Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kościelisko mówi „nie” imigrantom. Tak górale przestraszyli się obcych...

Piotr Subik
- Przyszliśmy pod urząd prosić o bezpieczeństwo dla siebie i naszych dzieci - mówi dr Sadłoń
- Przyszliśmy pod urząd prosić o bezpieczeństwo dla siebie i naszych dzieci - mówi dr Sadłoń Tomasz Mateusiak
Owszem, i na Podhalu od dawna dyskutuje się o problemie uchodźców z Bliskiego Wschodu. Ale jak dotąd nikt nie wpadł na pomysł, żeby zamieszkali oni w Kościelisku. Nikt oprócz wójta. A że ludziom imigrant kojarzy się z typem uzbrojonym w kałacha, zrobił się wstyd na całą Polskę

Stuletni kościół św. Kazimierza Królewicza płonie żywym ogniem. Płomienie pełzną po drewnianej wieży, rozprzestrzeniają się na dach. A przed świątynią kłębi się tłum brodaczy o śniadej cerze, z ustami rozdartymi okrzykiem „Allah Akbar!”, „Bóg jest wielki!” (najpewniej tak wołają, bo przecież z obrazka na Facebooku okrzyków nie słychać…). Takiego czegoś jeszcze w Kościelisku nie było. Ba, islamiści gwałcą, mordują, palą kościoły na całym Podhalu. Normalnie wieje grozą.

Kiedy Jan Wierzejski, filmowiec i fotografik z Kościeliska, warszawiak wżeniony w zacny ród Krzeptowskich, zobaczył fotomontaż towarzyszący zaproszeniu na protest przed Urzędem Gminy, krew się w nim prawie zagotowała. To był poniedziałek. Kilka dni wstecz, przed weekendem wójt Bohdan Pitoń zadeklarował na łamach prasy, że gotów jest dać schronienie nielegalnym imigrantom w szkołach w Kościelisku, Witowie i Dzianiszu. Protest miał więc zapobiec sprowadzeniu „hordy dzikich muzułmanów” (w oryginale stało „muzłumanów)”.

- W tym kościele brałem ślub, jest mi szczególnie bliski. Jak zresztą każdemu mieszkańcowi Kościeliska. I nie sądzę, żeby przez najbliższe sto lat ktoś go próbował podpalić, nie licząc tej próby z Photoshopa. To było ewidentnie granie na uczuciach - mówi wprost Jan Wierzejski. Dlatego postanowił zareagować. Zorganizował konkurencyjną manifestację - poparcia dla przyjęcia uchodźców z Bliskiego Wschodu. Obie odbyły się jeszcze tego samego dnia. Skąd to zamieszanie? - Kościelisko to religijna wieś, z tradycjami. Ludzie chodzą do kościoła, nie są obojętni na biedę, krzywdę. Imigrantom więc też by pomogli. Ale nie lubią, gdy się ich stawia pod ścianą - tłumaczy Mateusz Nędza-Kubiniec, sołtys Kościeliska, samorządowiec w czwartym pokoleniu, z wykształcenia jurysta. Na manifestacji jednak nie był, musiał się zająć trójką małych dzieci.

Po południu przed urzędem zjawiło się sto osób, choć są i tacy, którzy mówią, że dwa razy więcej. Zwolennicy przyjęcia uchodźców byli w mniejszości, ale wzięli ze sobą dzieci. Nie, nie jako „żywe tarcze”, ale w celu ich edukacji obywatelskiej. I pokazania, że nie boją się obcych. Bo z nimi jest jak z bliskowschodnią kuchnią. Na początku wydaje się ostra, a potem człowiek się przyzwyczaja.

Po drugiej stronie „barykady” była większość. Nie tylko mieszkańcy Kościeliska.

Najgorsi byli ci zakapturzeni, z Orłem Białym na bluzach. Nie podnieśli przyłbic i najwyraźniej szukali dymu. Ale nie znaleźli, choć lokalny pijaczyna z biało-czerwoną flagą omal ich nie sprowokował. Jak Filip z konopi wyskoczyli też „korwinowcy”. Na ich czele stał (w muszce pod szyją) Andrzej Skupień, kandydat na urząd posła partii KORWiN. Z Białego Dunajca, lecz z rodziną i znajomymi w Kościelisku. No więc miał powody, żeby się zdenerwować. Przyznaje się do zorganizowania protestu. Powtarzał podczas niego slogany zasłyszane w TV - że Państwo Islamskie wysyła łodziami terrorystów na Stary Kontynent.

I że na stu imigrantów, dwóch to wyszkoleni przez ISIS fanatycy. Pod UG zarzucił zwolennikom przyjęcia „obcych”, że przyprowadzili dzieci. A Grzegorz Piątkowski, wiceszef komitetu STOP Nielegalnym Imigrantom, perorował o wyrodnych matkach, które „przywlekły trzylatki z transparentami, których nawet nie rozumieją” (choć jak tu nie rozumieć słów: „Posłuchajmy papieża Franciszka”). I o tym, że w państwie szariatu siedziałyby w domu i czekały, aż „mąż w ogóle pozwoliłby im wyjść”. Świetnie w tę retorykę wpisał się znany architekt z Kościeliska Sebastian Pitoń, twierdząc, że pierwszych dwóch imigrantów trzeba będzie „mocno prześcigać” z Kościeliska. A inni już nie przyjadą. Teraz nie chce o tym rozmawiać…

Chce za to dr Narcyz Sadłoń, medyk i społecznik, były lekarz śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, człowiek, który w ramach misji ONZ na 24-godzinnych dyżurach leczył sunnitów, szyitów i maronitów w Libanie. Przyszedł pod UG, bo jak mówi, „mieszkańcy Kościeliska nie potrzebują adwokatów”.

No więc Sadłoń ma świadomość, że dyskusja o napływie imigrantów z Bliskiego Wschodu trwa od wielu miesięcy, więc temat ten nie jest dla nikogo zaskoczeniem. Także w Kościelisku. Ale dopiero teraz punkt ciężkości przeniósł się z poziomu ogólnopolskiego na poziom gminny. - To zjawisko dotarło do naszych przedsionków, dotyka zagród, szkół, rodzin, dzieci. Ale na to, że imigranci mogliby zamieszkać w szkole w Kościelisku, nie wpadł nikt z nas. Nikt, oprócz wójta… - mówi dr Sadłoń. - Dlatego jako mieszkańcy postanowiliśmy zadać mu pytania - co obiecał i na co się zgodził w imieniu gminy, i dać jasną odpowiedź, co my o tym sądzimy. Przyszliśmy po prostu prosić o bezpieczeństwo dla siebie i dla naszych dzieci.

Było to konieczne, bo odpowiedzi na pytania nie dostali dzień wcześniej podczas zebrania sołeckiego w Witowie. Pojechała tam też silna grupa przedstawicieli Kościeliska. Wójt odpowiadał „pokrętnie, niezbyt klarownie” - tak mówią ci, którzy słyszeli. Miała być nawet podjęta uchwała o wykreśleniu szkół, sal gimnazjalnych, boisk itp. z listy miejsc, w których mieliby być przyjmowani uchodźcy z Bliskiego Wschodu. Ale prowadzący zebranie tak się potracili, że nic z tego nie wyszło. Chociaż tyle, że ludzie postawili ultimatum, takie góralskie „Nihil novi sine communi consensu”. Nic nowego bez zgody ogółu. Postawili, bo się wkurzyli. Sołtys Nędza-Kubiniec: - My, sołtysi, radni sołeccy, radni gminni zawsze jesteśmy do dyspozycji. Gdyby nas wójt obdzwonił skutecznie, natychmiast byśmy się stawili u niego. I jakoś temu zaradzili. A tak? Wyszło na to, że wójt wychylił się niepotrzebnie.

Bo miejsc dla uchodźców nie znaleźli na przykład burmistrzowie Zakopanego i Szczawnicy.

Rzeczywiście, wyszło słabo. Takie zdania usłyszeć można nie tylko w Kościelisku. Bo protest - i akcję poparcia - pokazała TV w całej Polsce. I zrobił się na tę Polskę trochę wstyd. Wyszło na to, że górale to ksenofobi. Nacjonaliści. Że owszem, na sosrębach piszą „Gość w dom, Bóg w dom”. Ale tylko pod warunkiem, że nie nosi hidżabu i nie wczytuje się w Koran. Każdy inny to terrorysta, typ z kałachem, który w szkołach w Kościelisku, Witowie, Dzianiszu bez wątpienia zrobi drugi Biesłan.

A przecież - ma takie przekonanie Jan Wierzejski - zdecydowana większość mieszkańców Kościeliska nie widziała na oczy Syryjczyka (choćby dlatego, że w Zakopanem nie ma kebabu z prawdziwego zdarzenia). Dlatego to strach przed niewiadomym. - Ludzie zareagowali tak z prostej przyczyny - z obawy. Przestraszyli się. Zaczęli się bać o życie swoje, swoich najbliższych, o mienie. Zarówno ludzie starsi, w podeszłym wieku, jak i ludzie młodzi, którzy mają dzieci - twierdzi także Mateusz Nędza-Kubiniec.

A dr Sadłoń ma na ten temat inne zdanie: - To nie objaw atawistycznego poczucia lęku, lecz realnego patrzenia na świat i wyciągania wniosków. Czy przyjadą do nas uchodźcy, czy imigranci ekonomiczni, czy może zdeklarowani członkowie Państwa Islamskiego? Kogo nam przyślą? Tego nie wiemy. Czy takich samych ludzi, którzy żyją w gettach w innych krajach Europy, którzy się nie asymilują i narzucają innym swoją religię, kulturę, zachowania? Nie po to nasi ojcowie i dziadowie pilnowali ziemi i tradycji, abyśmy teraz w sposób nierozważny podejmowali tych, którzy będą z nią walczyć.

Wójt Pitoń szybko zmienił zdanie, choć, jak twierdzi w wydanym oświadczeniu, zostało ono zmanipulowane. Bo przyjęcie miało być nie na stałe, lecz w sytuacji kryzysowej, na 2-3 dni (a przecież tak właśnie napisały gazety). - Tyle że my, Polacy, mamy tak, że nie doczytamy i od razu robimy awanturę - komentuje Agata Nowakowska-Wolak, która - jako mieszkanka Zakopanego - pod UG w Kościelisku była po stronie zwolenników przyjęcia imigrantów z Bliskiego Wschodu.

Stanęło na tym, że wójt posłał pismo do wszystkich świętych - wojewody, starosty, Straży Granicznej i ABW. Że Kościelisko już nie chce przyjmować uchodźców.

Ale to i tak nie pozwala ludziom na spokojny sen. Bo może to tylko próba uśpienia ich czujności?

***
Na wieść o proteście przeciwko przyjęciu imigrantów przez Kościelisko Jan Wierzejski pisał na Facebooku: „Musimy się temu sprzeciwić! Pokażmy tym ludziom, że Podhale to nie tylko skrajnie konserwatywni górale, kochający papieża, ale nie zgadzający się z jego poglądami, chrześcijanie nie potrafiący podać drugiemu człowiekowi ręki. Pokażmy Polsce i światu, że górale, i zakopiańczycy przyjezdni to ludzie dobrzy, otwarci i uczciwi”.

Fragment oświadczenia wójta Bohdana Pitonia:

„(...) Gmina Kościelisko nie była i nie jest związana żadną umową ani zobowiązaniem do przyjęcia uchodźców zagranicznych i nie ma najmniejszych powodów do obaw, że emigranci z Bliskiego Wschodu zostaną przyjęci i zakwaterowani na terenie gminy”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski