Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto sięgnie po ,"ósmy kontynent"

WŁODZIMIERZ KNAP
Rys. BOCHENSKI
Rys. BOCHENSKI
Kto będzie panować nad Syberią, ten będzie miał decydujący wpływ na losy świata - ocenił Iwan Graczow, przewodniczący komisji ds. energetyki w Dumie, fizyk, w czasie ostatniego Forum Ekonomicznego w Krynicy.

Rys. BOCHENSKI

Znawcy Chin nie mają wątpliwości, że kiedy przyjdzie odpowiedni moment, Pekin zażąda powrotu Syberii lub znaczącej jej części do... macierzy. Wyciągną mapę z okresu panowania dynastii Qing, pokazującą, że kiedyś nią władali.

Jego stanowisko w pełni podzielił Gerd Harms, doradca zarządu Enertrag AG, oraz prof. Aleksiej Mastepanow, doradca zarządu Gazpromu, wykładowca w Uniwersytecie Nafty i Gazu w Moskwie. Cała trójka przyznała, że Rosji dalece nie stać na zagospodarowanie bogactw Syberii.

- Trudno nie zgodzić się z takim stwierdzeniem - mówi Witold Michałowski, autor kilku książek o Syberii. Przypomina:- Dziś jest częścią Rosji, lecz w przeszłości ta wielka kraina nie należała do Moskwy. Przewiduje: - Wszystko wskazuje na to, że w przyszłości jej spora część znajdzie się w rękach chińskich. Szacuję, że stanie się to za około ćwierć wieku.

Nierealne? Nie. To scenariusz, który jest chlebem powszednim dla wszystkich, których interesuje geostrategia. Na stronach internetowych Departamentu Obrony USA znajduje się dokument: "Wielka Wojna Syberyjska 2030", przygotowany przez Hudson Institute. Jego autorzy prognozują, że niedostatek surowców zmusi Chiny do militarnego podboju Syberii. Oficjalnie władze w Pekinie przyznają, że chcą, by najpóźniej w 2030 r. PKB Chin był globalnie wyższy niż USA. By tak się stało, Państwo Środka będzie musiało pochłaniać coraz większe ilości gazu i ropy. Według danych Międzynarodowej Agencji Atomowej w 2025 r. będzie zużywało dziennie ok. 41,2 mln baryłek ropy dziennie. Blisko 80 proc. tego surowca będzie musiało importować. Podobnie jak w przypadku gazu.

Dlaczego mające 9,5 mln kwadr. powierzchni Chiny tak mało same produkują strategicznych paliw? Odpowiedź dają analitycy z instytutu Stratfor, prywatnej agencji wywiadu, która jest jednym z podstawowych źródeł informacji o zagrożeniach bezpieczeństwa światowego. Zwracają uwagę, że obszar wartościowo gospodarczy zajmuje zaledwie 1 mln km kwadr., czyli jedną dziesiątej powierzchni w większości górzystego lub pustynnego Państwa Środka.

Pekin zmuszony jest zatem do sprowadzania surowców w wielkich ilościach, często z bardzo daleka. Taka sytuacja powoduje jednak, że przyszłość Chin zależy w sporej mierze od tego, czy szlak surowcowy będzie funkcjonował bez przeszkód. Jeśli nie, państwo to miałoby poważny kłopot. Łatwo wyobrazić sobie następujący scenariusz: kraje Zachodu, głównie USA, by wypchnąć Chiny z Afryki (z której Państwo Środka wywozi na potęgę wszelkie bogactwa naturalne), destabilizują kluczowe jej państwa, np. pod płaszczykiem humanitaryzmu. To oznacza, że Pekin musi szukać alternatywnych rozwiązań.

Wystarczy popatrzeć na mapę, by wiedzieć, że Chiny mogą kupować ropę, gaz i inne surowce od Rosji. Ale czy muszą kupować? W perspektywie co najmniej kilkunastu lat z pewnością, bo są za słabe, by sięgnąć - czy to zbrojnie, czy w sposób pokojowy - po arcybogatą w surowce Syberię, kraj o powierzchni od 10 do niemal 13 mln km kwadr. (w zależności od przyjmowanego przebiegu jej wschodniej granicy).

Znawcy Chin nie mają wątpliwości, że kiedy przyjdzie odpowiedni moment, władze tego kraju zażądają powrotu Syberii lub znaczącej jej części do... macierzy. Wyciągną mapę z okresu panowania dynastii Qing (1644-1912), która pokazuje, że Niebiańskie Królestwo władało m.in. krajem rozciągającym się od rosyjskiego Dalekiego Wschodu, przez południową Syberię po Bajkał. Bo tak zawsze robią. I choć Chiny nie są dziś postrzegane jako kraj skłonny do rozwiązań siłowych, to jednak warto posłużyć się wyliczeniami uczonych z Oxfordu, podanymi m.in. przez Samuela Huntingtona czy Stevena Moshera. Okazuje się, że do 1987 r. Chiny użyły siły w przypadku 76,9 proc. międzynarodowych kryzysów, w których uczestniczyły. Dla państw islamskich ten odsetek wynosi 53 proc., dla ZSRR i Rosji 28, USA - 18, a Wielkiej Brytanii - 11,5 proc.
Przypomnijmy, że w 1969 r. na rozkaz Mao Zedonga oddziały chińskie wtargnęły na terytorium ZSRR i zaatakowały. Dostały łupnia i wycofały się. Jednak w tym samym roku Mao mówił, że granica między Sowietami a Chinami powinna zostać ustalona na nowo, a od Kremla domagał się, by uznał, iż historyczne traktaty zawierane między obu krajami były niesprawiedliwe (chodzi głównie o rosyjsko-chiński traktat z 1860 r., na mocy którego Państwo Środka zrzekło się terytoriów, które dziś są częścią Syberii i rosyjskiego Dalekiego Wschodu). W 1973 r. Mao poskarżył się ówczesnemu sekretarzowi obrony USA Henry'emu Kissingerowi: "W przeszłości Rosja wyrwała nam 2,5 mln km kwadr.". Dwa lata później powiedział do Kissingera: "Zawsze uważaliśmy, że w stosunkach z ZSRR powinniśmy polegać na własnej sile".

Na całej Syberii mieszka obecnie 30 mln ludzi, a na terytoriach sąsiadujących z Chinami ok. 5 mln (pomiędzy rokiem 1989 a 2010 z Syberii zniknęło 25 proc. populacji, a na Półwyspie Czukockim 70 proc.). Tymczasem Chińczyków jest prawie 1,4 mld osób, a przy granicy z Rosją mieszka ich ok. 110 mln. W samej Rosji, według oficjalnych danych, Chińczyków mieszka dziś ok. 700 tys. Nieoficjalnie - znacznie więcej i ciągle ich przybywa.

Vily Gelbras, sinolog z Uniwersytetu Moskiewskiego im. M. Łomonosowa, już kilka lat temu napisała: "Teraz co drugi Chińczyk przybywa do Rosji z jawną intencją niewracania do Chin". Dodała, że wielu z nich ma fałszywe dokumenty, a nawet fałszywe obywatelstwo rosyjskie. Prognozowała, że jeśli tendencje demograficzne się nie zmienią, to po 2025 r. będziemy mogli mówić o chińskiej Syberii. Według Gelbras, chińscy imigranci nie tylko nie asymilują się z lokalnymi społecznościami, ale postępują często bezprawnie. Przemycają np. do Chin miliony metrów sześciennych drewna, unikają płacenia podatków. Ponadto, zdołali przejąć wiele przedsiębiorstw i zmonopolizowali zaopatrzenie w żywność. Witold Michałowski zwraca jednak uwagę, że jeszcze dwie dekady temu dla Rosjanek nie do pomyślenia było zawieranie małżeństw z Chińczykami. - Teraz biorą ich za mężów, bo przynoszą wypłatę, nie piją, nie biją i ciężko pracują - mówi Michałowski. Niepokoju nie kryją władze rosyjskie. W 1995 r. rosyjski minister obrony Paweł Graczow przyznał: "Chińczycy dokonują właśnie pokojowego podboju rosyjskiego Dalekiego Wschodu". Prezydent Putin już w 2000 r. ostrzegał, że tamtejsza ludność może w niedługim czasie zacząć używać języków wschodnich sąsiadów zamiast rosyjskiego. A całkiem niedawno premier Miedwiediew oświadczył, że Rosja będzie bronić swego Dalekiego Wschodu przed ekspansją sąsiednich państw. "To ważne, by nie dopuścić do tworzenia się negatywnych zjawisk, np. formowania się enklaw złożonych z obywateli innych krajów na terytorium Rosji" - powiedział Miedwiediew na sierpniowym posiedzeniu rządu podczas debaty o migracji. Putin proponuje zaś, by imigranci chcący w Rosji zamieszkać, zdawali obowiązkowe egzaminy z rosyjskiej historii i języka.
- Rosja jest pod ścianą. Sama nie potrafi zagospodarować Syberii - podkreśla Michałowski. Uważa, że tylko sprawą czasu jest, by Syberia przeszła pod panowanie Pekinu. Nie brakuje jednak głosów, że czeka ją los Alaski, czyli Ameryka odkupi ją od Rosji. Jeśli tak się nie stanie i nie dojdzie do zajęcia Syberii przez Chiny, to i tak Pekin będzie miał najwięcej do powiedzenia na tym "ósmym kontynencie". Po prostu, demografia przemówi. Rosjan ubywa i będzie ubywać. W 2050 r. ma ich być nieco ponad 100 mln (dziś 140 mln), a Chińczyków stale, mimo polityki jednego dziecka, przybywa.

Gospodarczo natomiast dalekowschodnia Syberia jest już bardziej powiązana z Chinami niż z europejską Rosją. Władysław Inozomcew, znawca Syberii, przekonuje, że kluczowym problemem Rosji jest, że Chiny ją kolonizują, a Moskwa nie przedstawia swoim obywatelom alternatywy.

Oficjalnie stosunki Moskwy z Pekinem są bardzo dobre. To jednak jedynie teoria. Marcin Kaczmarski z Ośrodka Studiów Wschodnich uważa, że tylko formalnie Rosja jest pełnoprawnym aktorem w regionie Azji i Pacyfiku. - W praktyce jej wpływ na kształtowanie sytuacji w tym regionie jest ograniczony - twierdzi Kaczmarski. Jego zdaniem, to wynik tego, że Kreml nie zdołał zbudować trwałych więzi politycznych czy gospodarczych z państwami mogącymi równoważyć potencjał Chin, a narastająca rywalizacja chińsko-amerykańska o przywództwo w Azji Wschodniej dodatkowo zmniejsza pole manewru dla Rosji. Ekspert z OSW zwraca uwagę, że również w wymiarze energetycznym Rosja w małym stopniu istnieje na rynku azjatyckim, a tym samym bogactwa Syberii wykorzystuje w niewielkim zakresie. Podsumowuje: - Rosja pozostaje mało istotnym aktorem w tym regionie świata, a prawdopodobieństwo zmiany tej sytuacji na korzyść Moskwy jest niewielkie.

Prof. Bogdan Góralczyk, sinolog z UW, przypomina, że Chiny stale twierdzą, że uprawiają politykę równego dystansu wobec innych mocarstw i nie wchodzą z nimi w sojusze. Tymczasem z Moskwą zawarły sojusz... Jego zdaniem, patrząc na poczynania Pekinu wobec spornych terytoriów na morzach okalających Państwo Środka, np. spór o wyspy Senkaku, ,,Moskwa powinna odczuwać niepokój. Nie ma gwarancji, że Chiny w przyszłości nie zmienią polityki wobec niej". Nie możemy zapominać i o takiej "drobnostce" jak to, że przyszłość samych Chin wcale nie jest przesądzona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski