MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kto się boi polskich łupków

Redakcja
Niepokój w Polsce wywołała decyzja francuskich posłów, którzy kilka dni temu uchwalili projekt ustawy przewidujący zakaz wydobywania gazu łupkowego przy użyciu najbardziej popularnej techniki, czyli kruszenia hydraulicznego, uznawanej przez część ekspertów za szkodliwą dla przyrody. Wydobycie gazu łupkowego innymi metodami nie zostało zabronione, choć chcą tego dwa silne stronnictwa: Partia Socjalistyczna i Zieloni.

POLITYKA. Za francuskim zakazem wydobycia gazu może stać lobby atomowe oraz rosyjski Gazprom

Dla Polski wynik głosowania we Francji może być ważny z tego powodu, że - jak podkreślają znawcy polityki europejskiej - nierzadko Paryżowi udaje się rozszerzyć własne regulacje prawne na całą Unię, a tym bardziej gdy działa razem z Berlinem, co może mieć miejsce.

W przypadku gazu łupkowego Polskę i Francję łączy to, że według wstępnych szacunków oba te kraje mają największe złoża gazu łupkowego w Europie. W polskich łupkach może się kryć nawet 22,4 bln m sześc. gazu. Jednak zasoby, które da się wydobyć przy obecnym stanie techniki, sięgają 5,3 bln m sześc. Przy obecnym zużyciu - ok. 14 mld m sześc. - w Polsce starczyłoby nam tego gazu na 378 lat, a przy podwojeniu zużycia - i tak na blisko 200 lat. We Francji gazu w łupkach ma być też ogromna ilość, bo ok. 5,09 bln m sześc.

Polskę i Francję dzieli natomiast to, że nasza energetyka jest oparta na węglu w ponad 90 proc. Francuska opiera się natomiast na atomie, bo z elektrowni atomowych uzyskuje ponad 80 proc. energii. O ile jednak energetyka atomowa jest uznawana za czystą, czyli nieszkodliwą dla środowiska, to ta z węgla - wręcz przeciwnie.

Jeżeli w ciągu kilku najbliższych lat nie uda się znacząco ograniczyć emisji gazów, w tym dwutlenku węgla, wydzielanych ze spalania węgla, to Polska będzie musiała odejść od swojego głównego bogactwa naturalnego, ponieważ Bruksela nakłada ogromne kary za wypuszczanie do środowiska szkodliwych gazów.

W takiej sytuacji moglibyśmy przejść na gaz, bo ewentualne dwie elektrownie atomowe zaspokoić mogą - za około 15-20 lat - co najwyżej 15 proc. krajowego zapotrzebowania na prąd. Gazu konwencjonalnego wydobywamy obecnie ze złóż krajowych 4,1 mld m sześć. i - w ocenie specjalistów - jego wydobycie możemy zwiększyć do maksymalnie 5-5,5 mld m sześc., co oznacza, że jesteśmy skazani na kupowanie kilkunastu miliardów m sześc. gazu rocznie, przede wszystkim od Rosji lub gazu skroplonego z Bliskiego Wschodu lub Afryki Północnej.

Taki niekorzystny scenariusz nie musi być jednak naszym udziałem. Od kilku lat bowiem największe firmy na świecie, głównie amerykańskie, kanadyjskie, ale też francuski Total, prowadzą w naszym kraju badania, które mają wykazać, ile gazu w skałach łupkowych może się kryć. Dotychczasowe prace są bardzo obiecujące. Zresztą nie tylko dla nas, bo gorączka wywołana szukaniem i wydobywaniem gazu niekonwencjonalnego opanowała coraz więcej krajów, a Amerykanie dowiedli już, że bardzo opłaca się wydobycie gazu ze skał łupkowych.

W 2008 r. w USA 42 proc. gazu pochodziło ze źródeł konwencjonalnych, a 48 proc. - z niekonwencjonalnych. W 2015 r. gaz konwencjonalny ma stanowić tam już tylko 30 proc., gdy niekonwencjonalny - 60 proc. Pozostałą część gazu (10 proc.) Amerykanie uzyskują i chcą uzyskiwać z węgla.

Dla Rosji przejście wielu krajów na gaz łupkowy, m.in. Polski, Ukrainy, Niemiec (szacuje się, że mają zasoby rzędu 3 bln m sześc.) czy Chin (zasoby rzędu 36 bln m sześc.), oznaczałoby gigantyczne straty nie tylko ekonomiczne, ale też polityczne, bowiem kilka już razy Moskwa sięgała po "broń gazową" w środku zimy, zakręcając dopływ gazu dla Europy, w tym Polski. Za gaz Rosja każe sobie słono płacić.
- Gaz łupkowy to sprawa poszczególnych krajów, a nie Unii Europejskiej - twierdzi Jesse Scott, ekspertka od spraw dotyczących ochrony środowiska w UE. Jej zdaniem minie co najmniej kilka lat, zanim Komisja Europejska ewentualnie zaproponuje jakąś regulację dotyczącą wydobycia gazu łupkowego w UE.

Dla Polski niekorzystne może być także to, że wydobyciu gazu z łupków niechętni są Niemcy, którzy są wyjątkowo uczuleni na sprawy związane z ochroną środowiska. Obawy związane z wpływem na środowisko wydobycia gazu ze skał łupkowych wyrażał m.in. unijny komisarz ds. energetyki Guenther Oettinger.

Premier Donald Tusk zapewnia, że bez względu na ograniczenia dotyczące poszukiwań gazu łupkowego we Francji i Niemczech, Polska będzie postępować "wedle własnego rozeznania". Zasugerował, że ograniczenia te mogą być skutkiem lobbingu ze strony państw, instytucji i osób, które są bardzo mocno zainteresowane we wprowadzeniu zakazu wydobycia gazu z łupków.

Również prof. Maciej Kaliski, dyrektor departamentu ropy i gazu w Ministerstwie Gospodarki, przyznaje, że nie będziemy mieli wielu przyjaciół w realizacji projektu łupkowego. Jan Krasoń, geolog, który od wielu lat współpracuje z amerykańskimi koncernami przy wydobyciu gazu łupkowego w USA, twierdzi, że za francuskim zakazem stoi lobby atomowe i Gazprom.

Polska tymczasem chce, aby poszukiwanie i eksploatacja gazu łupkowego otrzymały status wspólnego projektu europejskiego i zamierza promować to źródło energii podczas swojej prezydencji w Unii. Rząd liczy także na wsparcie Amerykanów. Łupki mają być jednym z głównych tematów zaplanowanej na 27 i 28 maja wizyty prezydenta USA Baracka Obamy w Polsce.

Włodzimierz Knap

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski