Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Potrzebowała dokumentów z urzędu, bo przechodzi na emeryturę. "Nie ma takiej możliwości, ponieważ archiwum spłonęło"

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Piątego i szóstego dnia pożaru akcja strażaków wciąż trwała. Zza murów archiwum zaczął wyłaniać się widok zniszczonych, cennych dokumentów. W budynkach magazynowano ponad 20 kilometrów akt.
Piątego i szóstego dnia pożaru akcja strażaków wciąż trwała. Zza murów archiwum zaczął wyłaniać się widok zniszczonych, cennych dokumentów. W budynkach magazynowano ponad 20 kilometrów akt. Anna Kaczmarz
Mogło się wydawać, że w pożarze archiwum miejskiego, od którego minęły dwa lata, zniszczeniu uległy głównie dokumenty, które były bezcenne z punktu widzenia prowadzonych badań historycznych, np. dotyczących okresu PRL-u. Nic bardziej mylnego. Jak się okazuje, sprawdzają się właśnie przewidywania niektórych osób (w tym radnych miejskich), którzy twierdzili, że w efekcie pożaru problemy będą mieli też zwykli mieszkańcy, którzy będą poszukiwać dokumentów koniecznych do załatwienia urzędowych spraw.

Przykładem jest nasza Czytelniczka (imię oraz nazwisko do wiadomości Redakcji).

- Przepracowałam niespełna rok w przedszkolu samorządowym, które już nie istnieje. W tym roku przechodzę na emeryturę i zbieram dokumenty do kapitału początkowego. Chciałam uzyskać z urzędu potwierdzenie, dotyczące mojej pracy we wspomnianym przedszkolu, ale usłyszałam, że nie ma takiej możliwości, bo spaliło się archiwum i ich nie ma. Poradzono mi, bym poszukała osób, które mogą poświadczyć o mojej pracy, ale nie mam już kontaktu z dawnymi współpracownikami. To już było tak dawno. Rozumiem, że doszło do nieszczęścia, spłonęło archiwum, ale dlaczego mam być na tym stratna jeżeli chodzi o naliczenie wysokości mojej emerytury? - załamuje ręce kobieta, na co dzień mieszkanka Krakowa. Takich osób jak nasza Czytelniczka może być więcej.

Teren spalonego archiwum miejskiego - dwa lata po pożarze

Kraków. W tym pożarze spłonęła historia wielu pokoleń krakow...

- Zdaniem dr Kamili Follprecht, zastępcy dyrektora Archiwum Narodowego w Krakowie, pożar nowoczesnego, miejskiego archiwum w Krakowie pokazuje, że nie ma rzeczy teoretycznie niemożliwych, dlatego warto o swoje dokumenty zadbać również na własną rękę. - Nie wyrzucajmy żadnego dokumentu, jaki dostajemy od pracodawcy. Nawet jeżeli zmieniamy pracę dwa razy w roku, to tych zaświadczeń od pracodawców nie jest na tyle dużo, aby nie znaleźć na nie miejsca w domu. Schowajmy je do teczki i umieśćmy w bezpiecznym miejscu. Nigdy nie liczmy na to, że jakaś instytucja o te dokumenty zadba lepiej niż my sami - podpowiada wicedyrektor Follprecht.

Apeluje również o to, żeby pamiętać, że nie wszystkie dokumenty trafiają do archiwum państwowego, a w archiwach zakładowych też nie są przechowywane w nieskończoność. - To są kilometry akt. Niektóre z nich po kilkudziesięciu latach są utylizowane, także te dotyczące pracowników - podkreśla dr Follprecht.

Przypomnijmy, że w nowoczesnym archiwum Urzędu Miasta Krakowa przy ul. Na Załęczu magazynowano ponad 20 km cennych akt. Wśród nich m.in. książki meldunkowe wielkich krakowian, czyli np. noblistki Wisławy Szymborskiej czy wybitnego pisarza Stanisława Lema. Znajdowały się tam również ważne dokumenty Wydziału Skarbu krakowskiego magistratu. Już od dawna wiadomo, że skala strat po pożarze jest ogromna. Dotychczas udało się uratować... zaledwie około 157 metrów bieżących akt, co stanowi niecały 1 proc. zbiorów, które przed pożarem przechowywano w budynkach archiwum.

- Zrozpaczeni skalą strat są pasjonaci, którzy w archiwum odnajdywali cenne dokumenty. Kilka lat temu obiekty przy ulicy Na Załęczu odwiedził Bogdan Cisak, który interesuje się historią piłki nożnej. W archiwum badał sprawy związane z klubami piłkarskimi. - W spalonych budynkach znajdowały się m.in. akta dotyczące Hutnika Kraków, pochodzące z lat 1956-1975. Gdy usłyszałem o pożarze, byłem w głębokim szoku. Niektóre dokumenty pokrywają się co prawda z tymi, które są w Archiwum Narodowym w Krakowie, ale na pewno nie wszystkie - mówi nam Cisak.

W archiwum były też akta, dotyczące statutów i sprawozdań klubów piłkarskich. - Można się było dowiedzieć, kiedy klub zmieniał nazwę i kiedy uzyskiwał osobowość prawną oraz kto go zakładał. To ważne, bo np. Hutnik Kraków został założony w 1950 r., ale najpierw funkcjonował jako koło sportowe, dopiero w 1957 r. uzyskał osobowość prawną. W teczce Hutnika na przykład znajdowała się lista założycieli. Mało kto wie, że po 1957 funkcjonował taki klub jak Legia Kraków. Takie informacje można było odnaleźć w archiwum - dodaje. Czy takie dokumenty też uległy zniszczeniu w wyniku pożaru bądź w trakcie akcji gaśniczej? Na odpowiedź trzeba poczekać. Ratowanie cennych akt dalej bowiem trwa.

Do pożaru archiwum doszło 6 lutego 2021 roku. Jego gaszenie zajęło strażakom 12 dni.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kraków. Potrzebowała dokumentów z urzędu, bo przechodzi na emeryturę. "Nie ma takiej możliwości, ponieważ archiwum spłonęło" - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski