Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Szewczyk nie gra już w ekstraklasie, ale z niej nie zrezygnował

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Krzysztof Szewczyk (Wiślanie Jaśkowice)
Krzysztof Szewczyk (Wiślanie Jaśkowice) Andrzej Wiśniewski
Krzysztof Szewczyk, wychowanek Orła Cikowice przez kilka lat był zawodnikiem Cracovii. To w niej zadebiutował w ekstraklasie. Teraz gra w III-ligowych Wiślanach Jaśkowice.

- Zaczęliście już przygotowania i zagraliście pierwszy sparing z Orłem Ryczów, wygrany 1:0, po pańskiej bramce.

- Tak, mamy za sobą sparing rozegrany na sztucznym boisku Hutnika. Tam będziemy grać większość meczów kontrolnych, bo tylko taka nawierzchnia nadaje się w tej chwili do rozgrywania meczów. Podobnie jest z treningami.

- Jest Pan pół roku w Wiślanach, jak się Pan odnalazł w tym zespole?

- Większość osób znałem, czy to ze wspólnej gry w rezerwach Cracovii, czy też z innych zespołów, wielu grało przecież w Małopolsce w drużynach trampkarzy, juniorów, znamy się dość dobrze więc z aklimatyzacją nie miałem żadnych problemów. A jeśli chodzi o klasę rozgrywkową, to trzecia liga to dla mnie nie nowość, w rezerwach „Pasów” grałem przecież na tym poziomie. Nie było więc większego problemu, jedynie ten, że dość późno to wszystko zostało podopinane.

- W barwach Cracovii II nie utrzymał się Pan w trzeciej lidze, bo nastąpiła reforma rozgrywek.

- Tak, była to wtedy słabsza trzecia liga niż teraz. Zostały lepsze zespoły. Nie jest to najgorsza liga do ogrywania się, na pewno dużo lepsza niż wtedy.

- Strzelał Pan wtedy bardzo dużo bramek, został Pan nawet królem strzelców w sezonie 2015/2016 z dorobkiem 26 goli.

- Zgadza się, strzelałem dużo. Teraz najważniejsze było dla mnie to, by wrócić do grania i zaczęło mnie to cieszyć, że występuję od pierwszej do ostatniej minuty. Zespół liczy na mnie, na moją pomoc. Myślę, że runda wiosenna będzie dla mnie lepsza i nadrobię jeszcze statystyki, bo na razie zdobyłem trzy bramki. Początek rundy mieliśmy słaby jako zespół, ale końcówka była już udana w naszym wykonaniu.

- Cel jest taki, by zapewnić sobie utrzymanie?

- Oczywiście, że tak. Innego celu nie możemy mieć, jak tylko jak najszybsze, spokojne utrzymanie się i jeśli to się uda, to w kolejnym sezonie klub może mieć inne cele.

- Na jak długo związał się Pan z Wiślanami?

- Podpisałem roczną umowę, do czerwca 2019 r. Potem będę myślał, co dalej. Na razie zyskałem pewność siebie, mogę grać, a mam nadzieję, że runda wiosenna będzie jeszcze lepsza i wtedy będzie można myśleć o różnych rozwiązaniach.

- Wraca Pan jeszcze pamięcią do Cracovii, ekstraklasy, w której ma Pan rozegranych 6 meczów? Jest Pan rówieśnikiem chłopaków, którzy grają regularnie w ekstraklasie. Ma Pan takie myśli, że jeszcze się Panu uda wskoczyć na ten najwyższy poziom?

- Pewnie, że tak. Jeśli bym nie miał takich planów i ambicji, to może bym sobie nie zawracał już głowy piłką. Trzeba mieć cele, marzenia i do nich dążyć. Spokojnie mógłbym sobie poradzić, trenowałem przecież z tymi chłopakami i wiem, że nie jest to poziom nie do przeskoczenia dla mnie. Przy odrobinie szczęścia i pracy spokojnie mogę tam wrócić.

- Warto dać przykład Mateusza Wdowiaka, pańskiego rówieśnika, z którym graliście wiele w rezerwach Cracovii. Różnie układały się jego losy, a jak pokazała jesień, był najlepszym skrzydłowym Cracovii. Nigdy nie należy tracić wiary.

- Dokładnie tak, Mateusz przez kilku trenerów nie był brany pod uwagę, grał dużo w rezerwach. Przyszedł trener Probierz, postawił na niego i Mati jest na teraz najlepszym skrzydłowym Cracovii. To przykład na to, że nie można się za wcześnie poddawać i trzeba walczyć. Jak przyjdzie szansa, to trzeba ją wykorzystać.

- Dlaczego Panu nie udało się zakotwiczyć w Cracovii, ani potem w I lidze?

- Było wiele przyczyn, dlaczego nie wyszło. Nie chciałbym się zagłębiać w to. Można jeszcze wszystko odkręcić i będę o to walczył. Nie chcę rozpamiętywać tego, co było. Moje wybory mogły być inne.

- Gdy zmieniał Pan środowisko, przenosząc się do Stomilu, na pewno było to trudne.

- O tym mówię. Były to nie moje decyzje, zostałem do tego trochę zmuszony, miałem inne oferty, priorytety i mogło się to inaczej potoczyć. Stomil to była sytuacja podbramkowa, tylko to mi zostało.

- Pamiętam, że ekstraklasowy wówczas Ruch Chorzów Pana chciał.

- Tak, mogłem tam iść, a Stomil był na końcu ofert. To był klub borykający się z problemami. Może gdyby zapadły inne decyzje, byłbym dzisiaj gdzieś wyżej, ale nie chcę rozpamiętywać tego. Wszystko jest do odrobienia.

Sportowy24.pl w Małopolsce

DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

 

Rafał Wisłocki. Pod jego wodzą Wisła Kraków nie zginie

 

Królewski. Łemko z Hańczowej na ratunek Wiśle

 

Sergiu Hanca z Cracovii: Kocham derby!

 

Michał Probierz dostał wielką władzę w „Pasach”

 

[Wielkie triumfy Polaków na Wielkiej Krokwi ZDJĘCIA ](https://dziennikpolski24.pl/puchar-swiata-w-skokach-narciarskich-w-zakopanem-na-wielkiej-krokwi-polacy-odniesli-duzo-sukcesow-zdjecia/ar/13812850#sport)

 

Mariusz Wach: Czekam na rewanż z Arturem Szpilką

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Krzysztof Szewczyk nie gra już w ekstraklasie, ale z niej nie zrezygnował - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski