MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Król życia

Krzysztof Kawa
Kawa na ławę. Zapomnijcie o sławie, jaką osiągnął w USA Marcin Gortat. Na podbój Ameryki wyruszył Artur Szpilka.

„Szpila” skończy w niedzielę 26 lat, ma na rozkładzie Tomasza Adamka, ale tak naprawdę wszystko dopiero przed nim. Za oceanem złapał haust świeżego powietrza. Na Florydzie trenuje dopiero od kilku dni, a już poznał mnóstwo nowych sztuczek. Chłonie je z radością wędrowca z dalekiego kraju odkrywającego najlepsze ścieżki do celu. Teraz nawet zwykłe tarczowanie jest dla niego powodem do ekscytacji. Ma mnóstwo zapału i wiary w siebie.

A w głowie fascynację poprzednikami i bezczelność, by dorównać im wielkością.

Klucz do kariery Szpilki trzyma dziś w ręku Ronnie Shields, facet, który wie, kto to mistrz wagi ciężkiej. Wie, że są tacy, którzy między linami ringu zyskali szacunek i miano legendy. Tak jak Muhammad Ali. Ale i tacy, którzy kończyli w długach, uzależnieni od alkoholu, narkotyków i seksu. Tak jak Mike Tyson (na co sam Shields, będąc jego trenerem, nic nie mógł poradzić).

Gdy „Szpila” wylądował w Houston, przypomniała mi się historia znajomości Alego z nieżyjącym już szefem działu sportowego lokalnej gazety „Houston Informer”. Gdy Lloyd Wells poznał słynnego pięściarza, od razu zyskał jego sympatię. Głównie dlatego, że znał się na kobietach. Wkrótce Wells wynajdywał dla boksera najpiękniejsze dziewczyny w Ameryce, nie bacząc na to, co sądzi o tym jego żona. Takich ludzi – doradców, podpowiadaczy czy jak ich tam zwał – kręciły się wokół Alego całe legiony. Gdy zdobył tytuł mistrza świata, jego świta liczyła ponad pięćdziesiąt osób.

Nie inaczej działo się w obozie Tysona. Obaj sportowcy w trakcie kariery rozdawali pieniądze na prawo i lewo, troszcząc się o wszystkich wokół. Na nic zdawały się rady członków rodziny, by z płynących do nich szerokim strumieniem milionów zatrzymali coś dla siebie i pomyśleli o życiu na emeryturze. Żyli chwilą, chcieli tylko boksować i uszczęśliwiać najbliższych. Robili to więc bez względu na konsekwencje. Różnica między nimi polegała tylko na tym, że u Tysona koniec końców przeważył autodestrukcyjny charakter.

Mam nieodparte wrażenie, że pod wieloma względami „Szpila” mógłby być do nich bardzo podobny. Oby tylko nie poczuł się na Florydzie królem życia zanim jeszcze wejdzie na sam szczyt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski