Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kudłacik kontra Keshi

BK
Peter Keshi dwukrotnie wpisał się na listę strzelców Fot. Michał Klag
Peter Keshi dwukrotnie wpisał się na listę strzelców Fot. Michał Klag
PRZECISZOVIA PRZECISZÓW - LOTNIK KRYSPINÓW 2-2 (1-1)

Peter Keshi dwukrotnie wpisał się na listę strzelców Fot. Michał Klag

PRZECISZÓW. Gospodarze dwukrotnie prowadzili

1-0 Chrapkiewicz 18, 1-1 Keshi 26, 2-1 Śliwa 49 karny, 2-2 Keshi 80 karny.

Sędziował Tomasz Kita (Brzesko). Żółte kartki: Śliwa, Mikołajczyk - T. Kokoszka, Osmola, Kosowicz, Keshi. Widzów 300.

Przeciszovia: Kudłacik - Rydz, Śliwa, Orzechowski, Dziadzio - Mikołajczyk, Laburda, T. Całus, Ortman (76 Sendera) - Chrapkiewicz, Mańka (86 K. Całus).

Lotnik: Czarnecki - Kokoszka, Będkowski, Cebula, Osmola - Sadko, Borowski (62 Leśniewicz), Satora (89 Bajorek), Kosowicz (65 Piszczek), Domański (85 Drame) - Keshi.

To było dobre spotkanie, po którym obaj trenerzy mówili o niedosycie. Przeciszovia dwukrotnie obejmowała prowadzenie, nie potrafiąc go utrzymać. Goście natomiast zapowiadali powtórkę z wiosny, kiedy - jeszcze w rozgrywkach V ligi - zgarnęli w Przeciszowie całą pulę. Początek spotkania wskazywał, że nie są to z ich strony tylko czcze przechwałki. Pierwsi zaatakowali i w 9 min miejscowi mogli mówić o szczęściu, gdy po strzale Satory piłka trafiła w poprzeczkę.

Pierwszy składny trójkowy atak z udziałem Chrapkiewicza, Mikołajczyka i Mańki nie przyniósł gospodarzom powodzenia, bo obrońcy Lotnika zdołali zablokować uderzenie ostatniego z nich, ale druga próba w 18 min była już skuteczna. Po szarży Ortmana na skrzydle i jego dograniu w pole karne, Chrapkiewiczowi pozostało tylko dobrze przymierzyć. W pierwszej połowie Czarneckiego starał się zaskoczyć jeszcze m.in. T. Całus, a z drugiej strony na brak zajęcia nie mógł narzekać Kudłacik. Spotkanie przebiegało w dużej części pod znakiem pojedynku Kudłacik kontra Keshi. Z trzech sytuacji do przerwy Nigeryjczyk wykorzystał jedną w 26 min, zresztą w kontrowersyjnych okolicznościach. Gospodarze twierdzili, że zanim Keshi trafił do siatki, jeden z jego kolegów zagrał piłkę ręką. To nie była jedyna sytuacja, która podniosła temperaturę w szeregach zawodników Przeciszovii i na trybunach. Miejscowi na przykład długo nie mogli darować arbitrowi, że odgwizdał koniec pierwszej połowy, gdy w kierunku bramki gości ruszył samotnie Chrapkiewicz.

Równie gorąco było po przerwie, przy czym znów pierwsi powody do radości mieli gospodarze. Efektownym dryblingiem popisał się T. Całus, który minął w polu karnym dwóch obrońców, ale trzeci Osmola nie patyczkował się i ściął go z nóg. Sędziemu nie pozostało nic innego, jak podyktować "jedenastkę", pewnie zamienioną na gola przez Śliwę.

Wyrównanie dla gości także padło z karnego. Faulował Rydz, a sprawiedliwość w tym przypadku wymierzył Keshi, czyli sam poszkodowany. Napastnik Lotnika w drugiej połowie mógł przynajmniej jeszcze ze dwa razy trafić do siatki. Raz, w 76 min miał pecha, bo trafił w słupek, a za drugim razem powstrzymał go Kudłacik. W końcówce z kolei na wysokości zadania stanął Czarnecki, broniąc strzał Sendery.

- Jestem zadowolony z wyniku, biorąc pod uwagę, że musieliśmy dwukrotnie gonić rywali, a z drugiej strony byliśmy zespołem lepszym, o czym świadczy szereg sytuacji pod bramką rywali - powiedział po meczu trener gości Mateusz Miś.
Innego zdania był szkoleniowiec Przeciszovii. - Zasłużyliśmy na wygraną i tak pewnie by było, gdyby sędzia nie zapomniał, że głównymi aktorami są piłkarze, a nie on - zauważył trener Tomasz Bernas.

(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski