Liliana Sonik: Między Paryżem a Krakowem
Kilka tygodni temu - dzięki sprawiedliwemu strażnikowi - po półwieczu spędzonym w więzieniu James odzyskał wolność. Ma 80 lat, ślepnie i stara się o odszkodowanie. Może liczyć na równowartość około 700 złotych za każdy rok w więzieniu.
Ta historia wstrząsnęła Sri Lanką, bo tam się wydarzyła.
To ekstremalny, choć z życia wzięty, przyczynek do dyskusji nad sposobem funkcjonowania instytucji państwowych, nad rolą procedur i ludzi. Gdyby procedury sądowe były dobre i przestrzegane, instytucja, w tym przypadku system penitencjarny, nie mogłaby po prostu zapomnieć o więźniu. Ale gdyby w tej niewydolnej instytucji nie pracował pewien urzędnik niskiego stopnia, niejaki Sunil Pashamukara, J.P. James zmarłby w więziennej celi, a władze nie musiały odpowiadać dziś na trudne pytania i głowić nad planem naprawy instytucji.
Więc może, wbrew pozorom, jest to opowieść optymistyczna? Tak optymistyczna jak obietnica, że dziesięciu sprawiedliwych może uratować całe miasto?
Dopiero teraz mogłam zobaczyć w Starym Teatrze "Oresteję" w reżyserii Jana Klaty. Ajschylos opowiada tragiczne dzieje rodu Atrydów, w którym zbrodnia przechodzi z pokolenia na pokolenie, za każdym razem wołając o karę i powodując zbrodnię nową. Klata uwspółcześnia antyczną trylogię, rezygnuje z wielu wątków, by podkreślić węzeł zła: presje i manipulacje, jakim poddawani są niedojrzali i nierozumiejący się nawzajem bohaterowie. Klitajmestra mogłaby zapomnieć mężowi, że zabił jej pierwszego męża i poświęcił córkę, gdyby tylko zechciał się nią zainteresować. Orestes i Elektra tworzą ołtarzyk zamordowanego ojca, bo czują się odrzuceni przez matkę. Krew, krwi, krewni
bełkocze Kasandra. Do zbrodni prowadzą tu zgoła prywatne namiętności i nawet Chór staje się grupką plotkarzy - podżegaczy. Matkobójcę Orestesa uniewinni głosowanie publiki w telewizyjnym studiu, a on sam stanie się chwilowym bohaterem show. Antycznych herosów zastępują gwiazdy show-biznesu, tragedia ustępuje pola spektaklowi.
Czy nie tego właśnie chcieliśmy - mniej rzezi, mniej wielkości, mniej zobowiązań? Może w XXI wieku tragedia nas opuściła?
"Nawet gdy śpimy, wspomnienie bólu kapie kropla po kropli na dno serca i wbrew naszej woli przychodzi mądrość" - Ajschylos był optymistą. Zapomniany więzień J.P. James nie jest Orestesem i z wielu powodów nie nadaje się na bohatera tragedii. Opowiadam jego historię, bo może w niej też można szukać tego, co Grecy nazywali mądrością.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?