Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Król muzyki, który pozostał na zawsze dzieckiem

Redakcja
ROZMOWA. Prof. MARIA FLIS, socjolog, o fenomenie Michaela Jacksona

Nuci Pani czasem przeboje Michaela Jacksona?

- To nigdy nie był mój idol, choć jesteśmy w podobnym wieku.
To chyba jest Pani w mniejszości, zwłaszcza teraz, gdy po jego śmierci wielu przypomniało sobie młodzieńcze fascynacje.
- Z punktu widzenia socjologa Michael Jackson jest zjawiskiem interesującym, ponieważ od czasów Elvisa Presleya nikt tak mocno nie wpisał się w kulturę masową. Stał się przecież jej ikoną.
Dziś jest nie tylko gwiazdą muzyki, ale przede wszystkim zjawiskiem popkultury. Skąd wziął się ten fenomen?
- Michael Jackson, jeszcze kiedy był małym chłopcem występującym w Jackson 5, stał się urzeczywistnieniem marzeń wielu nastolatków. Jego biografia to dobry przykład tzw. amerykańskiego snu, z prostego chłopca z przedmieść wyrosła wielka gwiazda, kochana przez miliony. To musiało zadziałać na wyobraźnię. Warto przy tym jednak zauważyć, że jak zawsze w takich wypadkach, sukces pociągnął za sobą ogromne koszty. Michael Jackson jest przecież dziełem kreacji. Przede wszystkim od samego początku na jego karierze odcisk zostawił bezwzględny ojciec. To odbiło się bardzo poważnie na małym dziecku, sprawiło, że miał mały kontakt ze światem. Poza tym Jackson stał się ofiarą show-biznesu.
Ofiarą? Przecież dzięki tej machnie stał się niemal bogiem.
- Ale w tym wypadku show-biznes pokazał, że tak naprawdę bliżej mu do polityki niż biznesu. Bo to właśnie w tej pierwszej dziedzinie najważniejsze są interesy, które dla niepoznaki przykrywa się wartościami. W show-biznesie jest podobnie. Dlatego właśnie, kiedy zobaczyłam w telewizji wyznanie Madonny, która mówi, że nie może przestać płakać, wierzę jej nie jako gwieździe, ale jako człowiekowi. Wydaje mi się autentyczna w swoim wyznaniu, bo przeszła bardzo podobną drogę. Również stała się ikoną, w którą wszyscy wciąż są wpatrzeni, ona również czuje na swoich barkach nacisk oczekiwań nie tylko fanów, ale i mediów. To one okrzyknęły ją gwiazdą, a dziś śledzą każdy jej krok. Ona wie, czym jest show-biznes jak mało kto.
Ale dzięki tej machinie Michael Jackson zajął pusty tron od śmierci Elvisa i został królem, ze wszystkimi tego konsekwencjami - zachciankami, pałacami, skandalami.
- To wszystko jest pochodną nieco innego zjawiska. Zarówno Elvis, jak i Jackson byli niedojrzali emocjonalnie. Funkcjonowali jako wiecznie młodzi, co usprawiedliwiało nieodpowiedzialne zachowanie i gwiazdorskie wyskoki. Dlatego właśnie, podczas kiedy jedni fani dojrzewali i wyrastali ze swojej fascynacji, pojawiali się nowi. Czas upływał, a oni pozostawali beztroskimi, rozpieszczanymi przez fanów gwiazdami.
Czyli Jackson pozostał dzieckiem?
- Tego od niego oczekiwano, bo takim go zapamiętali fani "Jackson 5". Mnie zawsze było go szkoda, ponieważ odmówiono mu pewnych przeżyć typowych dla człowieka dorosłego. Wystarczy zresztą zauważyć, jak wąskie było pole jego wolności. Najczęściej decyzje podejmowano po prostu za niego. Dlatego właśnie Jackson uciekł w świat swojej fantazji i wyobraźni, co przecież jest typowe dla dzieci.
Porozmawiajmy o ciemniejszych stronach jego twarzy. Przecież Jackson poza sceną był bohaterem skandali. Głośno mówiono o jego skłonnościach pedofilskich.
- Pamiętajmy, że nigdy nic mu nie udowodniono. Dla mnie jego potrzeba przebywania z dziećmi jest tylko dowodem na to, że Jackson, metrykalnie dorosły mężczyzna, pozostał dzieckiem, i w związku z tym szukał towarzystwa "emocjonalnych rówieśników". Stąd zresztą wzięły się także miliony dolarów wydane na wybudowanie własnego wesołego miasteczka. To tylko dowód, że pomimo upływu lat nie wyszedł ze świata dzieci.
Zapytam tytułem jego piosenki: "Black or White". Chodzi mi o słynne operacje, które miały go upodobnić do białych mieszkańców USA. To również sprawiało, że Jacksona otaczała aura skandalu.
- Swoim studentom zawsze powtarzam, że działanie wbrew naturze obraca się przeciwko temu, kto tego dokonuje. Michael Jackson był jeszcze młodym i nie w pełni ukształtowanym człowiekiem, kiedy w jego zasięgu pojawiła się możliwość spełnienia kolejnych marzeń. Gwiazda milionów ludzi może przełamać niemal wszystkie bariery, także tę "koloru skóry". Dlatego właśnie jak sądzę Jackson postanowił wejść w świat białego człowieka. To był bardzo ryzykowny krok, nie tylko medycznie, ale przede wszystkim społecznie i kulturowo. Na zawsze pozostawił po sobie ślad w jego życiu. To była fanaberia niewarta włożonego wysiłku.
A czy legenda o królu popu, który pozostał dzieckiem, przetrwa?
- Nie mam co do tego wątpliwości. Póki będą nośniki pamięci, czyli członkowie fanklubów, ludzie, którzy słuchają jego muzyki, i ci, którzy piszą o nim książki, ta legenda będzie żyć. Tak przecież było także z Elvisem. Mimo upływu lat wciąż istnieją jego fankluby, a jego przeboje są wieczne. To element konstruowania pamięci o idolu. Bo poza siłą show-biznesu konieczna jest także iskra talentu. I obaj ją mieli. To sprawia, że jeszcze długo nie będzie na scenie takiego zjawiska, które dorównałoby popularności obu piosenkarzy.
ROZMAWIAŁ ŁUKASZ GAZUR
Prof. Maria Flis jest socjologiem, dziekanem Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski