Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY
Przypominam sobie wydarzenie sprzed dwóch lat, gdy brat chciał odwiedzić brata urzędującego w Pałacu Namiestnikowskim w Warszawie. Wysiadając z samochodu poślizgnął się i skręcił nogę. Już po kilku dniach na miejscu tego tragicznego wypadku zainstalowano chodnik podgrzewany elektrycznie. Z kolei telewizja, kierowana zapewne troską o moją pamięć, po raz chyba 126. wyemitowała fabularyzowany dokument o locie "Apolla 13" na Księżyc. Chociaż w trakcie tej podróży awaria goniła awarię, wszystko dobrze się skończyło i kosmonauci szczęśliwie powrócili do domu, gdzie czekały na nich piękne młode żony i zdolne, mądre dzieci.
Myślę: jak to się dzieje, że doskonale radzimy sobie w znacznie trudniejszych sytuacjach, niż w czasie corocznej zimy o tej samej porze przybywającej do Polski? Czy podgrzewanie chodnika przed pałacem w Warszawie jest łatwiejsze niż umieszczenie urządzeń grzewczych na zwrotnicach kolejowych? Czy trudniej wykonywać precyzyjne czynności w Kosmosie niż przeczyścić zamki w drzwiach wagonów, by otwierały się i zamykały bez trudu?
Jednak nie powinniśmy narzekać na władze kolejowe. Ostatnio poinformowały podróżnych, że dla ich wygody w niektórych wagonach Intercity założona zostanie aparatura do projekcji filmów w czasie jazdy. Można się spodziewać, że będą to utwory "kolejowe", na przykład "Pociąg" Kawalerowicza oraz "Pociągi pod specjalnym nadzorem" Menzla. Ale to nie wszystkie dobrodziejstwa, które czekają na pasażerów. Zaproponowano im mianowicie, by swoimi telefonami komórkowymi robili zdjęcia brudnych wagonów i przesyłali je do dyrekcji PKP w celu ukarania winnych i przyzwoitego wymycia pojazdów.
Wynika z tego, że dyrekcje PKP obdarzone zostały mądrością wielką. Zamiast osobiście narażać się na warunki, w jakich muszą podróżować klienci, obowiązek "lustracji wagonowej" przerzucają na nich samych. Z moich obserwacji wiem, że po torach kolejowych w Polsce jeździ nie mniej niż połowa (licząc ostrożnie) brudnych składów, więc nie powinno być kłopotów z donosami
My zaś nie przejmujmy się zaspami i popatrzmy w niebo, by przypomnieć sobie o sukcesach ludzkości w pokonywaniu przestrzeni. Jeśli dożyjemy, z Warszawy (a jakże!) do Wrocławia pojedziemy "wahadełkiem" - "Pendolino". Dzisiaj krzepi wiadomość, że w Chinach pociąg pobił światowy rekord szybkości, osiągając około 500 kilometrów na godzinę. Wiadomo: "Made in China".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?