Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kukiz, Kopacz i pielęgniarki

Paweł Kowal
Od Krakowa do Brukseli. Paweł Kukiz nie ma ręki do organizacji partii, bo się mu wszyscy na pokładzie zaczęli kłócić, jak mawiała babcia nieboszczka „na republikę”. Ale ma polityczny instynkt.

Zebrał co niemiara krytyki za ogłoszenie, że nie będzie miał programu. Dostało się jemu, a w pewnym sensie powinno PO i PSL. Otóż te dwie partie są już u władzy 8 lat i nigdy nie spisały umowy koalicyjnej, czyli rządzą bez programu.

Zamiast programu premierzy Tusk i Kopacz składali od czasu do czasu obietnice, których zresztą potem nie dotrzymywali, jak w sprawie finansowania partii politycznych, wykrycia sprawców nagrywania w Sowie i przyjaciołach czy walki z dopalaczami. Słowem: ci, którzy narzekają na Kukiza, jechali przez prawie dekadę na gapę.

Czy można sobie wyobrazić kanclerz federalną Merkel i ministra Steimeiera, że tworzą rząd, ale programowe zasady jego funkcjonowania dogrywają niejako na bieżąco, w trakcie rządzenia. Stugębna plotka warszawskich i krakowskich kawiarni głosi zresztą, że Ewa Kopacz tę jedyną radę dostała jako spadek po poprzedniku, by żyła chwilą i odsuwała od siebie troski i problemy przyszłości, to dobrze na tym wyjdzie.

Tymczasem mamy przedziwną kampanię, bo rozpoczęła się na długo przed ogłoszeniem daty wyborów, której nie znamy. Największą zaletą tej kampanii jest, że jest wreszcie rozmowa o sprawach gospodarki i polityki społecznej, a niektórzy dziennikarze odpytują polityków z rachunków za obietnice wyborcze.

Czasy mamy bardziej socjalne niż liberalne, więc wyborcy lubią słuchać, że „dostaną” coś, czego dotąd nie mieli. Pewna stara hrabina, gdy mężczyźni obcałowywali ją po rękach, mawiała, że zbyt niski ukłon jest kpiną. Premier Ewa Kopacz pokazała, że kpiną jest także nierealna obietnica.

Polacy dobrze wiedzą, że nie wróci już czas dotowanego mleka podstawianego w butelkach pod drzwi. Nie uwierzą, że dostaną od rządu dopłatę do pensji. A skoro już rząd taki hojny to może zacząć od podwyżek dla pielęgniarek, bo może faktycznie za kilka lat ich u nas nie będzie, jedne pójdą na emeryturę inne wyjadą. Im więcej ich wykształcimy za pieniądze polskiego podatnika, tym więcej pojedzie do Niemiec i Wielkiej Brytanii.

Wszyscy za nimi nie pojedziemy, a każdy sam sobie nie poasystuje przy operacji, nie zrobi zastrzyku, o innych „strasznych” rzeczach nie wspominając. Żeby nie było, że nikt o tym nie pisał zawczasu: już dziś 22% sióstr jest mocno po sześćdziesiątce, ponad trzy czwarte wszystkich pielęgniarek przekroczyło 36. rok życia.

Zanim więc kto żyw pobiegnie po dopłatę do pensji do Kancelarii Premiera, bo uzna, że jego pensja nie jest godna, pierwsze niech idą pielęgniarki, dla dobra nas wszystkich i naszego zdrowia za parę lat. I niech ktoś tam wreszcie spróbuje rozwiązać przynajmniej ich problemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski