MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Komu moŻna zaufaĆ

Redakcja
Polityczna niezależność mediów publicznych to problem, z którym nie potrafią sobie poradzić nawet najbardziej dojrzałe demokracje. Rozwiązali go tylko Amerykanie; tam niemal wszystkie media są prywatne i kłopot znika. W Polsce jednak publiczne radio, a zwłaszcza publiczna telewizja długo pozostaną najważniejszym kanałem komunikacji polityków ze społeczeństwem, jakoś trzeba więc ten problem próbować rozwiązać. A spraw bulwersujących nie brakuje.

Jarosław Gowin: To mnie obchodzi

W ubiegłym tygodniu miałem przykry obowiązek uczestnictwa w posiedzeniu Sejmowej Komisji Kultury, podczas której rozpatrywano trzy takie sprawy. Pierwsza okazała się problemem pozornym. Rzecz dotyczyła wykładów, jakie dla oficerów ABW prowadził wiceprezes zarządu Polskiego Radia. Okazało się, że robił to, zanim podjął pracę w radiu. Współpraca ze służbami niepodległej Polski jest zaszczytem. Dziennikarze - ze względu na swój obiektywizm - powinni się przed tym wstrzymywać, ale nie widzę nic nagannego w fakcie, że niezależny ekspert (który dopiero później wszedł do władz radia) wspiera swoją wiedzą instytucje stojące na straży naszego bezpieczeństwa.
Inny charakter ma sprawa redaktor Kani. Pożyczyła ona od teściowej Marka Dochnala ogromną kwotę, którą zwróciła - bez oprocentowania - akurat po przegranych przez PiS wyborach. Tłumaczenie, że znana dziennikarka śledcza nie wiedziała, kim jest osoba, u której się zapożycza, nie sposób uznać za wiarygodne. Do takiego wniosku doszła redakcja "Wprost", zawieszając Dorotę Kanię w pełnieniu obowiązków. Prezes TVP Andrzej Urbański, który redaktor Kanię też zatrudnia, problemu żadnego nie widzi. I to do tego stopnia, że na posiedzenie komisji się nie pofatygował. Jeśli sądzi, że zachowa wiarygodność (i stołek), zwalniając ludzi, którzy w TVP brylowali za czasów PiS, jest w grubym błędzie. Niezależność to nie to samo co dyspozycyjność.
Jeszcze inaczej wygląda sprawa szefa krakowskiej telewizji Witolda Gadowskiego, oskarżonego przez Marka Dochnala o próbę nakłonienia go do współpracy z ówczesnym ministrem Ziobrą. W tej sprawie mamy słowa przeciwko słowom. Na jednej szali słowa osoby zamieszanej w liczne afery. Na drugiej - oświadczenie dziennikarza. Redaktor Gadowski ma wyraziste poglądy polityczne, których nie podzielam. Jest też przyjacielem Zbigniewa Ziobry - i znowu; nie zazdroszczę mu tej przyjaźni. Nie wiem, czy jest dobrym dyrektorem krakowskiego ośrodka TVP. Ale na pewno jest wybitnym dziennikarzem i odważnym człowiekiem, zaangażowanym w walkę z łamaniem praw człowieka za naszą wschodnią granicą. W trakcie kampanii wyborczej wiele osób odradzało mi udział w debacie ze Zbigniewem Ziobrą zorganizowanej przez krakowską telewizję. "Wystarczy, że cię źle oświetlą i jesteś ugotowany". Chcę zaświadczyć, że redaktor Gadowski (tak jak prowadzący debatę redaktor Mokrzycki) zrobił wszystko, by przebiegła w sposób bezstronny. Jego postępowanie wbudziło moje zaufanie. I mam je do dzisiaj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski