Zofia Gołubiew: DROBIAZGI KULTURY
Pisze się o konieczności przewietrzania miasta, zwłaszcza wobec nękającego nas smogu. O zachowaniu w tym celu choćby niezabudowanych koryt rzecznych, obecnych i dawnych, jako naturalnych „wentylatorów”. Równocześnie zaś czytamy, że firmy budowlane, inwestorzy, deweloperzy walczą wszelkimi siłami o objęcie budową atrakcyjnie położonych, a jeszcze niezagospodarowanych przez nich przestrzeni. Miasto stara się wprawdzie ochronić tereny zielone, ale nie dzieje się to ani szybko, ani łatwo. Inicjatywy obywatelskie, wspierane przez media, nagłaśniają niektóre sprawy i w ten sposób pomagają miejskim urzędnikom. Opinia publiczna jest coraz bardziej świadoma zagrożeń, jakie mogłaby spowodować zamiana Krakowa w „betonową pustynię”. Itd., itd.
I nagle czytam w opiniotwórczej gazecie obszerny tekst o tym, że koniecznością jest dogęszczenie zabudowy w Krakowie, że czas najwyższy zlikwidować „miejskie pustkowia”, bo Kraków ma gęstość zaludnienia parokrotnie mniejszą niż podobne miasta europejskie, więc – idąc ich wzorem – winno się co najmniej dwukrotnie zwiększyć u nas gęstość zabudowy.
O ile wiem, dzisiaj w Europie kładzie się wielki nacisk na wszelkie sprawy „eko”, buduje się „zielone domy”, projektuje parki i skwery, próbuje się różnymi sposobami odwrócić złe skutki niegdysiejszego dogęszczania miast. Czyżbyśmy musieli przejść tę samą drogę?
Niedawno zakończyła się w Muzeum Narodowym ekspozycja, która przypomniała otwartą w 1912 roku przy Błoniach „Wystawę architektury i wnętrz w otoczeniu ogrodowem”. Światli krakowianie już przed stoma laty rozumieli potrzebę zachowania w Krakowie maksymalnej ilości zielonych enklaw, postulowali, by tzw. Wielki Kraków stał się „miastem ogrodów”. Jak zauważyli z goryczą autorzy muzealnej wystawy, obecnie stał się on, niestety, „miastem ogrodzeń”.
Szanowni Państwo, gdyby nasi przodkowie myśleli tak, jak niektórzy myślą dzisiaj, to zapewne dogęszczając zabudowę nie mielibyśmy już Plant, Błoni, Plant Dietlowskich, może kilku parków. A przecież oni projektowali Kraków wówczas, gdy – z jednej strony – nie było zabierających miejsce i czystość powietrza aut i autobusów, a z drugiej – nie rysowała się perspektywa szybkiego tramwaju czy metra docierających do odległych dzielnic.
A więc my dzisiaj, mający większe doświadczenie i większe możliwości, powinniśmy mieć również więcej wyobraźni oraz kultury – rozumianej jako poszanowanie potrzeb nas samych, obywateli Krakowa, a także jako myślenie o tych, co przyjdą po stu latach – jakie im pozostawimy możliwości rozwoju miasta, skoro dziś dogęścimy je maksymalnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?