Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kościelny list Tysiąclecia

Adam Dziurok, historyk, naczelnik OBEP IPN w Katowicach, profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego
Inicjatorzy pojednania abp Bolesław Kominek i bp Essen Franz Hengsbach (z lewej)
Inicjatorzy pojednania abp Bolesław Kominek i bp Essen Franz Hengsbach (z lewej) fot. Michał Wenklar
18 listopada 1965. Polscy biskupi wystosowują list z propozycją przebaczenia i pojednania do episkopatu Niemiec. Peerelowskie władze rozpętują propagandową kampanię oskarżającą kościół o zdradę narodu.

Głośny list biskupów polskich do niemieckich, wystosowany 18 listopada 1965 r., był chrześcijańskim gestem pojednania, refleksją nad przeszłością i przyszłością relacji polsko-niemieckich, a zarazem „wodą na młyn” propagandy komunistycznej. Chyba żaden list w historii Polski nie wywołał tak burzliwej reakcji i konsekwencji społeczno-politycznych.

Połowa lat 60. w Polsce to czas beznadziei i pogłębiającego się kryzysu. Nadzieje związane z liberalizacją systemu po Październiku 1956 r. dawno zostały pogrzebane, sytuacja gospodarcza systematycznie się pogarszała, a relacje władz komunistycznych z Kościołem stawały się coraz bardziej napięte. Polska Zjednoczona Partia Robotnicza konsekwentnie zaś wskazywała na sukcesy w walce o „lepsze jutro”, triumfując w maju 1965 r. w tzw. wyborach (a raczej w farsie wyborczej - na jedyną reżimową listę wyborczą głosy oddało blisko 99 proc. wyborców i to przy frekwencji ok. 97 proc.!).

List do obu narodów
Z perspektywy Kościoła, dla zrozumienia istoty inicjatywy orędzia, ważny wydaje się przede wszystkim kontekst obrad Soboru Watykańskiego II oraz Wielkiej Nowenny, czyli nakreślonego przez prymasa Stefana Wyszyńskiego rozbudowanego programu duszpasterskiego poprzedzającego uroczystości milenijne z 1966 r. Sobór stwarzał warunki do swobodnego spotkania i dialogu biskupów polskich i niemieckich. A tematów do dyskusji, i to wywołujących kontrowersje, było sporo. Biskupi z Niemiec wyrażali np. pretensje o pominięcie wkładu Kościoła niemieckiego w rozwój Ziem Zachodnich i Północnych podczas kościelnych obchodów 20-lecia obecności Kościoła polskiego na tych terenach, które odbyły się 1 września 1965 r. we Wrocławiu.

Równocześnie odwilż w relacjach zapowiadała inicjatywa niemieckiego Kościoła ewangelickiego - memoriał z 1 października 1965 r., w którym kwestionowano możliwość przywrócenia starych granic i wskazywano na potrzebę dokonania „aktów pojednania ze wschodnimi sąsiadami”. Kilka dni później biskupi polscy i niemieccy rozmawiali w Rzymie o chrześcijańskim porozumieniu i pojednaniu.

Hierarchowie polscy obradujący na Soborze wystosowali wiele listów i zaproszeń do episkopatów różnych krajów z okazji obchodów tysiąclecia chrztu Polski. Do tekstu skierowanego do biskupów niemieckich przykładali jednak o wiele większą wagę, zdając sobie sprawę z szansy na dokonanie zwrotu w relacjach polsko-niemieckich. Tekst dokumentu był dyskutowany przez wiele miesięcy, a wersję ostateczną opracował w języku niemieckim abp Bolesław Kominek. Zwracał on uwagę, że dokument był napisany nie tylko „do narodu niemieckiego - ale i do naszego”.

Tu właśnie należy widzieć odwołanie do milenijnych rekolekcji narodowych i rachunku sumienia Narodu Polskiego. Najbardziej nośny i kontrowersyjny fragment listu, który przetłumaczono jako „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”, brzmiał w oryginale nieco inaczej i był umieszczony w szerszym kontekście: „W tym jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu wyciągamy do Was, siedzących na ławach kończącego się Soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie”.

Biskupi polscy przede wszystkim poinformowali z radością o nadchodzącej rocznicy Tysiąclecia Chrztu Polski oraz zaprosili niemieckich hierarchów na uroczyste obchody milenijne. Do zaproszenia dołączono obszerny historyczny komentarz, będący analizą stosunków polsko-niemieckich na przestrzeni wieków. Znalazły się tam m.in. odważne słowa na temat cierpienia „milionów uchodźców i przesiedleńców niemieckich” po II wojnie światowej. Biskupi tłumaczyli, że granica na Odrze i Nysie jest dla Polski (która wyszła z wojny „nie jako zwycięskie, lecz krańcowo wyczerpane państwo”) sprawą egzystencji, a nie kwestią większego „obszaru życiowego”. Były to dotąd w PRL sprawy tabu, stąd strona kościelna próbowała przygotować już wcześniej polską opinię publiczną na inicjatywę orędzia. Cenzura nie zezwoliła jednak na publikację w „Tygodniku Powszechnym” tekstu abp Kominka pt. Dialog z Niemcami.

Miłość kontra polityka
Zanim sprawa orędzia pojawiła się mediach biskupi niemieccy przekazali (5 grudnia 1965 r.) odpowiedź na list episkopatu polskiego. Choć oczywiście hierarchowie niemieccy przyjęli zaproszenie na uroczystości milenijne, to ich list nie okazał się tak serdeczny i otwarty jak oczekiwała strona polska. Sam kard. Stefan Wyszyński przyznał, że „nasze podyktowane chrześcijańską miłością wyjście naprzeciw zderzyło się z polityką”, wskazując ze smutkiem, że niemieccy protestanci wykazali się w stosunku do polskich katolików bardziej ewangeliczną postawą.

Powściągliwa odpowiedź strony niemieckiej utrudniła polskiemu Kościołowi obronę sensowności koncepcji pojednania, a władzom komunistycznym ułatwiła podjęcie akcji dyskredytującej tę inicjatywę. Kilka dni po odpowiedzi episkopatu niemieckiego władze PRL miały już gotowy plan takiej akcji. Wydział Administracyjny KC PZPR zalecał potępiać „antynarodową, antysocjalistyczną i sprzyjającą niemieckiemu rewizjonizmowi” postawę Kościoła, który miał ingerować w politykę zagraniczną i bezprawnie przebaczać zbrodnie w imieniu całego narodu polskiego.

W akcji propagandowej należało także wykazywać fałszowanie dziejów Polski przez stronę kościelną. Pierwszoplanową rolę odgrywały media. Nagonkę propagandową rozpoczął zamieszczony 10 grudnia w „Życiu Warszawy” artykuł pt. W czyim imieniu?. Władze partyjno-państwowe odwoływały się do wciąż żywych antyniemieckich nastrojów (według badania przeprowadzonego przez Centralny Ośrodek Badań Społecznych w 1967 r. 2/3 społeczeństwa deklarowało niechęć do Niemców), zarzucając hierarchom brak wyczucia, czy wręcz zdradę, polskich interesów narodowych. Przez kraj przetoczyła się hałaśliwa kampania pod hasłem „Nie przebaczamy”. W zakładach pracy, instytucjach państwowych, uczelniach, a nawet szkołach podstawowych organizowano wiece i masówki.

Dodatkowo 27 grudnia rozpoczęto akcję wzywania księży katolickich do powiatowych rad narodowych na rozmowy na temat orędzia. Trwające do lutego przesłuchania objęły w sumie ponad 4,5 tys. księży.

Prezent na Milenium
Gdy w końcu grudnia 1965 r., podczas obrad Komisji KC PZPR do spraw Kleru, omawiano dotychczasową akcję propagandową związaną z orędziem, zwrócono uwagę, że partia miała po raz pierwszy taką okazję do zaatakowania politycznej działalności Kościoła i wyraźnego odgraniczenia jej od działalności religijnej. Uznano, że sami biskupi dali władzom świetną broń propagandową, którą skutecznie będzie można wykorzystać w zbliżającym się apogeum „walki o rząd dusz”, czyli podczas konfrontacyjnych obchodów milenium chrztu i Tysiąclecia Państwa Polskiego.

Założono przy tym, że całość akcji propagandowej należy tak rozłożyć, by jej kulminacja przypadła na okres głównych uroczystości milenijnych Kościoła. Antyorędziowa kampania nie osiągnęła swoich celów dezintegracyjnych, choć początkowo wzbudziła wśród społeczeństwa szereg wątpliwości, czy inicjatywa biskupów była słuszna (nawet część duchownych miało dylemat z oceną orędzia). W atmosferze nagonki Sekretariat Episkopatu wydał nawet 17 grudnia specjalny komunikat, w którym mowa była m.in. o nienaruszalności polskich granic zachodnich.

Władze komunistyczne z Władysławą Gomułką na czele, zaatakowały orędzie z pozycji politycznych, zarzucając mu antysowieckość, występowanie przeciwko oficjalnej polityce zagranicznej PRL oraz sojuszowi z ZSRS. Eksponowanie tych wątków nie było już tak nośne propagandowo jak hasła o zdradzie narodowej. Katolicy, całą kampanię propagandową związaną z orędziem, wpisywali coraz wyraźniej w kolejny rozdział antykościelnej nagonki.

Wymiana listów, choć naraziła Kościół w Polsce na napastliwe ataki (i zamknęła możliwość przyjazdu Pawła VI do Polski w 1966 r.), była nie tylko wewnątrzkościelnym, wielkodusznym, chrześcijańskim gestem pojednania, ale symbolem szerszego spojrzenia na trudne sąsiedztwo i otwartości na przezwyciężanie przeszłości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski