Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. dr Wąsek: Kościół ma rozumieć człowieka

Rozmawia Włodzimierz Knap
Fot. Andrzej Banaś
Nie tylko my, Polacy, cierpimy na brak autorytetów. To problem powszechny. Jestem jednak przekonany, że w poszczególnych parafiach nie brakuje lokalnych autorytetów wśród księży – podkreśla Ks. dr Damian Wąsek.

– Papież Franciszek jednych straszy, w drugich wlewa nadzieję, kiedy dzieli się przeczuciem, że jego pontyfikat będzie krótki. Czy czas trwania pontyfikatu powinien być uregulowany?

– Powinno się wprowadzić zapis o wieku emerytalnym biskupa Rzymu.

– Dlaczego?

– Każda funkcja pasterska w Kościele w swoich ramach ma też obowiązki menedżerskie. A skoro każdy biskup zobowiązany jest do złożenia rezygnacji z urzędu, gdy osiągnie 75. rok życia, nie ma powodu, by czynić wyjątek od tej zasady w przypadku papieża.

Jeśli przyjmuje się, że biskup diecezjalny z uwagi na ograniczenia związane z wiekiem nie może pełnić sprawnie swoich funkcji pasterskich, to tym bardziej przywódca całego Kościoła, którego obowiązki są zdecydowanie szersze, a odpowiedzialność większa. Z faktu, że ktoś został papieżem, sił nie przybywa.

– Przykład dał Benedykt XVI.

– Doświadczenie po jego rezygnacji pokazuje, że nie ma problemu ani organizacyjnego, ani doktrynalnego związanego z papieżem emerytem.

– Może warto wprowadzić kadencyjność papieży?

– Jestem temu przeciwny, bo kłóci się to z teo­logią pasterzowania i całą tradycją Kościoła.

– Kobieta może zostać w Kościele katolic­kim księdzem, a nawet papieżem?

– Kwestia święceń kobiet jest obecnie doktrynalnie zamknięta. Można natomiast przemyśleć udział kobiet w świeckich gremiach kierowniczych w Kościele. Tę kwestię poruszył już papież Franciszek.

– Ksiądz zwraca również uwagę na problem łączenia w jednej osobie funkcji papieża i biskupa Rzymu.

– Bo w praktyce wykonywanie obu zadań jest niemożliwe. W efekcie obowiązki związane z kierowaniem diecezją rzymską są zlecane kardynałowi wikariuszowi. To może sprawiać wrażenie, że dla papieża funkcja ordynariusza diecezji jest marginalna.

– Co Ksiądz proponuje?

– Kościół jest tak potężną instytucją, że sprawne kierowanie nim z jednego miejsca jest niemożliwe. Proponuję, by papież zarządzał w sposób dosłowny, ściśle prawny, wyłącznie na obszarze Kościoła zachodniego.

– A co z resztą?

– W pozostałych częściach świata katolic­kiego powinien pełnić funkcję zwornika, pasterza strzegącego jedności. I tylko tyle.

– Jak Ksiądz ocenia okres pasterzowania Kościołowi przez Franciszka?

– Bardzo pozytywnie. Nie można wymagać od papieża, by zrobił wszystko czy nawet wiele, zwłaszcza w krótkim czasie. Franciszek, po wielkich kłopotach, które zwaliły się na Kościół, m.in. skandalach pedofilskich z udziałem duchownych, ocieplił jego oblicze.

Udało mu się przekonać wielu, że Kościół nie jest synonimem organizacji przestępczej, ale wręcz przeciwnie – może zrobić mnóstwo dobrego. Franciszek, co jest szalenie istotne, pokazał też, jak można rozmawiać z wiernymi czy szerzej – z ludźmi.

Mówi językiem zrozumiałym dla wszystkich, przez co nieraz naraża się na dowolność czy nawet nadużycia interpretacyjne. Ale nie mam wątpliwości, że droga, którą kroczy papież, przynosi dobre owoce. Proszę sobie wyobrazić Ewangelię, która byłaby napisana językiem ściśle teologiczno--filozoficzno-naukowym, w tym bez mądrych, lecz wieloznacznych przypowieści.

– Ksiądz postuluje, by papież nie musiał mianować biskupów na całym świecie.

– Takie rozwiązanie wydaje mi się korzystne.

– Kto powinien wybierać biskupów?

– Historycznie mieliśmy trzy rozwiązania. Wybierały ich kapituły katedralne (przedstawiciele duchowieństwa w danej diecezji), władze państwowe albo papież. W historii najmniej biskupów było wybranych przez papieży.

– Za jakim modelem Ksiądz jest?

– Za wyborem obowiązującym w pierwszych wiekach Kościoła.

– Wtedy biskupem zostawał ten, kogo wskazał lud.

– Był to wybór i zaangażowanych świeckich, i duchownych. Biskup z takiej nominacji miał mocny mandat, bo znał swoje owce i one jego znały. Naturalnie, że w takim rozwiązaniu można dopatrzyć się minusów, ale – w mojej ocenie – pozytywów jest znacznie więcej.

– Ksiądz chce też, by nie było przenoszenia biskupów z diecezji do diecezji.

– Tak, ponieważ przenoszenie powoduje, że jest ono traktowane jako element robienia kariery w Kościele, a nie pełnienia funkcji pasterskich. Pasterz jest ojcem dla swoich wiernych. Nikt nie powinien zmieniać ojca z uwagi na to, że oferuje mu się „lepszą rodzinę”.

– Kardynałowie są potrzebni? Czy nie powodują tego, że biskupi mogą się czuć drugoplanowymi osobami w Kościele?

– Od strony święceń mamy tylko diakona, prezbitera i biskupa. Każdy biskup, w tym papież, jest na tym samym poziomie. Kardynałowie są „pionem honorowym”. Pełnią funkcję doradczą dla papieża, podobnie jak synod biskupów. Wybierają też papieża.

– I tak powinno zostać?

– Proponuję inny rodzaj wybierania papieża. Mogą to robić przewodniczący episkopatów z poszczególnych krajów. Kardynałowie powinni natomiast ograniczyć się do roli papieskich ekspertów. Może powinien nastąpić powrót do sytuacji, gdy kardynałami zostawały osoby świeckie.

– Panuje powszechne przekonanie wyrażające się w zdaniu, że Kuria Rzymska stawia tamy reformatorskim działaniom Franciszka. Na ile jest ono prawdziwe?

– Kuria Rzymska to potężny mechanizm. Jej reforma jest konieczna, z czego doskonale zdaje sobie sprawę papież Franciszek, i zresztą podjął już w tym celu działania, m.in. powołując specjalną komisję. Wśród aktualnych problemów związanych z hierarchią w Kościele katolickim wymienia on karierowiczostwo. Z uwagi na możliwość awansu ta przypadłość jest szczególnie obecna w Kurii Rzymskiej.

– Czy można temu zaradzić?

– Lekarstwem mógłby być kategoryczny zakaz udzielania sakry biskupiej pracownikom tej instytucji.

– Ksiądz opowiada się za zdecydowanie większym niż dotychczas kolegialnym zarządzaniem Kościołem, z większym udziałem Kościołów lokalnych, laikatu, kobiet. Czy ten postulat jest w dającym się przewidzieć czasie możliwy do spełnienia?

– W całych dziejach Kościoła mocne były dwa nurty. Pierwszy to zarządzanie kolegialne, czyli wspólne szukanie najlepszej interpretacji Ewangelii, dzięki czemu można budować możliwie najlepszy Kościół. Drugi nurt kład nacisk na zarządzania hierarchiczne, odgórne.

– Dziś przeważa ten drugi.
– Tak, choć w dokumentach II Soboru Watykańskiego mowa jest o tym, by Kościół był zarządzany bardziej kolegialnie. Jestem gorącym zwolennikiem tego kierunku. W swojej książce „Nowa wizja zarządzania Kościołem” pokazuję, że model kolegialny był obecny od zarania Kościoła.

– Ponowię pytanie: jak daleko jest do zrealizowania tego scenariusza?

– W teorii jest realizowany, a praktyce bywa różnie. Wszystko zależy od tego, o jakim Kościele lokalnym mówimy. W wielu krajach zachodnich kolegialność na niskich szczeblach i podmiotowość wiernych są daleko posunięte.

– A w Polsce?

– Kolegialność w Kościele polskim stoi nadal na bardzo niskim poziomie. Radzę jednak pamiętać o uwarunkowaniach historycznych, konsekwencjach zaborów i okresu PRL. Kościół w tamtych czasach musiał zajmować się nie tylko duszpasterstwem, ewangelizacją.

– Kościół Polski postrzegany jest jako wyjątkowo konserwatywny, hierarchiczny, kostyczny. Na ile takie myślenie oddaje stan faktyczny?

– Sytuacja jest bardzo złożona. Zależy od konkretnych pasterzy i grup wiernych. Optymizm mój budzi to, że coraz więcej świeckich w Polsce studiuje teologię, a także powstaje wiele oddolnych inicjatyw i ruchów w Kościele.

Dyskutuje się o wielu kwestiach moralnych, co wcześniej było marginalnym zjawiskiem. Problemem jest natomiast to, że każda zmiana w Kościele rodzi się w napięciu między spełnianiem oczekiwań ludzi a wiernością Ewangelii.

Moim zdaniem nagminną praktyką jest, że biskupi mówią głównie o wierności Ewangelii, a zapominają o spełnianiu oczekiwań wiernych. Ze strony laikatu problem jest odwrotny. By taki stan rzeczy zmienić, czyli doprowadzić do tego, że stopniowo, konsekwentnie będziemy mogli w Polsce iść w stronę drogi środka, czyli spełniać oczekiwania ludzi, a jednocześnie być wierni Chrystusowi, musi upłynąć trochę czasu.

Czas jest potrzebny głównie po to, by podniósł się poziom wiedzy religijnej laikatu.

– Jak Ksiądz rozumie wierność Chrystusowi?

– Chodzi o rozumienie tego, czego Bóg chce od człowieka. Naszą rolą jest wsłuchiwanie się w Jego głos, zastanawianie się, czego On od nas chce, a co jest dodatkiem kulturowym, cywilizacyjnym, pochodzącym od człowieka. Przypomnę, że w Kościele mamy wiele rzeczy, które są konsekwencją Ewangelii, lecz też mnóstwo ludzkich pomysłów.

– Chrześcijanie, w tym katolicy, na ogół nie wiedzą, co pochodzi od Boga, co od człowieka, a co ma oba źródła.

– Większość teologów również tego nie wie. Dzięki temu Kościół ciągle jest w drodze, uczy się, stale może coś odkrywać.

– Co jest największym zadaniem Kościoła w Polsce?

– Ewangelizacja. Kościół w okresie PRL zaniedbał ją z przyczyn oczywistych.

– W książce „Nowa wizja zarządzania Kościołem” przekonuje Ksiądz, by chrześcijanie protestowali, gdy widzą, że uzależnia się szacunek dla osób w zależności od funkcji, jakie pełnią. Czy ten problem nie dotyczy polskich księży, szczególnie biskupów?

– Sprawa jest złożona, bo Kościół w Polsce pełni szereg funkcji, w tym społeczną. Duchowni, zwłaszcza biskupi, są odpowiedzialni nie tylko za pasterzowanie, ale też np. za wyznaczanie trendów społecznych.

Z tego powodu część Polaków traktuje ich nie tylko jako przywódców duchowych. Jeśli jednak któryś z duchownych domagałby się zbytniego szacunku wyłącznie z uwagi na pełnioną funkcję religijną, byłoby to niepożądane i nieewangeliczne, a protest byłby zasadny.

– Czy taka praktyka ma w Polsce miejsce?

– Coraz rzadziej, bo społeczeństwo jest pluralistyczne, a Kościół dla części Polaków jest instytucją obcą, niekiedy nawet wrogą.

– Wśród duchownych katolickich nie brakuje osób niezwykłych, wspaniałych, mądrych, ale nie sposób znaleźć dziś kogokolwiek, kto pełniłby funkcję autorytetu, lidera nawet dla katolików.

– Nie tylko my, Polacy, cierpimy na brak autorytetów w Kościele katolickim. To problem powszechny. Jestem jednak przekonany, że w poszczególnych parafiach nie brakuje lokalnych autorytetów wśród księży.

– Domniemuję, że wielu Polaków nie wie, iż Polak (abp Wojciech Polak) jest prymasem.

– Najpewniej tak. Zwrócę jednak uwagę, że obecnie funkcja prymasa jest czysto honorowa, choć niewątpliwie, gdyby prymasem była osoba ciesząca się charyzmą, to mogłaby wykorzystać przysługujący jej tytuł z tej racji, iż mieliśmy w historii wielkich prymasów, by przypomnieć kard. Stefana Wyszyńskiego.

– Przekonuje Ksiądz, że głównym celem, który przyświecał Księdzu przy pisaniu książki „Nowa wizja zarządzania Kościołem”, było jedno z założeń II Soboru Watykańskiego głoszące, by kłaść nacisk na to, iż to Kościół jest dla człowieka, a nie człowiek dla Kościoła. W teorii wiadomo, o co chodzi, lecz w praktyce ta zasada jest mocno niedookreślona.

– Chodzi o to, by Kościół zrozumiał człowieka. By to się stało, musi być bliżej człowieka.

– Jak rozumieć Kościół?

– Jako drogę dla człowieka, która ma doprowadzić go do Nieba, a także uczynić go szczęśliwym na ziemi.

– Kościół wielu kojarzy się z duchownymi, począwszy od papieża, a skończywszy na wikarych.

– Takie rozumienie Kościoła wynika z niedostatków edukacji oraz braku rzeczywistego udziału wiernych w jego życiu. Konsekwencją tego jest, że mówimy o Kościele „oni”, a nie „my”. Wielu polskich katolików nie ma poczucia, że Kościół to „ja”.

– Dlaczego?

– Ponieważ nie wymaga się od nich odpowiedzialności za to, co dzieje się w Kościele. Tę odpowiedzialność biorą na siebie księża, zwłaszcza biskupi. Bez przyjęcia na siebie odpowiedzialności za Kościół parafianie nie będą czuli się współwłaścicielami Kościoła.

– Sytuacja jak w komunizmie.

– Tak. Kościół musi być traktowany jako wspólnota, bo inaczej przez wiernych będzie traktowany jako coś obcego.

– Chrystus powiedział o Kościele, że „bramy piekielne go nie przemogą”. Skoro zapewnił, że niezależnie od tego, co zrobią ludzie, będzie trwał, to może nie warto trudzić się nad poprawą jego funkcjonowania.

– Reforma Kościoła ma na celu takie zmiany, które prowadziłyby w sposób możliwie najlepszy, najskuteczniejszy do Pana Boga. Im będzie dla ludzi bardziej wiarygodny, im celniej będzie odpowiadał na pytania i wyzwania ludzi, tym większa jest szansa na to, że będzie prowadził do Boga.

– Karl Rahner, jezuita,wielki teolog, powiedział, że „nikt nie rodzi się chrześcijaninem, ale staje się nim przez swoją decyzję”. Warto zadumać się nad tym zdaniem.

– Chrześcijaństwo jest procesem. Zawsze jesteśmy na drodze ku byciu chrześcijaninem, i to jest wspaniałe. Rahner (1904–1984) działał w krajach (w Niemczech i Austrii), w których ubywało ludzi wychowywanych w tradycji chrześcijańskiej, więc kładł silny nacisk na świadome przyjmowanie chrześcijaństwa. W Polsce zmierzamy w tym samym kierunku: ku świadomemu chrześcijaństwu.

– Czy dogmat o nieomylności papieża stoi na przeszkodzie kolegialnej wizji zarządzania Kościołem?

– Tak, jeśli jest skrajnie interpretowany. Dogmat ten można jednak tak uzasadniać, by nie stał na przeszkodzie kolegialnemu zarządzaniu Kościołem.

***

Ks. dr DAMIAN WĄSEK
jest wykładowcą teologii fundamentalnej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie.

Napisał m.in. „Nową wizję zarządzania Kościołem”. Książka ukazała się w Wydawnictwie WAM.
Jest także autorem „Koncepcji teo­logii Piotra Abelarda” i pracy „Miłość wszystko wyjaśnia”.

W swoich publikacjach poszukuje argumentów za wiarygodnością chrześcijaństwa zarówno dla wyznawców, jak i niewierzących.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski