Fot. Anna Kaczmarz
Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz: ROWEREM PRZEZ KRAKÓW
Przejechałam przez cały park, przyglądając się jak wiele osób zmęczonych upałem szuka na zacienionych alejkach wytchnienia i wyjechałam na ul. Parkową. Popatrzyłam jeszcze na niezwykłą urodę wyremontowanych przy pl. Lassoty secesyjnych willi Podgórza i skręciłam w prawo. Po kilkudziesięciu metrach znowu skręciłam w prawo. Przede mną znajdowała się kamienno-stalowa brama prowadząca do stadionu TS Korona. Była otwarta. Wjechałam. Ruszyłam zacienioną aleją, a gdy dotarłam do jej końca zamarłam w zachwycie.
Ujrzałam przepiękny stadion, a raczej kompleks sportowy na wolnym powietrzu z lat międzywojennych, o niezwykłej architekturze. Wierzcie mi, byłam tam pierwszy raz w życiu; nie sądziłam, że kilkaset metrów od Rynku Podgórskiego, znajduje się tak niezwykła przestrzeń. Od razu pojawiły się wspomnienia; przed oczami stanęła mi bardzo podobna budowla, też z tych lat, tylko o wiele bardziej okazała: czyli przedwojenny stadion AWF-u w warszawskich Bielanach, gdzie spędziłam sporo z mojego dzieciństwa.
Warszawski kompleks, jest w dobrej kondycji: remontowany, rozbudowany a tu w Krakowie widać, że stadion TS Korony jest nieużywany, zaniedbany. Aż trudno uwierzyć, że na naszych oczach popada w ruinę tak niezwykła budowla. A przecież tak niewiele trzeba, by tętniła życiem i przynosiła nam radość. Czy na prawdę nie ma nikogo, kto byłby w stanie ożywić ten teren? Czy w kraju, gdzie co drugie dziecko cierpi na nadwagę stać nas na to, aby kompleks sportowy stał nieużywany i z każdym rokiem niszczał? A może ktoś specjalnie chce ten teren doprowadzić do ruiny, by sprzedać go deweloperom?
Postanowiłam objechać cały stadion, mimo, że na ścieżkach aż lśniło od szkieł z porozbijanych butelek. Widać, kto upodobał sobie ostatnio to miejsce. Jechałam najpierw dookoła stadionu dużego: w środku boisko piłkarskie, otoczone dość wąską jak na nasze czasy bieżnią żużlową, a w koło boiska kamienne trybuny. Po lewej stronie od wejścia, za stadionem znajdowały się mniejsze boiska, do siatkówki, tenisowe, i treningowe. Pojeździłam i po tym terenie. Wszystko zdewastowane, porośnięte chwastami. Usiadłam na jednej z trybun, by wyobrazić sobie, jak to wyglądało dawniej, gdy panie w letnich sukniach i kapeluszach przychodziły by dopingować swoich mężów, synów lub córki. Bo warto wiedzieć, że przed wojną głownie kobiety z klubu Korona odnosiły duże sukcesy, jak choćby Urszula Stępińska, gimnastyczka, uczestniczka Olimpiady w Berlinie w 1936 roku.
Kompleks Korona ma jeszcze bardzo ładny budynek z wieżą i podcieniami. Pewnie dawniej były tam biura klubowe, szatnie, może na tarasie znajdowała się kawiarnia. Teraz wszystko zamknięte, wiszą stare reklamy. Rozpacz. Przed budynkiem asfalt zamieniony został w plac manewrowy, dla tych, którzy uczą się jeździć samochodem.
Zrobiło mi się smutno. Powłóczyłam się jeszcze po tym terenie i przez drugą bramę stadionu wyjechałam na Krzemionki. Mknąc obok przedszkola, które mieści się w międzywojennej willi ruszyłam w dół, w stronę ulicy Zamoyskiego, by dojechać do Rynku Podgórskiego.
Ot, taka sentymentalna wyprawa w poszukiwaniu piękna przeszłości. Szerokiej drogi!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?