Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krawiecka misja kobiet

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Takie właśnie koce i poduszki powstają w ramach akcji
Takie właśnie koce i poduszki powstają w ramach akcji Fot. Katarzyna Hołuj
Inicjatywa. Kilka pań z Myślenic wymyśliło akcję pomocy dzieciom z Papui-Nowej Gwinei. Prawie 200 kompletów koców z poduszkami popłynie przez ocean, żeby ogrzać maluchy.

Pomysł zrodził się po rozmowie z pochodzącym z Myślenic ks. Włodzimierzem Małotą, który w maju br. wrócił z misji właśnie w Papui-Nowej Gwinei.

Zetknął się z biedą, która, jak mówi, postępuje i jest coraz większa. - W cieplejszej porze mokrej maksymalna temperatura w nocy to 15 stopni Celsjusza. Poza tą porą spada do sześciu, a nawet niżej. Dzieci nieraz nie mają żadnego okrycia. Śpiąc w szałasach, przy ognisku, nierzadko parzą sobie stopy, bo żeby nie zmarznąć, przysuwają się zbyt blisko ognia. Jeśli miałyby koce, mogłyby się w nie zawinąć i spać z dala od ogniska. Marzną też rano. Na poranną mszę, którą odprawiałem o godzinie szóstej, przychodziło sporo dzieci. Były cienko odziane, a typowym gestem było wyciągnięcie rąk z rękawów tak, że rękawy zwisały puste. Ręce dzieci trzymały przy ciele, żeby było im cieplej - opowiada ksiądz.

Akcja pomocy zaczęła się od „cegiełki” - Kartki z Misją. Pierwszym pomysłem było przekazanie na cele misji pieniędzy. Szybko jednak przerodził się w plan uszycia dla dzieci ciepłych koców.

Cały dochód ze sprzedaży kartek posłużył na zakup materiału. Panie długo szukały takiego, który by je zadowolił, aż wreszcie znalazły firmę, która sprostała ich oczekiwaniom. „Chińszczyzny” nie chciały z kilku powodów. Po pierwsze, bo materiał musiał być bardzo dobry gatunkowo (ciepły, szybko schnący i trwały). Po drugie, musiał być polskiej produkcji, bo koce miały być darem z Polski.

Po „burzy mózgów” doszły także do wniosku, że koce powinny pełnić jak najwięcej funkcji, w tym… edukacyjną. Dlatego na kocach i poduszkach naszyte są literki.

Od księdza wiedziały, że dzieci tam nie mają niczego co mogłoby je pobudzać intelektualnie: zabawek, pomocy edukacyjnych, rozrywek, nie mówiąc o szkole, która działała tam regularnie, dopóki była tam misja. A dzieci są głodne wiedzy i jak tylko mają możliwość, chłoną ją szybko.

Całość akcji pomyślana jest więc w taki sposób, by zachęcić dzieci do zabawy, a poprzez nią - do nauki.

Zakupionego materiału wystarczyło na 193 koce, każdy o wymiarze 110 cm x 155 cm i tyle samo poduszek. Koce i poduszki są w dwóch kolorach: malinowym i zielonym. Swoje kolory mają także litery. Samogłoski są różowe, a spółgłoski zielone.

Poduszka jest wielofunkcyjna. Ma formę pokrowca dla zwiniętego koca, ułatwiając jego transport lub mufki, dla ogrzania zmarzniętych dziecięcych rączek. Może być też czapką.

Każdy element jest starannie wykończony. Ktoś argumentował, że gdyby zrezygnowano z tych „ozdóbek”, koców byłoby więcej. - My chcemy dać tym dzieciom coś takiego, co dałybyśmy naszym dzieciom. Nie chcemy okrywać ich byle jak - tłumaczy Paulina Pindela, jedna z inicjatorek akcji.

Krojenie i szycie odbywa się przy udziale wolontariuszy. Zaangażowanych jest bardzo dużo osób. Dużym wsparciem dla akcji jest także dobra współpraca z proboszczem i parafią NNMP w Myślenicach.

W minioną sobotę kilkanaście pań z Myślenic i okolicy, poświęcając swój wolny czas, spotkało się, aby wspólnie pracować. Liczy się każda pomoc i każda para rąk. I wcale nie są potrzebne umiejętności krawieckie. Na przykład restauratorzy pomogli w inny sposób - fundując szyjącym paniom posiłki.

- Poprzez pracę, ofiarowany czas, umiejętności, pomysły budujemy więź z tymi dziećmi, pokazujemy, że naprawdę robimy to dla nich - wyjaśniają zaangażowane w projekt panie. Chcą przy okazji pomocy zintegrować lokalną społeczność. - Pomaganie ma moc, to odpowiedź na konkretną potrzebę. Uszczęśliwia darczyńcę i obdarowanego. Tworzymy przestrzeń, w której ludzie mogą się integrować, komunikować ze sobą, coraz lepiej i coraz piękniej, ale mogą też w tym samym czasie robić coś dla innych. Teraz pomagamy dzieciom z Papui-Nowej Gwinei, ale nie zamierzamy na tym poprzestać - mówi Małgorzata Miszczak.

Koce zapewne popłyną do Oceanii statkiem, bo transport samolotem jest zbyt kosztowny. I to nie będzie koniec. Na uszycie czekają już koce dla dzieci z innego kraju - z Peru, gdzie jako świecka misjonarka służy Katarzyna Jawor z Myślenic. Każdy, kto chce, może pomóc dzieciom z Peru, kupując kolejną Kartkę z Misją dostępną w sklepie KIK-u.

***

Pomóc w szyciu będzie można także w sobotę 26 listopada, przychodząc do Domu Katolickiego (sala „Pasieki” na I piętrze) o godz. 10.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski