MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kto im zgotował ten los?

Redakcja
Około 4 proc. osób powyżej 60. roku życia pada ofiarą przemocy. Im starszy człowiek, tym większe prawdopodobieństwo, że stanie się celem czyjeś agresji. Jako osoby słabsze, skazane na pomoc, a często od niej uzależnione, doświadczają przemocy ze strony silniejszych. Tym silniejszym w stosunku do starych rodziców zazwyczaj są dorosłe dzieci.

Własny syn jest najczęściej wymieniany jako sprawca przemocy fizycznej wobec starych rodziców

"Syn domaga się, abym dawała mu pieniądze na używki. Ja sobie odmawiam wszystkiego. Nieraz mam smak na ciastko czy cukierka, ale mi szkoda wydać, bo uważam, że to luksus. A syn, jak mu nie dam parę złotych, to bierze sobie sam i to wtedy, jak ja śpię. (...) Nigdy nie usłyszę dobrego słowa, tylko ciągle robi mi awantury o byle co. Ja już nie mam siły. Jak był dzieckiem, to miał, co tylko zapragnął, a teraz mam za to wszystko (...). Szanowni Państwo. Ja panicznie boję się mojego syna!"
Sytuacja, jaką w liście do "Dziennika Seniora" opisuje 70-letnia pani Maria z Krakowa, jest doskonale znana osobom opiekującym się ludźmi starszymi. Można by powiedzieć - klasyk. Własny syn jest najczęściej wymieniany jako sprawca przemocy fizycznej wobec starych rodziców.

Przede wszystkim zaniedbani

Obecnie trwają badania dotyczące przemocy wobec osób starszych prowadzone pod kierunkiem prof. Beaty Tobiasz-Adamczyk przez pracowników naukowych z Zakładu Socjologii Medycyny Katedry Epidemiologii i Medycyny Zapobiegawczej CM UJ w Krakowie. O opinię nt. tego problemu zapytano 471 przedstawicieli profesji zajmujących się opieką nad najstarszym pokoleniem Polaków: pracowników socjalnych, pielęgniarki środowiskowe oraz lekarzy. Ze wstępnych wyników badań wynika, że zarówno przemoc fizyczna, jak i emocjonalna wobec seniorów jest poważnym problemem w naszym kraju. Takie zdanie wyraziło około 40 proc. pracowników zajmujących się opieką nad ludźmi starymi. Wielu respondentów zetknęło się w swej codziennej pracy z efektami tej przemocy. Największa grupa pytanych, blisko 60 proc., przyznało, że ludzie starsi są wykorzystywani finansowo przez najbliższą rodzinę, prawie 35 proc. odpowiadających na pytania ankiety wskazało na porzucenie seniorów, jako formę przemocy.
- Problemem, o którym się nie mówi lub mówi niewiele, jest zaniedbanie oraz samozaniedbanie, wynikające z różnych życiowych okoliczności - uważa prof. Beata Tobiasz-Adamczyk. - To zagadnienie, jako wymagające rozwiązania, dostrzegło prawie 60 proc. osób biorących udział w badaniu i uznało go również za formę przemocy.
Zaniedbanie seniorów w swojej pracy zawodowej najczęściej zauważają lekarze (38,2 proc.) oraz pielęgniarki (35 proc.), rzadziej pracownicy socjalni. O ile ofiarami przemocy fizycznej, a także emocjonalnej, częściej padają starsze kobiety, to za zaniedbanych uważani są głównie starsi mężczyźni. To spadek po tradycyjnym podziale ról w rodzinie. Kobieta zajmowała się domem, mężczyzna na ten dom zarabiał. Na starość, kiedy czasami przychodzi żyć samotnie, kobiety, dopóki są jako tako sprawne, dopóty potrafią sobie same wyprać, posprzątać i ugotować. Starzy mężczyźni, jeśli owdowieją albo żona wymaga opieki, stają się życiowo bezradni i skazani na pomoc najbliższych. Nie zawsze mogą na tę pomoc liczyć.

Nie tylko patologia

Za wskaźnikami i procentami wymienianymi w podsumowaniu badań nad różnymi formami przemocy wobec osób starszych, kryją się dramatyczne ludzkie historie, jakich nie chcielibyśmy słyszeć. Oto 99-letnia kobieta, która całe życie ciężko harowała, u schyłku swego życia może liczyć jedynie na pomoc pracownika socjalnego. Ze swojej emerytury utrzymuje ponadsześćdziesięcioletniego syna. Kiedyś był rencistą, ale ZUS uznał, że jest zdolny do pracy. Zabrano mu świadczenie i od tego czasu żyje tylko z tego, co dostanie od matki. Proponowano mu zajęcie, ale odmówił, gdyż... musi opiekować się matką. Opiekuje się jednak głównie jej emeryturą. Tak troskliwie, że z powodu niezapłaconych rachunków w mieszkaniu kobiety odłączono media. Kiedy próbowała ratować sytuację swoimi oszczędnościami, w woreczku, w którym trzymała pieniądze, znalazła... tekturkę o podobnym do banknotów kształcie. Oszczędności przydały się synowi na alkohol. Pracownicy socjalni przeszli przez długą i żmudną procedurę z pocztą, ale teraz przedstawicielka służb społecznych odbiera pieniądze staruszki bezpośrednio z poczty i nimi rozporządza.
- Czekają na przynoszoną co miesiąc emeryturę, kradną pieniądze odłożone na czarną godzinę, wychodzą po zakupy i nie wracają, wyprzedają dobra zgromadzone przez starych rodziców - wymienia najczęstsze przykłady przemocy, tym razem finansowej, Monika Brzyska z Zakładu Socjologii Medycyny UJ, jedna ze współrealizatorek badań. - Oczywiście, te sytuacje najczęściej dotyczą rodzin z problemami alkoholowymi, środowisk patologicznych, ale nie tylko.
Jedna z bardziej spektakularnych historii przemocy wobec seniorów zdarzyła się kilka lat temu w Warszawie. Wiekową babcią miał opiekować się wnuk. I rzeczywiście, ilekroć do mieszkania chcieli wejść pracownicy socjalni, zawsze był. Jednak wizyta była zapowiadana ze względu na niepełnosprawność kobiety. Sama nie otworzyłaby drzwi. Sąsiedzi sygnalizowali, że do staruszki wnuk rzadko przychodzi, a z mieszkania dochodzą czasami jęki i krzyki. Kiedy wreszcie odpowiednie służby zareagowały, było za późno. Zaniedbana i wycieńczona staruszka już nie żyła. Dla wnuka liczyła się tylko comiesięczna, wysoka emerytura i mieszkanie po babci.

Bohaterowie mimo woli

- Z relacji pracowników socjalnych i opiekunów można ułożyć mało optymistyczny obraz polskiej starości, jeśli jest się skazanym na pomoc innych. Oto np. opis rodzinnego konfliktu z epizodami pobicia starego ojca przez dorosłego syna. Jednak senior wcale nie chciał się przenieść do Domu Pomocy Społecznej. Są też sytuacje odwrotne. Starzy ludzie, ze względu na konfliktową sytuację w domu rodzinnym, podejmują decyzję o zamieszkaniu w DPS, ale wtedy reaguje rodzina. Deklaruje, że otoczy opieką starego człowieka. Pracownik socjalny nic nie może zrobić, ponieważ do świadczenia opieki w pierwszym rzędzie zobowiązana jest rodzina. Niestety, zazwyczaj chodzi nie o uczucia i rodzinne więzy, ale o comiesięczny dopływ gotówki, czyli stałego świadczenia emeryta - opowiada Monika Brzyska.
O rodzinnych konfliktach, których bohaterami mimo woli stają się seniorzy, można by napisać książkę. Niektóre rozdziały potrafimy dopisać sami, bez informacji od osób, które na co dzień kontaktują się z potrzebującymi pomocy seniorami.
- Ratujcie mnie! Jestem stara, schorowana, a córka nie chce mi podać nawet szklanki wody - łkała w redakcyjny telefon pani Rozalia. Kiedy ją odwiedziliśmy w mieszkaniu, zastaliśmy milczącą i nieprzyjaźnie nastawioną rodzinę. Pani Rozalia mieszkała pod jednym dachem z córką, zięciem i dwojgiem prawie dorosłych wnuków. Schorowana staruszka zajmowała jeden pokój. Być może ją źle traktowano, ale w naszej obecności się nie skarżyła. Zostaliśmy potraktowani jak intruzi, którzy wtrącają się w nieswoje sprawy. Gdybyśmy jednak przyszli pod nieobecność domowników, nie miałby nam kto otworzyć drzwi.
Niemal identyczną sytuację odnajduje w załącznikach do przywoływanego badania nad przemocą wobec seniorów Monika Brzyska. Córka na tyle odtrąciła starą matkę, że ta jest skazana na opiekunkę przychodzącą dwa razy dziennie siedem razy w tygodniu. Gdyby zawiodła opiekunka, nie miałby kto zmienić staruszce pampersa i podać wody do popicia leków. Ze swojej emerytury starsza pani opłaca połowę wszystkich kosztów mieszkania, choć zajmuje tylko jeden pokój, którego nie opuszcza. Mogłaby się przenieść do domu opieki, ale wówczas córka straciłaby prawo do zajmowania lokalu w kamienicy. Ludzie starsi miotają się w dylematach między matczyną i babciną miłością a prawem do godnej starości.

\\\*

- Nie ma większego znaczenia, czy jest to małe lub wielkie miasto, czy wieś. Życie pisze dramatyczne scenariusze bez względu na miejsce akcji. Bardzo częste jest pozostawienie ludzi starych bez opieki. Młodzi jadą za pracą za granicę, zostawiając samych nie radzących sobie rodziców lub dziadków. Jeśli nikt nie zawiadomi służb społecznych, że jacyś seniorzy potrzebują pomocy, to tej pomocy nie otrzymają. Podstawą jakiegokolwiek działania jest informacja. Pracownicy socjalni nie chodzą przecież od drzwi do drzwi, pytając: czy może trzeba pomóc? - mówi Monika Brzyska.
Pomoc najczęściej polega na rozmowie z domniemanym sprawcą (36,1 proc. wskazań). To przynosi niewielkie efekty, gdyż trudno zmienić mentalność i nastawienie dorosłych dzieci, współmałżonka lub opiekujących się starszą osobą krewnych. Jednak od chwili rozmowy mają świadomość, że służby społeczne patrzą im na ręce. Co dziesiąta pytana osoba stwierdziła, że działanie przeciw przemocy skończyło się przewiezieniem seniora do placówki opiekuńczej, blisko 20 proc. pytanych zgłosiło sprawę policji.
- Kiedy resort zdrowia był połączony z pomocą społeczną, reagowanie było łatwiejsze. Pracownicy socjalni urzędowali w ośrodkach zdrowia. Lekarze i pielęgniarki błyskawicznie sygnalizowali im problemy zauważone podczas wizyt seniorów w przychodni. I odwrotnie. Pracownicy socjalni mieli ułatwione__działanie, gdy prosili o objęcie domową opieką medyczną swoich podopiecznych w podeszłym wieku - mówi Monika Brzyska z CM UJ.
EWA PIŁAT

Pożyteczne adresy:

Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Krakowie, ul. Józefińska 14, tel. 012 616-54-27 (tu można pytać o wszystkie filie, które udzielą pomocy)
Ośrodek dla Osób Dotkniętych Przemocą, os. Krakowiaków 46, tel. 425-81-70.
Niebieska Linia (Ogólnopolski Telefon dla Ofiar Przemocy w Rodzinie), tel.: 0 801 12 00 02
Ośrodek Interwencji Kryzysowej, Kraków, ul. Radziwiłłowska 8b, tel. (0 12) 421 92 82.
Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie
Kraków, al. Słowackiego 20, tel. 012 423-47-84

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski