Fundacja Stańczyka - w ramach rozwijania koncepcji „Kraków przejrzysty do ostatniej złotówki” - zapytała 422 podmioty gminne (jednostki miejskie, spółki i fundacje), ile wydają na oprogramowanie biurowe Microsoft Office (MSO).
Otrzymała odpowiedzi tylko z niecałych 44 proc. z nich. Średnią roczną z uzyskanych danych wyliczono na 794,4 tys. zł. Zdaniem przedstawicieli Fundacji Stańczyka można jednak założyć, że koszty ponoszone przez gminę na pakiety MSO rocznie przekraczają 1 mln zł. Według nich to wysokie wydatki w porównaniu z miastami w innych krajach, które oszczędzają, przechodząc na inne oprogramowanie komputerowe.
MSO to pakiet aplikacji biurowych wyprodukowany przez firmę Microsoft. Fundacja Stańczyka podaje jednak przykłady miast, które przechodzą na otwarte oprogramowanie i dzięki temu oszczędzają: Nantes (1,7 mln euro), Tuluza (1 mln euro), Las Palmas (400 tys. euro). Kopenhaga, w której wszystkie szpitale przechodzą na otwarte oprogramowanie biurowe, planuje zaoszczędzić 5,3 mln euro.
- W Krakowie, chociaż o to nie pytaliśmy, pięć jednostek, głównie placówki edukacyjne, poinformowało nas, że korzysta z darmowych, otwartych pakietów biurowych. Tak więc Kraków trochę już oszczędza. Jest pytanie, czy nie można zaoszczędzić więcej? - komentuje Jan Niedośpiał z Fundacji Stańczyka.
Jan Machowski z krakowskiego magistratu odpowiada, że tam, gdzie to możliwe, miasto przechodzi na otwarte oprogramowanie. - W kontekście oprogramowania biurowego planów podążania tą drogą nie ma - wyjaśnia Machowski.
Zwraca uwagę, że każdy przypadek jest inny i przywoływanie przykładów miast, które mogą być wzorcami, jest ryzykowne bez znajomości całego kontekstu. - Ja z kolei znam przypadki miast w Niemczech (Frankfurt), które właśnie wycofują się z zamiaru wdrożenia pakietu biurowego innego niż MS Office. Uznały bowiem, że rzeczywiste koszty tej operacji (szkolenia użytkowników, utrzymanie aplikacji, koszty konwersji formatów) są wyższe niż oszczędności z tytułu ich wdrożenia.
W magistracie podkreślają, że pakiet MSO jest powszechnie znany, osoby zatrudniane w urzędzie potrafią się nim posługiwać (nie ma dodatkowego kosztu przeszkolenia).
Przedstawiciele Fundacji Stańczyka z zapytaniem o MSO starali się dotrzeć do wszystkich 433 jednostek miejskich. Jednak w Biuletynie Informacji Publicznej - oficjalnym źródle informacji miejskiej - znaleźli dane kontaktowe tylko do 422 (obecnie są dostępne 423). Od wysłania ostatnich wniosków minęły już ponad dwa miesiące. Na wniosek odpowiedziało 189 podmiotów (43,8 proc.) z 422.
Jan Niedośpiał podaje, że nie odpowiedziała np. spółka Krakowski Holding Komunalny, Krakowski Park Technologiczny, szpital Żeromskiego, a także wiele szkół, muzeów, bibliotek, teatrów, domów pomocy społecznej.
W swoim raporcie Fundacja Stańczyka tak to skomentowała: „Trzeba stwierdzić, że w ponad połowie miejskich podmiotów prawo do informacji nie jest realizowane w zgodzie z prawem. Każdy z 233 wniosków, który nie doczekał się odpowiedzi, zasługuje na skargę do Sądu Administracyjnego na bezczynność organu”. Fundacja Stańczyka nie zamierza jednak składać skarg ze względu na koszty opłat sądowych - 23 300 zł.
W samych jednostkach miejskich na 407 podmiotów odpowiedziało 179 (44 proc.), w tym aż 162 zrobiły to w ustawowym terminie (do 14 dni).
Na MSO najwięcej wydawano w ośmiu spółkach miejskich - 352 tys. zł. Co ciekawe, to więcej niż w 179 jednostkach gminnych, gdzie koszt wyniósł 324,4 tys. zł. Dla porównania: MSO dla Urzędu Miasta kosztował 117,5 tys. zł.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?