Ktoś mógłby powiedzieć, że pod Wawel przyjechał na gotowe, ale takie stwierdzenie byłoby dużym uproszczeniem i brzmiałoby niesprawiedliwie, choćby w kontekście trudnej decyzji o przerwaniu studiów.
Pierwsze zetknięcie Ukraińca z Krakowem nastąpiło kilka lat temu, przy okazji meczu rugby. Zespół z Bezwierhyjem w składzie rozgrywał spotkania w całej Unii Europejskiej, a jednym z przystanków były Błonia. - Tamto spotkanie doskonale utkwiło mi w __pamięci - wspomina kijowianin, ale wówczas nawet nie przeszło mu przez myśl, żeby wyemigrować z ojczyzny.
Impulsem do zamieszkania w Krakowie były odwiedziny u swojego przyjaciela z Kijowa Artura Fursenki, który zapuścił korzenie pod Wawelem w 2012 roku. „Bracia” tak stęsknili się za sobą, w związku z rzadkimi spotkaniami w ciągu trzech lat, przypadającymi tylko na sporadyczne wizyty Artura w ojczyźnie, że Kostia postanowił wybrać się do Polski. - Przyjechałem praktycznie w analogicznym okresie czasu. Była końcówka czerwca 2015 roku. Początkowo w ogóle nie miałem założenia, żeby tutaj zostać, podobnie jak nie rozmyślałem o zarabianiu pieniędzy. Jedyny plan, jaki miałem, dotyczył pobytu u kumpla - podkreśla Bezwierhyj. - Dopiero później okazało się, że można tutaj pracować, trenować i __wieść przyjemne życie - uśmiecha się Ukrainiec.
Myśl o pozostaniu zaświtała, gdy Kostia zorientował się, że ma szansę otrzymać kartę czasowego pobytu, bowiem do Polski przyjechał dzięki wizie, której termin wygasał z końcem 2015 roku. We wrześniu przyjaciele wybrali się do Kijowa, a po powrocie do stolicy Małopolski przystąpili do wyrabiania dokumentu, przedłużającego pobyt w kraju Unii Europejskiej.
Gdy wszystkim formalnościom stało się zadość, Kostiantyn dołączył do zespołu rugby Juvenii i wznowił karierę.
Jedyne strapienie dotyczyło komplikującej się sytuacji na uczelni w Kijowie. Studiujący rehabilitację Bezwierhyj był już na siódmym semestrze, ale wciąż nie miał zaliczonego żadnego stopnia, ponieważ na Ukrainie licencjat trwa cztery lata. Ta sprawa spędzała sen z powiek także rodzicom sportowca. Koniec końców oczekiwanie w Polsce na kartę pobytu sprawiło, że rugbysta nie mógł pojechać na sesję i z bólem serca był zmuszony przerwać edukację. -W Polsce musiałbym zaczynać od I roku, więc najrozsądniej by było, abym dokończył ostatni rok licencjatu. W jaki sposób? Zobaczymy, są różne opcje. Studia nie są dla mnie w tej chwili priorytetem, ale bardzo chciałbym je ukończyć. Może uda się załatwić eksternistyczne zaliczanie, abymraz na jakiś czas meldował się w Kijowie? - głowi się 22-latek.
Mimo wielkiej postury, Bezwierhyj nie wstydzi się emocji. Grający na pozycji wiązacza rugbysta przyznaje, że tęskni za rodzicami i starszą o cztery lata siostrą. - Oczywiście, że jest ciężko, bo wszystkich najbliższych zostawiłem na Ukrainie. Natomiast stwierdziłem, że warto spróbować życia poza granicami, zwłaszcza że zawsze mogę wrócić do domu. Super, że mam obok siebie Artura, z którym znam się od piętnastu lat - podkreśla.
Przyjaciele mieszkają w czteroosobowym składzie, cała „załoga” pochodzi z Kijowa i trzymają się do tego stopnia, że pracują w jednym lokalu. W modnym klubie nad Wisłą, Forum Przestrzenie, Kostia jest pomocnikiem kucharza, czyli prawą ręką… Fursenki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?