Wynika z tego, iż szkoda pieniędzy na kolejne referenda, bo decyzje mieszkańców służą jedynie temu, by publiczne fundusze trafiały do ekspertów i projektantów różnych wizji, które i tak ostatecznie lądują zwykle na dnie urzędowej szuflady.
Najlepszy przykład to krakowskie metro. W zasadzie przez trzy lata coś w tej sprawie robiono, ale tak naprawdę nic z tego nie wynikło. Najpierw prezydent powołał zespół ekspertów, którzy długo się naradzali. A przecież wiadomo, że przede wszystkim trzeba opracować studium wykonalności, które wytyczy trasę, stacje, pokaże koszty... Prezydent zlecił jednak opracowanie studium rozwoju transportu. Wykazało ono, że potrzebna jest linia metra z Nowej Huty do Bronowic, o czym wiedzieliśmy już wcześniej, bo taki przebieg zapisano przecież w studium rozwoju miasta.
Teraz powstanie kolejne studium, ale w tytule nie ma już nawet słowa: metro. Jeżeli miejscy specjaliści od transportu dojdą do wniosku, że bardziej opłacalne jest rozwijanie podziemnego tramwaju, który z czasem przekształci się w tzw. lekkie metro, to trzeba do tego krakowian przekonać.
Prezydentowi i urzędnikom brakuje chyba entuzjazmu. Wolą mówić o obawach, o braku pieniędzy... A przecież mieszkańcy w referendum dali wyraźnie do zrozumienia, że funduszy trzeba poszukać. Jakoś udało się znaleźć ponad miliard złotych na budowę Trasy Łagiewnickiej. W porównaniu do tej kwoty ewentualne wydatki na poparte w referendum monitoring i ścieżki rowerowe to po prostu grosze.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Niespełnione referendalne oczekiwania krakowian
Follow https://twitter.com/dziennipolski
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
