Tymczasem coś w nim drgnęło, również dzięki nam, mieszkańcom Krakowa, co dziwić nie powinno, w końcu wydało nas polskie plemię, które jakieś tam doświadczenie w kopernikańskich przewrotach ma.
Teraz igrzyska mają być tańsze i to już na poziomie kosztów samej aplikacji. Zarządcy olimpijskiej idei gotowi są pójść też na ustępstwa dotyczące skali inwestycji, oferują pomoc przy wpasowywaniu wizji igrzysk w miejską tkankę i budżet, a także przestali widzieć przeszkody, by organizacją dzieliły się różne miasta lub nawet kraje. Te rewolucyjne jak na tę instytucję zmiany nie wzięły się naturalnie znikąd.
Po prostu zbyt realna stała się groźba, że igrzyska – zwłaszcza te zimowe, bardziej deficytowe – znikną z Europy i sczezną w rejonie między Ałmatami a Pekinem, gdzie są jeszcze desperaci gotowi finansować życzenia MKOl. Innymi słowy, trzeba ratować przed zarżnięciem kurę znoszącą złote jaja. Z perspektywy MKOl sytuacja, gdy z olimpijskiego wyścigu wycofują się cztery europejskie miasta (w tym zacnym gronie również Kraków), nie może się powtórzyć.
Co dalej? Tezy, że dzięki tym reformom organizacja igrzysk stanie się opłacalna, tak czy siak sformułować nie sposób. Zresztą na razie nikt nie mówi o partnerstwie i odstępstwie od reguły: gospodarz inwestuje i sieje, a MKOl kosi zyski. Ale olimpijski lep znów zaczyna być lepki.
Co na to władze Krakowa, którym igrzyska są sercu miłe? Po wyborach ogłoszono zmianę polityki: koniec z budową Krakowa metropolitalnego, bo już nim jest, teraz pomyślimy – rychło w czas – o mieszkańcach. Będą parki, żłobki, przedszkola i inne cuda na kiju. Brzmi ładnie, może te obietnice nie spłoną w nowym olimpijskim ogniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?