Kto pierwszy pokaże klasę

No właśnie, konia z rzędem temu, kto jeszcze się orientuje w ciągle składanych, wycofywanych i zmienianych projektach kolejnych ustaw. Widać wyraźnie, że partia rządząca, pozująca na silną i zdecydowaną, tak naprawdę jest królestwem chaosu i nie radzi sobie w konfliktowych sytuacjach.

Wystarczył jeden weekend, by nagle okazało się, że opozycja ma ogromne zdolności mobilizacji tłumów, i to pomimo uruchomienia przez rząd fali negatywnej propagandy w TVP. Inna sprawa, że gdy się słucha niektórych zaczadzonych uliczną atmosferą rewolucjonistów, można odnieść wrażenie, że oni również są odklejeni od realiów, skoro myślą, że kilka tysięcy ludzi na ulicach Warszawy może obalić rząd.

Otóż nie może, bo szczerych zwolenników PiS wciąż są miliony. I oni też dostają od opozycji co chwilę nowe, wysokokaloryczne paliwo do działania. Źle się patrzy na tłum wyszydzający (w imię wolności mediów) reporterów telewizji publicznej, źle się słucha byłego prezydenta, rozradowanego z faktu upokorzenia posłanki Pawłowicz, zadziwia organizowanie demonstracji w obronie niezawisłości sądów pod krakowską placówką, naznaczoną podejrzeniem o milionowe wyłudzenia.

Prawdziwą klasę w tym sporze pokaże ten, kto pierwszy zda sobie sprawę z faktu, że nie da się rządzić krajem podzielonym na dwie Polski. Ani PiS nie ma szans sprawować realnej władzy, jeśli będzie z mieszkańców wielkich miast robił obrońców byłych esbeków, ani opozycja nie wróci do rządów, jeśli nie zda sobie sprawy, że zagubiony dziś prezes Kaczyński cały czas prowadzi partię cieszącą się dużym poparciem społeczeństwa.

Jedno jest pewne. Dbając tylko o swój najtwardszy elektorat, można w Polsce rządzić jedynie autorytarnie. Ale takie rządy będą bardzo krótkie, niezależnie od pewności siebie ludzi władzy. Z którejkolwiek partii by nie pochodzili.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: PiS gotowe do kompromisu?