Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków mój widzę ogromny. Bez węgla

Grzegorz Skowron
Poszerzenie granic stolicy Małopolski wydaje się mało realne. Nie zgodzą się na to ci, którzy jakiś czas temu wyprowadzili się z miasta.

Lubię takie wrzutki. Wprawdzie nic z nich nie wynika poza zamieszaniem, ale pobudzają wyobraźnię, zmuszają do myślenia i szukania argumentów przeciwko owej wrzutce.

Tym razem chodzi o pomysł Łukasza Wantucha dołączenia do Krakowa sąsiednich miejscowości. Gdyby rzeczywiście do tego doszło, nie byłby to pierwszy przypadek poszerzenia granic miasta, pewnie też i nie ostatni, ale dziś chyba nie jest najlepszy czas na takie decyzje. Tym bardziej, że głównym argumentem ma być pozyskanie przez miasto nowych podatników zapewniających dodatkowe wpływy do miejskiej kasy.

Gdyby trzymać się takiego uzasadnienia, Kraków powinien sięgać tylko po tereny gęsto zaludnione lub komercyjne. Pierwsze zapewniałyby wpływy z podatku CIT, drugie głównie z podatku od nieruchomości. Z Niepołomic wzięlibyśmy sobie fabryki, a zostawili puszczę. Zabierzów, Zielonki mogłyby się znaleźć w granicach Krakowa w całości. Pewnie super byłoby dołączenie Myślenic, choć niekoniecznie z innymi gminami po drodze, by nie „zaśmiecać” obszaru miasta terenami nie dającymi zbyt dużych dochodów. Dałoby się to jakoś rozwiązać, np. uznając Myślenice za filię Krakowa albo włączając w granice miasta samą zakopiankę, która stanowiłaby integralny, miejski korytarz do dzielnicy Myślenice. Wieliczkę trzeba by pewnie zaanektować siłą.

Dość tych żartów. Na poważnie idea poszerzenia granic Krakowa warta byłaby rozważenia, gdyby miasto się dusiło. Nie chodzi o smog, bo jego nie da się zwalczyć za pomocą przestawienia tablic z napisem „Kraków”. Owo duszenie to brak terenów rozwojowych, a tych w mieście nadal jest dużo i jeszcze upłynie wiele wody w Wiśle zanim konieczne będzie poszukiwanie wolnej przestrzeni poza granicami miasta. Z resztą w jego najbliższym otoczeniu tej niezabudowanej przestrzeni jest coraz mniej, więc trzeba by jej szukać znacznie dalej, przez co nie byłoby mowy o poszerzeniu miasta, ale o zwielokrotnieniu jego powierzchni.

Nie można też przejść obojętnie wobec faktu, że poszerzenie granic Krakowa wydaje się nierealne. Choćby ze względu na to, że nie zgodzą się na to osoby, które jakiś czas temu wyprowadziły się pod Kraków, a teraz ktoś (bez wskazywania palcem) chce ich na siłę przenieść do Krakowa.

W całej sprawie dopatruję się jednak przede wszystkim spisku ekologów. Dlaczego? To proste. Walczą o wprowadzenie zakazu palenia węglem, na razie udało im się to jedynie w Krakowie. Ale gdyby tak przesunąć jego granice, to zakaz automatycznie objąłby większy obszar. Nie łudźmy się - tablice z napisem „Kraków stanęłyby znacznie dalej niż za Myślenicami.

Tę ostatnią sugestię można potraktować jako wrzutkę, która pobudzi wyobraźnię i zmusi do myślenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski