Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krakowska przygoda szeregowca Dagleya

Leszek Mazan, dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog
Felieton. 29 kwietnia 1946 roku pociąg specjalny, eskortowany przez 12 oficerów i żołnierzy US Army plus trzech jankeskich dziennikarzy amerykańskich przywiózł do Krakowa via Praga w 26 wagonach dzieła sztuki, zagrabione nam przez Niemców.

Dziesięć z wagonów zajmował ołtarz Mariacki, ulokowany w 107 drewnianych skrzyniach. Na dworcu oczekiwał już komitet powitalny pod przewodnictwem prezydenta KRN Bolesława Bieruta, dla którego potem w świątyni Mariackiej przygotowano w prezbiterium fotel z klęcznikiem. Bierut modlił się (a przynajmniej udawał) przed przywiezionym za okupacji z Wawelu ołtarzem Matki Boskiej Bolesnej. Sam uroczysty akt przekazania ołtarza kościołowi Najświętszej Marii Panny odbył się 5 maja w Sukiennicach, gdzie też ustawiono symboliczną płaskorzeźbę „Zmartwychwstania”.

Zawartość skrzyń trafiła w ręce mariackiego proboszcza ks. Ferdynanda Machaya, który jednak niedługo cieszył się odzyskanym skarbem: ołtarz zabrano do konserwacji na Wawel, skąd dopiero po 10 latach wrócił do krakowskiej Notre Dame. Owe 10 lat jest doskonałym przykładem stosunków państwo - Kościół. Państwo działało z pozycji siły i ustrojowych pryncypiów, infułat Machay dawał z ambony Bogu i ludziom słowo, że nie odpuści. Wygrał.

Amerykanie uczestniczący w rewindykacji zabytku odznaczeni zostali orderami Polonia Restituta. Nie wiadomo ilu, ale chyba nie wszyscy. Otóż 3 maja naród (głównie, jak zwykle, studenci) uparł się, że wbrew zakazowi władz będzie obchodził w tym dniu, jak przed wojną, święto państwowe. Na rozmodlony, rozśpiewany pochód wychodzący z Mariackiego runęły siły milicyjne. Posypały się strzały. Padli ranni. Najgorsze jednak było, że kilku konwojujących ołtarz, a przebywających nadal w Krakowie żołnierzy amerykańskich, właśnie 3 maja 1946 roku wybrało się zwiedzać Rynek.

Nie mając pojęcia w czym uczestniczą, zostali zagarnięci przez tłum. Aresztowani i osadzeni w areszcie zostali po kilku dniach przekazani władzom amerykańskim - z wyjątkiem 18-letniego szer. Curtisa L. Dagleya, oskarżonego (niesłusznie) o strzelanie z pistoletu do milicjanta. Szeregowca osadzono w więzieniu św. Michała i trzymano kilka miesięcy w skandalicznych warunkach. Jego zwolnienie udało się po miesiącu wynegocjować i w swe 19. urodziny odleciał do Niemiec, a stamtąd do rodziny w USA.

Przygoda Amerykanina poszłaby w zapomnienie, gdyby nie upór pani kustosz Archiwum Mariackiego, dr Agaty Wolskiej. Udało się jej odnaleźć w w stanie Massachusetts Amerykanina „z Krakowem w życiorysie”. Po przeszło 70 latach od 3-majowej manifestacji, w 1972 roku wysłanniczka parafii Mariackiej namierzyła go w Gloucester na wschodnim wybrzeżu, zastając konwojenta bezcennego ołtarza w otoczeniu wnuków i dzieci (miał ich czworo). Z 3-majowych wydarzeń pamiętał niewiele, z więzienia św. Michała - jak najbardziej, sporo.

27 października 2016 roku p.o. konsula generalnego RP Katarzyna Padło udekorowała Curtisa L. Dagleya Odznaką Honorową „Bene Merito” (Dobrze zasłużonemu) - zaszczytnym wyróżnieniem przyznawanym obywatelom polskim i obcym za działanie na rzecz „wzmacniania pozycji Polski na arenie międzynarodowej”. W tym wypadku „za współudział w restytucji ołtarza Wita Stwosza”. Mr Dagley był ogromnie wzruszony. Ja ciekaw jestem, co po powrocie z Polski opowiadał rodzinie o atrakcjach Krakowa. I czekam na drugi tom książki Stanisława Waltosia „Grabież ołtarza Wit Stwosza”, w którym pani doktor całą pasjonującą historię powrotu Ołtarza, zgodnie z zapowiedzią, opisze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski