Jan Maria Rokita: LUKSUS WŁASNEGO ZDANIA
Z oświadczenia tego przebija tak charakterystyczna dla Tuska maniera publicznego lekceważenia swoich ministrów, obnażająca anormalność stosunków panujących na szczytach władzy. Stosunków pasujących bardziej do afrykańskiej tyranii, niźli parlamentarnej republiki. W republice bowiem nie ma dla premiera sprawy ważniejszej, niźli publiczne objaśnianie i obrona polityki swoich ministrów. Brytyjski premier – na przykład – zajmuje się niemal od rana do wieczora tym właśnie, na co Tusk ponoć już nie ma czasu.
Ale jeszcze ważniejsze jest to, w czym premier upatruje istotę winy Gowina. Jest nią "upolitycznianie” spraw przez ministra, "polityczność” jego działań i wystąpień. Zarzut jest celny: Gowin stał się dla Tuska nie do zniesienia, gdyż jako minister nieoczekiwanie okazał się również politykiem. Był sprawczy i podmiotowy, miał jasne polityczne cele, oraz poglądy i wartości, które głosił. Miał wrogów, którzy chcieli jego projekty zablokować; oni dla polityka są także nieodzowni. I odwoływał się nieustannie do opinii publicznej, tłumacząc, o co mu chodzi i zabiegając o poparcie. Krótko mówiąc – robił to wszystko , co powinien robić polityk. Ale czego właśnie nie wolno robić ani ministrom rządu Tuska, ani parlamentarzystom przewodzonej przez niego partii.
Bowiem w systemie rządów Tuska polityka jest zarezerwowana wyłącznie dla Tuska. Jeśli ktoś się w nią miesza, staje się nie tylko wrogiem premiera, ale także obiektywnym przeciwnikiem stworzonego przezeń systemu władzy. To dlatego już szósty rok nie słyszymy, aby jakiś minister –właśnie jako polityk – miał swoje cele i chciał je przedstawić opinii publicznej. I dlatego – nawet jeśli uważnie obserwujemy politykę – możemy się ledwie czasem domyślić, w jaką stronę idą sprawy w tym czy innym resorcie. Czy ktoś słyszał, aby minister spraw wewnętrznych wyjaśniał i bronił zmian, jakie przeprowadza właśnie w policji i służbach specjalnych? Albo kto widział ministra skarbu, broniącego założeń toczących się prywatyzacji? Nie wspominając już o minister edukacji, organicznie niezdolnej do przedstawienia jakiejkolwiek spójnej wizji reform szkolnych. Gowin na tym tle był odmieńcem. Dobrze wiedzieliśmy, o co minister sprawiedliwości walczy, z kim się bije i dlaczego to robi. Mogliśmy być dla niego pełni uznania albo nań absolutnie wściekli, lecz na pewno znaliśmy i rozumieliśmy sens jego polityki. Bo Gowin niemal każdego dnia walczył o nasze rozumienie swoich celów i nasze poparcie. To właśnie tego nie mógł dłużej wytrzymać premier Tusk. Teraz szef klubu PO Rafał Grupiński niemądrze cieszy się, że "dziennikarze będą mieć dużo mniej pracy w ministerstwie sprawiedliwości”. Należałoby zapytać, czy wszyscy podwładni Grupińskiego w sejmowym klubie PO zrezygnowali już z zajmowania się polityką? I w takim razie czym się w ogóle teraz zajmują?
Po dymisji Gowin-polityk nie ma przed sobą wielkiego pola wyboru. Musi jasno przedstawić, jak i o co chce się dalej bić, jeśli pragnie zachować i poszerzyć krąg swoich zwolenników. Tylko to będzie oznaczać, że dymisja nie zmiotła go de facto z politycznej sceny. Ale taki jasny plan musi mieć swoją cenę. Będzie nią nieuchronnie narastający konflikt z Tuskiem. Gowina bowiem gotów on akceptować w roli ideologa walczącego o życie embrionów albo konserwatysty sceptycznego wobec związków partnerskich.
Ale w żadnym razie jako samodzielnego polityka. Jeśli więc Gowin nie da się "odpolitycznić”, to będzie musiał stoczyć otwartą walkę z Tuskiem. Zgłoszenie kandydatury na szefa Platformy może stać się świetną okazją do poprowadzenia wewnątrz partii rozciągniętej w czasie kampanii przeciw Tuskowi, gdyż walka o partyjne przywództwo uzasadnia otwartą kampanię wyborczą i konflikt. Gowin odchodząc z rządu delikatnie napomniał o "pogłębiającej się pomiędzy nim i Tuskiem różnicy zdań co do kierunku działań rządu”. Ale niestety, jesteśmy skazani ledwie na domysły, co to za różnice. Warto więc przypomnieć, że niegdyś w podobnej sytuacji, zdymisjonowany przez premiera Buzka minister sprawiedliwości Lech Kaczyński ogłosił, że gabinet Buzka to nic innego, jak " bałagan, niesprawiedliwość, bezwład i niemożność”. Kaczyński rozumiał, że istotą wielkiej polityki jest wielki spór.
Kłopot Gowina polega na tym, że podjęcie sporu z Tuskiem o całokształt polskiej polityki jest ryzykowne. A w perspektywie może – choć nie musi – prowadzić poza Platformę. Tyle tylko, że niepodjęcie go oznaczać będzie, że Gowin-polityk został właśnie skutecznie zabity.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?