MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Koronacyjne misterium

Redakcja
Kraków to miasto szczególne, miejsce prawie wszystkich - choć z pewnymi wyjątkami - polskich koronacji, które zaczęły się w katedrze wawelskiej jeszcze w roku 1320, kiedy to w starej romańskiej świątyni namaszczono na króla Władysława Łokietka i jego żonę Jadwigę. A koronacja stanowiła od średniowiecza swoiste misterium przemiany zwykłego człowieka w pomazańca bożego. Z jawną koncepcją boskiego pochodzenia władzy oraz aktami koronacyjnymi spotykamy się już w kulturze żydowskiej, a Pismo Święte Starego Testamentu powiada o deifikacji władcy, dokonującej się w akcie liturgicznego pomazania olejami świętymi. Izraelscy królowie traktowali władzę jako partycypację w boskim majestacie, który ujawniał swą moc w charyzmie pomazania olejami.

Michał Rożek

Kraków to miasto szczególne, miejsce prawie wszystkich - choć z pewnymi wyjątkami - polskich koronacji, które zaczęły się w katedrze wawelskiej jeszcze w roku 1320, kiedy to w starej romańskiej świątyni namaszczono na króla Władysława Łokietka i jego żonę Jadwigę. A koronacja stanowiła od średniowiecza swoiste misterium przemiany zwykłego człowieka w pomazańca bożego. Z jawną koncepcją boskiego pochodzenia władzy oraz aktami koronacyjnymi spotykamy się już w kulturze żydowskiej, a Pismo Święte Starego Testamentu powiada o deifikacji władcy, dokonującej się w akcie liturgicznego pomazania olejami świętymi. Izraelscy królowie traktowali władzę jako partycypację w boskim majestacie, który ujawniał swą moc w charyzmie pomazania olejami.

Teorię tę niemal w całości przejęło chrześcijaństwo, które bazując na judaizmie, podniosło na szczyty boskie pochodzenie władzy, co zyskało doktrynalne uzasadnienie w słowach św. Pawła Apostoła: "Omnis potestas a Deo" (wszelka władza pochodzi od Boga). Od połowy V stulecia - wtedy gdy cesarstwo zachodniorzymskie upadło pod nawałą ludów barbarzyńskich - to na wschodzie teokratyczny charakter władzy bizantyńskiego cesarza nie wzbudzał wątpliwości. Potwierdził to swym autorytetem cesarz Leon I, który w roku 457 dokonał uroczystej koronacji cesarskiej, po raz pierwszy połączonej z liturgicznym namaszczeniem olejami świętymi. Cesarz stał się faktycznym pomazańcem, królem-kapłanem, tak jak ongiś królowie Izraela. Akt pomazania olejami dał Kościołowi przewagę nad władzą świecką. Kilka wieków później pisano: Papieże mogą namaszczać królów, ale królowie nie mogą udzielać sakry papieżom. Szybko rodziła się sugestywna liturgia aktu koronacyjnego, polegająca nie tylko na pomazaniu olejami świętymi, ale także nałożeniu korony. Tej ostatniej przypisano niemal magiczną moc, dostrzegając w złotej obręczy (corona visibilis - korona widzialna) koronę niewidzialną (corona invisibilis), którą rękoma biskupa przekazuje sam Stwórca. Od samego niemal początku Kościół - jeszcze w pierwszym tysiącleciu - propagował ideę sakralnego królestwa, którego monarchowie powoływani byli na tron za wiedzą papieża przez samego Boga. Władza Dei gratia (z łaski bożej) stała się faktem dokonanym. Król był tym samym namiestnikiem i pomazańcem bożym. Istniała w nim - jak wierzono - dwoista natura boska i ludzka, przy czym ta pierwsza zyskiwała na znaczeniu przez pomazanie koronacyjne.
W średniowieczu najważniejszym wydarzeniem była koronacja monarsza, jako zewnętrzna manifestacja władzy z jej liturgiczno-sakralnym uzasadnieniem. Pomazanie sakralne dawało monarsze szczególne uprawnienia, mając wartość sakramentalną niemalże. Pomazaniec był osobą nietykalną, bowiem autorytet Pisma Świętego, zabraniał tykać pomazańca. W ówczesnym świecie pomazańcami byli cesarz, królowie i biskupi. Rytuał sakry biskupiej nieraz zestawiano z koronacją. Przeświadczenie to dawało monarchom argument do upatrywania w królewskim urzędzie biskupiego charakteru. Dano temu wyraz w doktrynalnym sformułowaniu, iż król powinien być wyłączony z ciżby ludzi świeckich, bowiem namaszczony olejem uczestniczy w urzędzie kapłańskim. W okresie karolińskim cesarza utożsamiano z wikariuszem Chrystusa, co nadawało mu uprawnienie prawie że kapłańskie. Te wszystkie teorie - zaznaczone tu skrótowo - zaważyły zwłaszcza po roku 1000 na znaczeniu i rozumieniu aktu koronacyjnego. To koncepcje młodego cesarza Ottona III miały charakter uniwersalny. Rozbudowano wtedy teorię o wyższości władzy cesarskiej nad królewską. Wedle ówczesnych przekazów źródłowych cesarz to osoba bliźniacza (persona gemina): z jednej strony zwykły człowiek, z drugiej zaś dzięki namaszczeniu olejami świętymi człowiek boży (Deus homo). Ottońskie koncepcje miały charakter uniwersalny, promieniując zwłaszcza na młode państwa chrześcijańskiej do których zaliczyć należy Czechy, Węgry i Polskę. Ich władcy usilnie zabiegali o uzyskanie koron królewskich. Niebawem, wzorując się na koronacji cesarskiej doszło do pomazania na króla Stefana I Węgierskiego (1001 r.), a ćwierć wieku potem w Gnieźnie Bolesława Chrobrego (1025 r.). Dopiero w roku 1086 koronował się Wratysław II Czeski.
Wydaje się, że przypomniane i uściślone u schyłku pierwszego tysiąclecia teologiczne koncepcje boskiego pochodzenia władzy wraz z dowartościowaniem sakralno-mistycznego obrzędu koronacji zaciążyły na ceremoniałach wszystkich europejskich koronacji. Ustalono też, iż obrzędu koronacyjnego dopełnia arcybiskup metropolita, a kreowanie metropolii kościelnych niezmiernie ułatwiało na przyszłość wszelkie koronacje. Rozumieli to władcy Polski i Węgier. To z inicjatywy cesarskiej papież Sylwester II kreował metropolię w Gnieźnie dla Polski, a w Ostrzyhomiu dla Węgier. Najstarsze ceremoniały koronacyjne przewidywały podczas liturgicznego aktu pomazania bezwzględny udział arcybiskupa i co najmniej dwóch biskupów współkonsekratorów. To oni właśnie za pomocą modlitw i odpowiedniego gestu przeistaczali monarchę w pomazańca bożego. Ryt koronacyjny nigdy nie został zaliczony przez Kościół do sakramentów, lecz liturgię koronacyjną nieraz przyrównywano do sakry udzielanej biskupom. Od czasów średniowiecza każda koronacja była nie tylko aktem kościelnym, lecz także państwowym. Sam akt koronacyjny związany był zawsze z kościołem katedralnym, przy czym nie musiała to być katedra arcybiskupia. Tak było w przypadku Krakowa od roku 1320, kiedy to na koronację musiał przyjechać arcybiskup gnieźnieński, on bowiem posiadał prawa koronowania, choć i od tej zasady zdarzały się wyjątki. Pierwszych polskich pięciu monarchów koronowano w katedrze gnieźnieńskiej (Bolesław Chrobry, Mieszko II, Bolesław Szczodry, Przemysł II, Wacław II). Potem nadszedł czas Wawelu i, wyłączając koronację Stanisława Leszczyńskiego oraz Stanisława Augusta Poniatowskiego (obydwie w kolegiacie św. Jana w Warszawie) nasi monarchowie uzyskiwali monarszą sakrę w katedrze krakowskiej.
U progu drugiego tysiąclecia pojawiły się liturgiczne formularze koronacji, genetycznie wywodzące się z tzw. Ordo Romanus, księgi czynności liturgicznych powstałej w Rzymie za papieża Grzegorza Wielkiego (590-604). Ta formuła liturgiczna zapisana została w pontyfikale, zredagowanym przez mnichów klasztoru św. Albana w Moguncji, w X wieku. Niebawem Stolica Apostolska zaakceptowała ten pontyfikał (jest to księga czynności liturgicznych biskupów), który potem uzupełniano i wzbogacano. Z końcem XIII stulecia znany liturgista biskup Wilhelm Durandus sporządził nową wersję pontyfikału, tym razem z zapisem ceremonii koronacji cesarza i króla.
   Od początku XIV stulecia - zatem zapewne już w czasie krakowskiej koronacji Władysława Łokietka - w dużej mierze wzorowano się na formułach zredagowanych przez Durandusa. Na XV stulecie przypada ustalenie ordo coronandi regis (ceremoniału koronacji). W bibliotece katedralnej na Wawelu zachował się formularz koronacyjny sporządzony na koronację króla Władysława Warneńczyka (1434 r.). Ceremoniał ten uwzględniał krakowskie warunki topograficzne całej uroczystości. To liturgiczne theatrum sacrum zawdzięcza swe powstanie biskupowi Zbigniewowi Oleśnickiemu. Koronację wpleciono w mszę świętą. W przeddzień koronacji przyszły monarcha udawał się do kościoła pod wezwaniem św.św. Michała Archanioła i Stanisława na Skałkę, powszechnie uważaną za miejsce męczeńskiej śmierci św. Stanisława ze Szczepanowa.
Zwykle koronacji dopełniano w niedzielę, poprzedzający dzień traktując jako wtajemniczenie, uwerturę do właściwej liturgii pomazania olejami świętymi. Sama zaś koronacja zawsze miała charakter elitarny. Sacrum oglądali tylko wybrani, czyli wyżsi dostojnicy państwowi. Misterium dokonywało się na oczach wtajemniczonych. Pozostawało to w zgodzie z ogólnymi tendencjami epoki, zmierzającymi do eliminacji ludu z tej sakralnej czynności. Dopiero nazajutrz po koronacji władca - już wtedy pomazaniec boży - ukazywał się ludowi w całym majestacie. Rzucano wtedy pośród ciżbę okolicznościowe pieniądze, upamiętniające pomazanie monarchy. To było dostępne maluczkim. Okruchy z liturgii koronacyjnej. Główny obrok duchowy otrzymywała elita. Jej tylko pozwolono zapoznać się z misterium sakry, epifanią bóstwa, przechodzącego łaską na pomazańca, udzielającego mu błogosławieństwa na trudy sprawowania władzy. Na gruncie polskim w XV stuleciu anonimowy autor pisał: Korona złota na głowie jego wyobrażona znamieniem świętości. Sacrum bowiem emanowało. Tak myślano we wszystkich krajach katolickiej Europy. Ci, którzy w murach katedry wawelskiej byli uczestnikami koronacji, mogli wobec innych poświadczyć o sakrze nowego króla, stając się świadkami magicznego przeistoczenia człowieka w króla wraz z jego kapłańskimi atrybutami. Poczynając od XVI stulecia, posiadamy dość szczegółowe opisy wawelskich koronacji. Relacjonowano nie tylko misterium liturgicznego obrzędu, lecz także całą fetę towarzyszącą koronacjom.
   Jeszcze w XVI wieku wierzono ufnie w sakralną przemianę człowieka w króla-kapłana. Znany pisarz polityczny Stanisław Orzechowski powiadał: Nie korona złota króla czyni, ale moc słowa bożego, które słowo z ust arcybiskupich, to jest z ust bożych bywa przy wkładaniu korony na głowę człowieka, na królestwo wybranego, którego słowa takowa moc jest, że wnet nagle odmienia króla w człowieka innego, daje mu też (...) stróża z nieba, angioła osobliwego.
   Brzmią w tych słowach tradycje karolińsko-ottońskie. A świadkiem tych wszystkich mistycznych przemian były mury katedry wawelskiej. I stąd, przekraczając jej próg, musimy pamiętać o jej wyjątkowości w politycznych dziejach naszego narodu. Miejscu świętym, miejscu koronacji monarszych, pomazania wybrańców narodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski