Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Mniej przedszkoli i 500 plus, więcej szpitali geriatrycznych. Przewaga seniorów oznacza, że to oni będą wybierać rząd

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Rośnie nie tylko liczebność seniorów, ale i ich aktywność. Widać to podczas kolejnych edycji organizowanego przez Dziennik Polski Forum Seniora (następne już w listopadzie), które cieszą się niesłychaną popularnością.
Rośnie nie tylko liczebność seniorów, ale i ich aktywność. Widać to podczas kolejnych edycji organizowanego przez Dziennik Polski Forum Seniora (następne już w listopadzie), które cieszą się niesłychaną popularnością. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
W Krakowie mieszka więcej 70-latków (11 tys.) niż 18-latków (niespełna 10 tys.). Jest tak pierwszy raz od II wojny – a może w ogóle w całych dziejach. W kolejnych latach liczebna przewaga seniorów będzie rosnąć. Populacja krakowian w wieku emerytalnym (kobiet 60+ i mężczyzn 65+) dobija do 190 tys., zaś dzieci i młodzieży w wieku od zera do 17 lat jest o ponad 60 tys. mniej!

- Będzie to miało wpływ na programy partii politycznych, tworzone w Polsce prawo i wypłacane świadczenia, bo każda duża grupa społeczna dba o własny interes – komentuje prof. Marcin Stonawski, demograf z krakowskiego Uniwersytetu Ekonomicznego. Mówiąc hasłowo: mniej porodówek, więcej szpitali geriatrycznych; mniej przedszkoli, więcej klubów seniora; mniej boisk, więcej skwerów z ławeczkami; mniej 500 plus, więcej dodatków do emerytur itd.

Eksperci przyznają, że Polska, wzorem krajów rozwiniętych, musi zauważyć, iż społeczeństwo szybko się starzeje i dostosować do nowych potrzeb infrastrukturę, opiekę zdrowotną i wszelkie inne sfery życia. Zwracają przy tym uwagę, że uleganie dyktatowi seniorów doprowadziłoby kraj do katastrofy.

– Potrzebujemy wielkiej, rzeczowej, debaty o pokoleniowej odpowiedzialności i solidarności – podkreśla demograf. Obawia się jednak, że politycy nie zechcą spojrzeć poza horyzont obecnej kampanii wyborczej.

Wyborcza siła seniorów

530 tysięcy Polaków osiągnie w tym roku ustawowy wiek emerytalny. Przez całe powojenne dekady seniorów kończących zawodową aktywność było znacznie mniej niż młodych, wchodzących w dorosłość. Teraz jest odwrotnie: populacja Polaków, którzy osiągną 18 lat (urodzonych w roku 2001) wynosi 366 tys. osób. Do prostego zastąpienia starszego pokolenia nowym brakuje aż 164 tys. osób! W jednym tylko roku.

Ta różnica będzie się powiększać będzie rosnąć. Polaków urodzonych w roku 2003 jest zaledwie 350 tys., a tych z rocznika 1957 – prawie 570 tys., czyli o 220 tys. więcej. W ciągu zaledwie pięciu lat przewaga seniorów nad młodymi wzrośnie o prawie milion osób. Jeśli nie przyjmiemy znaczącej liczby młodych imigrantów - w połowie stulecia Polska będzie miała jedno z trzech najstarszych społeczeństw w Europie.

Jedne części Polski starzeją się wolniej, inne katastrofalnie szybko. W Krakowie osób w wieku 70 lat jest już o 10 proc. więcej niż 18-latków, mimo że pod Wawel ciągną tłumy młodych z całego regionu i kraju, a także cudzoziemcy. Napływ uczniów, studentów i pracowników jest – po Warszawie – rekordowy w skali Europy Środkowej. Oznacza to jednak, że inne części Polski są przez młodych opuszczane.

Dominacja seniorów w takich miastach, jak Tarnów, Nowy Sącz czy Bochnia, a także na terenach wiejskich we wschodniej Małopolsce, stała się widoczna i szybciej niż gdzie indziej rośnie. Za dziesięć lat co drugi mieszkaniec okolic Tarnowa będzie miał ponad 60 lat!

Wszystko to przekłada się nie tylko na coraz większy niedobór rąk do pracy nad Wisłą, ale i na strukturę wyborców: maleje populacja idących do urn młodych, a rośnie – emerytów. Z tego powodu to seniorzy w najbliższych dekadach będą mieli największy wpływ na losy Polski – od gminy po rząd. Już dziś w najszybciej starzejących się miejscowościach o obsadzie władz samorządowych decydują ludzie po sześćdziesiątce.

Komu powinni dogadzać politycy

- Każda duża grupa społeczna kieruje się w dużej mierze własnym interesem, więc należy się spodziewać postulatów związanych z rosnącymi potrzebami seniorów – mówi prof. Marcin Stonawski, dyrektor Centrum Zaawansowanych Badań Ludnościowych i Religijnych (CASPAR) na krakowskim Uniwersytecie Ekonomicznym.

Jest to tym bardziej prawdopodobne, że dotąd niewiele dla seniorów zrobiono: ich świadczenia są (z wyjątkiem uprzywilejowanych grup) bardzo niskie, zwłaszcza w przypadku kobiet, opieka geriatryczna praktycznie w Polsce nie istnieje, brakuje miejsc, w których starsi mogliby się zwyczajnie spotykać, narasta problem samotności osób po siedemdziesiątce – przy stale rosnącej ich liczbie.

- Chcąc wygrywać wybory, czołowe ugrupowania polityczne będą musiały na te wyzwania i oczekiwania odpowiedzieć – przyznaje prof. Stonawski. Oznacza to najpewniej zwiększenie publicznych wydatków na infrastrukturę, opieką medyczną oraz świadczenia; właśnie dlatego premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że jeśli PiS utrzyma władzę, to tzw. trzynastka dla emerytów wypłacana będzie co roku.

- Decyzja o obniżeniu wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn była także ukłonem w stronę rosnącego grona seniorów-wyborców – dodaje demograf.

Naukowcy zwracają uwagę, że chociaż z czysto politycznego punktu widzenia było to posunięcie skuteczne (pomogło wygrać wybory), to kontekście przyszłości polskiej gospodarki i wyzwań społecznych trzeba je uznać za nieracjonalne ekonomicznie, nieuzasadnione trendami demograficznymi (długość życia Polaków, a zwłaszcza Polek, znacznie wzrosła), niespotykane w świecie (wszyscy podnoszą wiek emerytalny). Przeciętna 60-letnia Polka ma przed sobą średnio 25-30 lat życia, czyli tyle, ile wiele kobiet w tym wieku przepracowało zawodowo. Jest w dobrej kondycji, pełna energii.

- Ale wielu ludzi mogło pomyśleć: skoro będzie się dało przejść na emeryturę, to lepiej dla mnie. I poparło partię, która im to obiecała – tłumaczy profesor Stonawski.

Na koszt wnuków

Zdaniem demografa, odpowiedzialni politycy powinni jednak patrzeć dalej. Aby osoby kończące kariery zawodowe w tak młodym wieku miały za co żyć, państwo musi podnosić wysokość minimalnych świadczeń oraz dotować emerytury coraz większej grupie ludzi. A także wypłacać dodatki (stąd tzw. trzynastka dla emerytów). Pieniądze na ten cel nie pochodzą ze składek zgromadzonych na kontach ZUS czy KRUS, tylko z kieszeni podatników, przede wszystkim - pracujących.

- Ktoś musi na te wszystkie świadczenia zarobić, tymczasem Polska ma problem, bo szybko zmniejsza się nam liczba rąk do pracy. Doraźnie uzupełniamy owe braki Ukraińcami, ale na dłuższą metę imigranci nie zapewnią nam równowagi. Kraj nasz, podobnie jak Węgry czy państwa nadbałtyckie, próbuje więc prowadzić politykę sprzyjającą zwiększeniu liczby urodzeń. To kosztowne i jeśli w ogóle da efekt na rynku pracy, to za 20 i więcej lat – wyjaśnia demograf. Zastrzega przy tym, że ów efekt nie jest pewny, a to dlatego, że wielu młodych nadal z Polski wyjeżdża do pracy za granicą.

- Czyli inwestujemy ogromne środki w edukację wychowanie i utrzymanie dzieci i młodzieży, sponsorując rozwój gospodarczy bogatych państw. Będzie tak, dopóki nie podniesiemy jakości kształcenia w Polsce i nie stworzymy młodym warunków dobrej kariery i komfortowego życia, bez konieczności opuszczania kraju – podkreśla prof. Stonawski.

I zauważa, że nie da się tego osiągnąć bez potężnych nakładów państwa. Wniosek: żaden rząd nie może się skupić na zaspokojeniu potrzeb samych seniorów, nawet jeśli ci są i będą dominującą grupą wyborców, bo szybko zabraknie pieniędzy na ten cel.

Potrzebna narodowa debata o solidarności pokoleń

Demograf wzywa do wielkiej narodowej debaty o solidarności pokoleń. Wymagałaby ona przedstawienia i omówienia rozwiązań, które mogą się wydawać pewnym grupom Polaków nieatrakcyjne, jak podniesienie ustawowego wieku emerytalnego w celu aktywizacji seniorów czy pobudzanie aktywności zawodowej kobiet. Dzisiaj, za sprawa różnych świadczeń, miliony Polek są wyłączane z rynku pracy na lata lub wręcz na zawsze. To samo dotyczy w pełni sprawnych i energicznych seniorów M.in. tę dziurę próbujemy łatać imigrantami.

- Gdyby aktywność zawodowa Polek i Polaków była na poziomie Szwedek i Szwedów, imigranci nie byliby nam potrzebni – kwituje prof. Stonawski. Jego zdaniem, seniorom trzeba jasno powiedzieć, że jeśli nie zechcą pracować nieco dłużej, to zapłacą za to następne pokolenia.

– Warto postawić Polakom pytanie: czy chcecie to zrobić swoim wnukom? – uważa demograf. Dodaje, że wielka debata o solidarności winna się też odbyć na poziomie Unii Europejskiej. Chodzi o to, by starzejące się od lat kraje rozwinięte, bogatsze od Polski, nie opierały swego modelu rozwoju na wysysaniu kadr z krajów mniej zamożnych.

FLESZ - Droższa żywność i paliwo znów uderzą po kieszeniach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski