Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto bywa u politologa na urodzinach?

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
- Czy PiS ma szanse wygrać wybory parlamentarne?

Fot. Anna Kaczmarz

Rozmowa z JAROSŁAWEM FLISEM, politologiem z UJ

- Szanse są zawsze. W polityce pół roku to wystarczająco dużo czasu, aby zdobyć lub stracić przewagę. Inną sprawą jest znaczenie słowa "zwycięstwo". Można dostać największe poparcie, ale nie na tyle wysokie, aby rządzić. PiS w sejmiku podkarpackim dostał najwięcej głosów, ale koalicję zawarły inne ugrupowania. Zwycięstwo może więc być czysto symboliczne jeśli nie ma się większości i zdolności zawarcia koalicji.

- Kto w krakowskim PiS ma większy potencjał wyborczy: Andrzej Duda czy prof. Ryszard Terlecki?

- Trudno powiedzieć. Wydaje się, że PiS staje przed poważnym problemem, kogo wybrać. Czy będzie to ktoś, kto idzie śladem Zbigniewa Ziobry? W tym przypadku Andrzej Duda byłby najbardziej odpowiedni, choć ostatnio towarzyszą mu kontrowersje w sprawie ułaskawienia przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego współpracownika Marcina Dubienieckiego. Tłumaczenie przez Dudę, że ma prawo nie pamiętać tej sprawy nie jest przekonujące. Poseł Terlecki ma na swoim koncie niewątpliwy sukces: wyprzedził kandydata PO w wyborach na prezydenta Krakowa w 2006 r. Nie wiadomo jednak, czy będzie w stanie zmobilizować swoich ludzi, aby w czasie kampanii nastawiali sobie budzik na 5 rano, a nie spali do ósmej.

- Córka Zbigniewa Wassermanna lub wdowa po Januszu Kurtyce byłyby lepszymi lokomotywami listy PiS?

- Na pewno to znane nazwiska. Są takie miejsca na świecie, szczególnie w Azji, gdzie taka ścieżka kariery okazała się sukcesem. Benazir Bhutto i Sonia Gandhi stały się znanymi przywódczyniami. W Polsce jeszcze tego nie praktykowaliśmy. Nie wiadomo, jak to u nas zadziała. Znamy takie przypadki z innych kręgów kulturowych, co nie znaczy, że u nas się to nie przyjmie. Jeśli tak się stanie, dowiemy się czegoś nowego o naszym społeczeństwie.

- Komu Pan bardziej kibicuje: posłowi Ireneuszowi Rasiowi czy posłowi Jarosławowi Gowinowi, którzy rywalizują o pierwsze miejsce na krakowskiej liście PO?

- Ja nikomu nie kibicuję, to kłóci się z moją rolą. Mogę jednak powiedzieć, że zmiana na pozycji lidera byłaby dość dziwna i ryzykowna - także dla posła Rasia. Wynik Gowina był jednym z najlepszych w kraju. Według moich badań spektakularny wynik lidera jest pochodną licznych cytowań w mediach. Wydaje się, że wskaźnik cytowań posła Rasia jest znacznie niższy niż posła Gowina. Dlatego pojawienie się na pierwszym miejscu posła Rasia mogłoby skończyć się dla niego porażką. Były już takie przypadki, że kandydat z pierwszego miejsca przegrywał z osobą umieszczoną niżej na liście. W Łodzi Mirosław Drzewiecki, który był na pierwszym miejscu, przegrał z Cezarym Grabarczykiem, który kandydował z trzeciego miejsca. W Krakowie w 2001 r. Jan Rokita z piątego miejsca pokonał Bogdana Klicha, który startował z pierwszego. Poza tym do tej pory w PO było już dwóch polityków, którzy chcieli z partii Gowina wypchnąć: Paweł Sularz i Janusz Palikot. Teraz - łagodnie mówiąc - nie są już jej podporami. To może więc być wpisywanie się w wątpliwy trend. Zresztą według mnie premier Tusk dość wyraźnie udzielił wsparcia Gowinowi. Jak to będzie - zobaczymy. Ireneusz Raś i tak ma zagwarantowane miejsce w Sejmie. W jego przypadku chęć odniesienia spektakularnego sukcesu mogłaby skończyć się jednak spektakularną porażką.
- Przyjaźni się Pan z politykami?

- Nie zaprzyjaźniłem się z żadnym politykiem. Z kilkoma m.in. z Pawłem Kowalem czy Jarosławem Gowinem byłem w bardzo dobrych relacjach zanim zostali politykami. To nie są jednak takie znajomości, aby zapraszać się na imieniny. Na moich urodzinach nie można spotkać nikogo, kto byłby choć radnym dzielnicy.

- Ma Pan marzenie, by z pozycji obserwatora przenieść się na pozycję aktywnego działacza w polityce?

- Niczego mi nie brakuje, poza tym wieczorami lubię siedzieć w domu z rodziną. Wpływ na życie publiczne staram się mieć w tych sprawach, na których mi zależy. Pełnię rolę eksperta w komisji sejmowej zajmującej się kodeksem wyborczym i w komisji konstytucyjnej. To wystarcza mi całkowicie. Gdy kończy się posiedzenie komisji, wsiadam do pociągu i jadę do Krakowa, zaś posłowie wracają do hotelu sejmowego - to dla mnie kluczowa różnica.

Rozmawiała: AGNIESZKA MAJ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski