Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krajowa Rada ocalona

Redakcja
Alina Grabowska: Głos z Monachium

   Gdy prezydent Rzeczpospolitej Polskiej publicznie mówił o konieczności generalnych zmian w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, gdy domagał się, by swoje mandaty złożyli jej członkowie i gdy zapowiedział, że nie przyjmie sprawozdania z prac rady wydawało się, że nastąpiła nowa era w polskich stosunkach medialnych. Tymczasem nic takiego się nie stało.
   Senat złożony głównie z członków SLD zaakceptował bez najmniejszych wątpliwości sprawozdanie rady, mimo że jej poprzedni, wieloletni przewodniczący Juliusz Braun, zeznając przed sejmową komisją śledczą w sprawie afery Rywina, wyraźnie mówił np. o matactwach w radzie i na znak protestu podał się sam do dymisji, pozostawiając stanowisko przewodniczącego delegowanej przez Sojusz pani Waniek. Postawa Juliusza Brauna, godna pochwały i uznania, niczego nie zmieniła w funkcjonowaniu tego organu. Skoro Senat zatwierdził sprawozdanie, to nikt już rady nie może ruszyć. Wszystko pozostanie tak, jak było, być może łącznie z owymi "krętactwami" i "matactwami" ujawnionymi przez Brauna.
   Jednak sednem sprawy jest przede wszystkim całkowite upolitycznienie, a raczej upartyjnienie Krajowej Rady i przez nią wyznaczanych zarządów mediów publicznych. Aby nie było żadnych złudzeń: Krajowa Rada działała na zasadzie partyjno-politycznej także za rządów koalicji AWS-UW i w żaden sposób nie dawała się przekształcić w zespół fachowców medialnych, reprezentujących wszystkie opinie społeczne.
   Efektem takiego ustawienia rady w życiu publicznym jest z kolei postawa desygnowanych przez nią zarządów, czego ostatnim, bardzo charakterystycznym przykładem była kolejna nieudana próba zawieszenia prezesa TVP SA Roberta Kwiatkowskiego. Nikt prezesa Kwiatkowskiego nie chce usuwać ze stanowiska ze względu na jakieś "przewiny", ale chodzi o jego możliwe zaangażowanie w ową aferę Rywina.
   Komisja śledcza dwukrotnie proponowała, aby prezes zawiesił pełnienie funkcji do czasu ostatecznego zakończenia śledztwa właśnie dlatego, by uniknąć podejrzeń o jakiekolwiek matactwa w zeznaniach. Za każdym razem członkowie Rady Nadzorczej TVP odrzucali ten wniosek. W efekcie z udziału w Radzie Nadzorczej zrezygnowały ostatnio dwie osoby - jedna to przedstawicielka UW, druga była mianowana jeszcze przez ministra skarbu Aldonę Kamińską. Argumenty tych dwojga osób są jednoznaczne: telewizja publiczna nie wypełnia swojej misyjnej roli, nie reprezentuje interesu publicznego, zaś tych dziennikarzy czy realizatorów, którzy nie chcą się temu poddać, po prostu odsuwa od pracy albo wyrzuca.
   Inna kwestia, że podobna sytuacja wytworzyła się jeszcze za poprzednich rządów, a Rada Nadzorcza TVP akceptuje takie stanowisko kierownictwa telewizji niezależnie od swego składu partyjnego.
   Najbardziej niepokojący element polskiego życia medialnego to jednak w tej chwili wyraźny upadek prestiżu sejmowej komisji śledczej, z której powołaniem wszyscy łączyliśmy wielkie nadzieje. Powoli przekształca się ona w platformę kłótni partyjnych, za chwilę już nikt nie będzie miał siły ani ochoty śledzić wielogodzinnych rozpraw i zeznań świadków, ponieważ po prostu nic z nich nowego nie wynika, prócz tego na przykład, że marszałek Senatu Longin Pastusiak ma syna, który jest bezpośrednio związany z firmą Heritage Lwa Rywina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski