Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krew zasypana popiołem

Martyna Grądzka-Rejak
Orientacyjny plan dwu gett w Brzesku
Orientacyjny plan dwu gett w Brzesku Archiwum
Wrzesień 1942. Niemcy rozpoczynają likwidację żydowskiego getta w Brzesku. Większość jego mieszkańców wymordowano w obozie zagłady w Bełżcu. Przeżyli - także dzięki pomocy Polaków - tylko nieliczni

5września 1939 r. wojska niemieckie zajęły Brzesko, rozpoczął się kilkuletni okres okupacji. Przed wybuchem wojny niemal połowę mieszkańców miasta stanowili Żydzi. W większości byli to drobni kupcy i rzemieślnicy, ale kilka bardziej wpływowych osób zasiadało nawet w Radzie Miasta. Jednak decyzją władz okupacyjnych, już we wrześniu 1939 r. radni żydowscy zostali z niej wykluczeni. Z czasem Żydom nakazano oznakowanie sklepów, udział w pracach porządkowych w mieście oraz noszenie opasek z gwiazdą Dawida. Narastała dyskryminacja mieszkańców miasta.

Trzy getta
Wiosną 1941 r. Niemcy przystąpili do tworzenia dzielnicy dla Żydów. Podobnie jak w przypadku innych miast w Generalnym Gubernatorstwie nakazano im, by opuścili swoje dotychczasowe domy i przenieśli się na jej teren. Z kolei Polaków mieszkających na obszarze wydzielonym pod getto wysiedlano do mieszkań opuszczonych przez Żydów.

Na terenie brzeskiego, tuż po jego utworzeniu, znalazło się ok. siedmiu tysięcy osób. W większości byli to żydowscy mieszkańcy miasta oraz przesiedleńcy z okolicznych miejscowości. Trafiła tam także niewielka grupa Żydów przesiedlonych z terenów III Rzeszy Niemieckiej. Felicja Schäfler wspominała po zakończeniu wojny: „Wtłoczono Żydów ze wszystkich okolicznych wsi i powstało jedno wielkie getto. Na bardzo małym obszarze nieprawdopodobna ciasnota. Były dwa getta, po dwóch stronach kościoła, przedzielone ulicą aryjską. Z pierwszego getta do drugiego przeprowadzali grupami OD [funkcjonariusze Żydowskiej Policji Porządkowej]. Potworne warunki mieszkaniowe w getcie: brud, ciasnota, kłótnie i ciągła panika”.

Według Jana Burlikowskiego, badacza dziejów Brzeska, getto składało się z trzech części. Pierwszą z nich stanowiła ul. Berka Joselewicza, z budynkami znajdującymi się po obu jej stronach. Do drugiej części zaliczano budynki mieszczące się po północnej stronie rynku głównego, aż do Rynku Siennego, bez ulic Sobieskiego i Chopina. Zaś trzecia część to zabudowania między ul. Głowackiego i Trzcianecką, aż po plac Kazimierza Wielkiego. Na obszarze getta znajdowały się dwie synagogi: jedna przy ul. Berka Joselewicza, a druga przy ul. Łaziennej.

Nie wszystkie budynki w obrębie wymienionych ulic zostały włączone do obszaru żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej. W części z nich nadal mieściły się polskie instytucje i lokale użytkowe, a nawet kawiarnia. W kamiennicy na rogu ul. Kościuszki i Sobieskiego stale działała apteka. W części budynków zaś mieszkała ludność polska. Niemcy nakazali, by zamurować wyjścia i okna znajdujące się od strony getta.

Tym samym starali się utrudnić kontakty z Polakami oraz ograniczać możliwość ucieczek Żydów na tzw. aryjską stronę. Z obszaru getta wyłączono także znajdujące się przy ul. Głowackiego kościół katolicki i plebanię. Z czasem dzielnicę dla Żydów dodatkowo odgrodzono płotem oraz zasiekami z drutu kolczastego. Dla umocnienia granic miejsca styku ulic przynależnych do getta i tzw. aryjskiej strony były często patrolowane, głównie przez żydowskich policjantów, których obowiązkiem było zapobieganie kontaktom ludności.

Zbawienny tyfus
Warunki mieszkaniowe w getcie brzeskim były fatalne. Szacuje się, że na jeden pokój w dzielnicy przypadało ok. 10 osób. Rodziny żydowskie szukały różnych możliwości schronienia, ale często z braku miejsca gnieździły się w piwnicach, na strychach, poddaszach i korytarzach budynków. Felicja Schäfler relacjonowała po wojnie: „Budowano kryjówki, wyrywano deski z podłóg, kopano podziemne przejścia. [...] Przyjeżdżały wciąż komisje SS, co chwila kontrole, życie w ciągłej grozie. [...] Przyjazd jednego esesmana na motocyklu wywoływał paniczny strach”.

Także warunki sanitarne i aprowizacyjne dalekie były od normy. Dopóki getto nie zostało zamknięte, jego mieszkańcy mieli jeszcze możliwość handlowania z Polakami. Po zamknięciu bram dzielnicy sytuacja uległa zmianie. Co prawda na terenie getta znajdowały się sklepy żydowskie, lecz były one bardzo słabo zaopatrzone, ponieważ Niemcy dopuszczali do nich jedynie minimalne przydziały. Ocaleni po wojnie wspominali, że policjanci żydowscy przynosili na teren getta worki z jarzynami oraz innymi produktami żywnościowymi. Szmuglowane towary wykorzystywali dla swoich rodzin lub sprzedawali mieszkańcom za wysokie ceny, a tylko w nielicznych przypadkach dzielili się nimi z potrzebującymi. Jednak mieszkańcy Brzeska i okolicznych wsi różnymi sposobami starali się przemycać żywność dla Żydów. Także wartownicy czasami przymykali oczy na Żydów, którzy głównie nocami wydostawali się poza jego teren i wracali z żywnością.

Niedożywienie, brud i ciasnota powodowały, że w dzielnicy szerzyły się choroby zakaźne, takie jak tyfus czy czerwonka. Znacznie zwiększało to śmiertelność mieszkańców. Fela Schäfler relacjonowała: „Od jesieni 1941 r. do wiosny 1942 r. tyfus plamisty. Wywożono masowo do szpitali [w getcie działał jeden szpital]. Mówiono, że tyfus uratował Brzesko, bo esesmani bali się przyjeżdżać i robić czystkę. Na wiosnę 1942 r. wygasł tyfus. Wtedy [odbyła się] pierwsza akcja”.

Jak wynika ze wspomnień, Niemcy przeprowadzili wówczas łapankę i zastrzelili sześć osób. Druga akcja w getcie brzeskim, znacznie bardziej krwawa, miała miejsce w połowie kwietnia 1942 r. Odbyła się ona w okolicach święta Pesach, a w jej trakcie śmierć poniosło ok. pięćdziesiąt osób. Na kilka dni przed tą akcją Mendel Feichtal, jeden z mieszkańców dzielnicy, został przez matkę wysłany do Krakowa. Po powrocie relacjonował, co wówczas zobaczył: „Obraz był okropny. Krew wszędzie na ulicach zasypywano popiołem i ziemią. Ludzi nie było na ulicach, siedzieli jeszcze w bunkrach. Potem był straszny płacz, bo każdemu kogoś zabito. Spotkałem kolegę strasznie zapłakanego”. Rodzina chłopca zdołała się ukryć na czas, dzięki temu przeżyli. Dwie wzmiankowane akcje były wstępem do działań rabunkowych w getcie, deportacji jego mieszkańców do obozów zagłady i stopniowej likwidacji dzielnicy.

Okup za przetrwanie
Z relacji ocalonych wynika, że w czerwcu 1942 r. do getta przyjechali funkcjonariusze SS z Tarnowa i zażądali wysokiego okupu za pozwolenie na dalsze funkcjonowanie dzielnicy. Policjantów żydowskich uczynili odpowiedzialnymi za pozyskanie wartościowych przedmiotów, cennych mebli oraz pieniędzy. Jak wspominała Fela Schäfler: „Strach padł na miasteczko, bo wiedziano, że kontrybucja poprzedza akcję. Zarządzono post i na gwałt zaczęto organizować Gemeinschafty [warsztaty pracy]. W Bochni była już wtedy wzorowa organizacja pracy”.

Do Brzeska przyjechał przedstawiciel Judenratu z Bochni, by pomóc zorganizować warsztaty, bowiem wierzono, że tylko praca może uratować dzielnicę i jej mieszkańców. Handler, prezes brzeskiego Judenratu, wygłosił wówczas płomienne przemówienie, w którym nawoływał: „Trupy trupami, ból bólem, a praca swoją drogą. Zacisnąć zęby i pracować”. Zorganizowano zatem warsztaty bieliźniarski, szewski, rymarski, krawiecki oraz trykotarski. Najlepiej funkcjonował krawiecki. Szyto w nim przede wszystkim męskie ubrania, a także naprawiano stare palta i mundury.

W warsztacie trykotarskim produkowano skarpetki i rękawiczki dla żołnierzy oraz naprawiano swetry. Z pracy Gemeinschaftów korzystali miejscowi funkcjonariusze żandarmerii i SS. Zamawiali ubrania, ale także piękną, jedwabną bieliznę damską dla swoich żon i kochanek. Utworzenie warsztatów w getcie brzeskim nie przyniosło jednak oczekiwanych rezultatów: w końcu czerwca 1942 r. z getta wywieziono transport ok. 500 osób do obozu zagłady w Bełżcu.

Brzesko „Judenrein”
W połowie września 1942 r. Niemcy przystąpili do likwidacji getta . Teren dzielnicy został otoczony przez funkcjonariuszy żandarmerii, Żydom zaś nakazano, by zgromadzili się na głównym jej placu. Około 4 tys. przebywających tam osób zostało deportowanych do obozu zagłady w Bełżcu. Niewielki transport wywieziono także do KL Auschwitz-Birkenau. Część osób, głównie starszych, chorych i dzieci zamordowano na miejscu.

Po kilku dniach miasto stało się „Judenrein” - „wolne od Żydów”. Uratowali się tylko nieliczni, ukryci w bunkrach lub innych kryjówkach, oraz osoby przebywające po tzw. aryjskiej stronie. Po likwidacji getta pozostawiono na jego obszarze grupę osób, której zadaniem było uporządkowanie pomieszczeń, a także wskazanie bunkrów, w których jeszcze ukrywali się Żydzi. Pomimo zagrożenia karą śmierci znaleźli się tacy Polacy, którzy udzielili pomocy uciekinierom z getta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski