycji. PiS jeszcze wczoraj zapowiedziało wniosek o odwołanie Sikorskiego z funkcji marszałka Sejmu.

Politycy Solidarnej Polski uważają, że wypowiedź Sikorskiego dla Politico i jego późniejsze zachowanie na konferencji były skandaliczne i należy rozważyć odwołanie go z funkcji marszałka. Lider SLD Leszek Miller powiedział, że jest "bliższy wnioskowi o jego odwołanie". (PAP)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski