Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Książ Wielki. Problemy pałacowej szkoły

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Uczniowie III LO, być może ostatni „publiczny” rocznik licealistów w Książu Wielkim
Uczniowie III LO, być może ostatni „publiczny” rocznik licealistów w Książu Wielkim Fot. Aleksander Gąciarz
Członkowie Stowarzyszenia Mirów, którzy przejęli placówki zlikwidowane decyzją radnych powiatowych, wierzą w powodzenie swojej misji.

Od wiosny ubiegłego roku stowarzyszenie odpowiada za funkcjonowanie niepublicznego Liceum Ogólnokształcącego (klasy I i II), Technikum Rolniczego (kl. II) oraz prowadzenie kwalifikacyjnych kursów zawodowych, dających uprawnienia rolnicze.

Zdaniem Rady Powiatu zainteresowanie uczniów tymi szkołami było zbyt małe i nie było sensu nadal utrzymywać ich publicznego statusu. Powiat zrezygnował również z prowadzenia szkolnego schroniska młodzieżowego oraz kuchni i stołówki. Prowadzenie szkół i placówek wzięli na siebie członkowie Stowarzyszenia „Mirów”, powołanego do życia z inicjatywy grupy nauczycieli i pracowników działającego w tym miejscu od lat publicznego Zespołu Szkół im. Wincentego Witosa.

Po ubiegłorocznych decyzjach, dziś ZS im. Witosa działa już w formie szczątkowej. Reprezentują go „ostatni Mohikanie”, czyli trzecioklasiści publicznego Liceum Ogólnokształcącego. Wszystko wskazuje na to, że to ostatni „publiczny” rocznik. - Zarząd Powiatu podjął już uchwałę o zamiarze likwidacji Zespołu Szkół im. Witosa - przyznaje starosta Marian Gamrat.

Mirów daje radę

Prezes Stowarzyszenia Mirów Marek Płonczyński zapewnia, że nie żałuje, iż podjął się prowadzenia tego, z czego zrezygnowało starostwo. Wprawdzie klasy w niepublicznej szkole są niewielkie, ale „Mirów” na razie daje sobie radę. - Nie mamy żadnego zadłużenia, choć nie ukrywam, że nauczyciele zarabiają u nas gorzej niż w szkołach publicznych. Trzeba też zauważyć, że w utrzymaniu budynku pomaga nam starostwo. Ponieważ ciągle istnieje państwowa III klasa LO, dzielimy się kosztami - wyjaśnia prezes.

Co będzie, gdy klasy publicznej w szkole zabraknie? Marek Płonczyński liczy, że od następnego roku szkolnego starostwo przekaże budynek stowarzyszeniu.

- Mamy nadzieję, że tak się stanie i to my będziemy odpowiadać za cały obiekt. Lepszego rozwiązania nie ma. My bylibyśmy jednak tylko użytkownikiem. Rozmawiałem już ze starostą na temat użyczenia, które jest dla nas najkorzystniejszą formą, gdyż jest nieodpłatne. Mamy wstępną e-deklarację, że budynek zostanie nam użyczony. Mamy nadzieję, że te słowa przejdą w czyny - liczy prezes Płonczyński.

Starosta Gamrat jednak nieco studzi ten zapał. Przypomina, że po likwidacji Zespołu Szkół budynek w Książu Wielkim straci swojego użytkownika i starostwo będzie musiało ogłosić przetarg na dzierżawę obiektu. - Takie są przepisy. Nie możemy tego, ot tak sobie, komuś użyczyć. Jeżeli stowarzyszenie przystąpi do przetargu i przedstawi najlepszą ofertę, to nie będzie problemu. Gwarancji jednak w tej chwili dać nie mogę - mówi starosta i zastrzega, że przekazanie siedziby w nieodpłatne użyczenie byłoby możliwe tylko w sytuacji, gdyby nikt inny poza „Mirowem” nie był nią zainteresowany.

Niezależnie od tego, kto przejmie obiekt, będzie to wielkie wyzwanie. Szkoła mieści się w dawnym pałacu. Budynek jest duży, zabytkowy i kosztowny w utrzymaniu. - Liczymy się z tym, że może dojść do awarii, może wystąpić konieczność pilnego remontu. Wtedy nasze środki mogą się okazać niewystarczające. W takiej sytuacji będziemy prosić o wsparcie instytucje, które z nami współpracują, na przykład gminę - mówi Marek Płonczyński.

Gminna pomoc polega w tej chwili m. in. na udostępnieniu busa, którym do niepublicznej szkoły dowożeni są uczniowie z dalszych miejscowości. Jednej z klas zlecono również utrzymanie zieleni wokół. Wójt Marek Szopa przyznaje, że wprawdzie obiekt na Mirowie nie jest własnością gminy, ale ponieważ jest budynkiem zabytkowym, gmina może wesprzeć jego remont. - Tak się zresztą już w przeszłości stało, gdy dołożyliśmy 100 tysięcy zł do remontu fundamentów - przypomina.

Starosta nie przesądza wprawdzie, że stowarzyszenie nie będzie w stanie utrzymać obiektu, ale też zwraca uwagę na skalę problemu. - Tylko na ogrzewanie zużywamy rocznie od 100 do 120 ton węgla. A gdzie inne wydatki? - pyta.

Schronisko zarabia

W tej chwili źródłem dochodów stowarzyszenia jest m. in. przejęte szkolne schronisko młodzieżowe, mogące przyjąć 50 osób.

- Jest dostępne dla młodzieży i dorosłych, w tym turystów, którzy chcą skorzystać z noclegu. Praktycznie w każdy weekend mamy obłożenie. Przyjeżdżają pojedyncze osoby i zorganizowane grupy, głównie studenckie. Prowadzą u nas szkolenia, a my im zapewniamy całodobową obsługę, łącznie z wyżywieniem. W tej chwili jest to rentowne przedsięwzięcie, które pomaga w utrzymaniu szkół - mówi prezes Płonczyński.

Zarabiają na siebie również „uratowane” kuchnia i stołówka. - Wykonaliśmy we własnym zakresie niezbędne remonty. W tygodniu karmimy uczniów, w weekendy gości. Poza tym świadczymy usługi cateringowe na zewnątrz. Posiłki są dowożone do szkół w Antolce i Książu Małym - wylicza.

Zmartwieniem członków stowarzyszenia jest natomiast to, co po likwidacji ZS im. Witosa stanie się ze sprzętem do praktycznej nauki zawodu, wykorzystywanym przez uczniów technikum rolniczego i uczestników kursów kwalifikacyjnych. Marek Płonczyński nie ukrywa, że bez zaplecza w postaci maszyn i urządzeń rolniczych szkoła nie będzie w stanie dobrze wywiązywać się z tego zadania.

- To był sprzęt, który szkoła kupowała jeszcze w dobrych czasach, gdy mogła zdobyć dofinansowanie z ministerstwa bądź Unii Europejskiej - mówi wójt Marek Szopa.

Starosta Gamrat nie pozostawia jednak wielkich złudzeń. - Stowarzyszenie Mirów nie ma żadnego prawa do sprzętu, będącego własnością szkoły publicznej. Dlatego na pewno jego część zostanie przekazana do innych placówek. Nie może być tak, że w Zespole Szkół nr 2 trzeba wypożyczać ciągniki od prywatnych osób, żeby przeprowadzić egzamin, a w Książu ciągniki służą trzem uczniom technikum - tłumaczy.

Starosty nie przekonuje argument, że od stycznia stowarzyszenie zamierza uruchomić kolejną edycję kursów kwalifikacyjnych i ma na to chętnych. - Zobaczymy, czy rzeczywiście tak się stanie - mówi. Marian Gamrat zapowiada jedynie, że ta część sprzętu, która nie będzie potrzebna gdzie indziej, zostanie w Książu Wielkim.

- Będziemy się starali wywierać na starostę naciski, by jak najwięcej tych urządzeń w szkole zostało. On nie był kupowany przez starostwo - podkreśla wójt Szopa.

Wierzą w powodzenie

Marek Płonczyński wierzy, że szkolna misja stowarzyszenia Mirów ma szanse powodzenia. - Jesteśmy pewni, że tego typu szkoła jest niezbędna środowisku. Mogą tu przyjść uczniowie, którzy w molochach by sobie nie poradzili. Wiem, że na przykład moje dziecko w innej szkole miałoby problemy. Wierzę, że ta szkoła ma szanse się utrzymać - tłumaczy.

Problem w tym, by uwierzyli w to jeszcze uczniowie i ich rodzice. Na razie realia są takie, że Gimnazjum w Książu Wielki opuszcza co roku około 50 absolwentów, tymczasem w zeszłym tygodniu ślubowanie złożyło 10 licealistów. Z tego kilku z gminy Słaboszów...

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski