Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Królestwo dalej zjednoczone, ale Londyn idzie na ustępstwa

Remigiusz Półtorak
Szkocja. Zwolennicy pozostania w Wlk. Brytanii wygrali z większą przewagą niż wskazywały ostatnie przewidywania, ale secesjoniści też nie do końca przegrali. Oto cały paradoks.

Szef brytyjskiego rządu David Cameron może odetchnąć z ulgą. Jego władza wisiała na włosku, bo w razie odłączenia się Szkotów od Zjednoczonego Królestwa, również kariera szefa konserwatystów na Downing Street najpewniej dobiegłaby końca.

Na razie jednak do tego nie dojdzie. Wprawdzie największe szkockie miasto - Glasgow - głosowało w większości za niepodległością, ale to nie wystarczyło, aby przechylić szalę.

Po przeliczeniu wyników z 31 okręgów wyborczych (na 32) wyraźna większość społeczeństwa - 55,4 proc. - opowiedziała się za utrzymaniem status quo. Odłączenia od Londynu chciało "jedynie" 44,6 proc. Sprawdziły się też prognozy o bardzo wysokiej frekwencji, które podawaliśmy wczoraj. Do urn poszło ponad 84 proc. Szkotów.

Wynik jest nie mniej ważny dla Brukseli. Zwycięstwo zwolenników secesji oznaczałoby bowiem wzrost takich nastrojów gdzie indziej (np. w Katalonii), ale też mogłoby poważnie zmniejszyć szanse na pozytywny wynik planowanego na rok 2017 referendum w sprawie pozostania Brytyjczyków w Unii (Szkoci są w większości proeuropejscy).

Wyniki głosowania nie oznaczają jednak, że wszystko zostanie po staremu. Przeciwnie. Cameron od razu zapowiedział, że Szkocja będzie miała przyznane nowe uprawnienia, a projekt ustaw w tej sprawie ma zostać opublikowany do stycznia przyszłego roku. W rozmowach będą brać udział przedstawiciele Szkockiej Partii Narodowej (SNP), czyli ugrupowania, które najbardziej walczyło o niepodległość kraju. Chodzi przede wszystkim o więcej autonomii w polityce podatkowej.

Reakcja Camerona, który rzeczywiście przestraszył się wyraźnego wzrostu zwolenników separacji i rzucił na szalę możliwość licznych ustępstw, oznacza - jak napisał wczoraj Financial Times - że "wyników referendum nie można interpretować jako głosowania za tym, by wszystko pozostało bez zmian".

Tu jednak pojawia się problem. Nawet jeśli brytyjski premier jest skłonny do ustępstw, to może natknąć się na opozycję we własnych szeregach.

- Wprawdzie liderzy trzech największych brytyjskich partii politycznych spanikowali w obliczu sondaży sugerujących możliwe zwycięstwo zwolenników niepodległości i obiecali Szkotom większą decentralizację, ale w partii konserwatywnej jest grupa sprzeciwiająca się dalszym ustępstwom wobec Szkotów - mówi w rozmowie z Polską Agencją Prasową John Palmer, były dyrektor ośrodka European Policy Centre.

Jego zdaniem część torysów sympatyzuje z prawicową Partią Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP), a ta z kolei otwarcie przyznaje, że nie należy spełniać tych żądań. UKIP nie zgadza się na dalsze gesty wobec Szkocji, jeśli nie będzie towarzyszyć im silne wzmocnienie uprawnień deputowanych Izby Gmin reprezentujących okręgi wyborcze w Anglii.

Tak czy inaczej, wszystko wskazuje na to, że nie da się uniknąć konfliktów. Debata o decentralizacji władzy dopiero się zaczyna i nawet jeśli na pierwszym planie są Szkoci, bo dzisiaj są tym najbardziej zainteresowani, to nie wiadomo, jak na ustępstwa wobec nich zareagują pozostałe państwa wchodzące w skład Wlk. Brytanii.

- Wiele zależy od tego, czy Londyn odpowie na wynik referendum szybko i wspaniałomyślnie. Niewątpliwie większe problemy byłyby w sytuacji, gdyby Szkoci zagłosowali za niepodległością, ale konfliktów i tak nie da się uniknąć, mimo że głosowali za pozostaniem w Zjednoczonym Królestwie - twierdzi Brendan Donnelly, dyrektor think tanku Federal Trust. (PAP)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski