Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kulinarne who is who

Redakcja
Diego&Bohumil ul. Sebastiana 6 Fot. Anna Kaczmarz
Diego&Bohumil ul. Sebastiana 6 Fot. Anna Kaczmarz
Gdzie Czechy, gdzie Argentyna - można by zapytać... Odpowiedź tymczasem nie jest wcale taka prosta: żyją sobie bowiem w idealnej symbiozie przy ulicy Sebastiana w Krakowie, gdzie od 7 marca działa czesko-argentyński resto pub.

Diego&Bohumil ul. Sebastiana 6 Fot. Anna Kaczmarz

Jiri Maikusiak, Małgorzata Maikusiak-Morstin, Jorge Baber, Barbara Baber

- Kiedyś mieliśmy z Jirim swoje knajpki na tej samej ulicy - wspomina Jorge Baber, Argentyńczyk. - Pomagaliśmy sobie nawet w remontach, a potem, gdy komuś na przykład brakowało piwa, to jeden pożyczał od drugiego, a gdy któraś knajpa się zamknęła, to kończyło się wieczór w tej drugiej - wspomina. Po pięciu latach takiej kooperacji, podczas której panowie zdążyli się ustatkować (przy czym Jiri Maikusiak, Czech, ożenił się z Małgosią Morstin, która pracowała u Jorge) przyszedł czas na wspólne przedsięwzięcie. - Pomyśleliśmy, co jest najbardziej charakterystyczne w naszych kulturach. Wyszło nam, że Diego, Maradona, oraz Bohumil Hrabal. Na początku był to żart, ale potem pomyśleliśmy "dlaczego nie?" - wspomina Argentyńczyk.

Egzotyczny miks dopełniają tradycyjne napoje z obydwu krajów: czeskie piwo oraz argentyńskie wino, a także karta w dwóch językach. - Przed otwarciem odwiedziła nas kulinarna ekipa z Czech i znawcy kuchni argentyńskiej, którzy przygotowali z nami menu - mówi Małgosia. Potrawy zapisane są systemem Czechy - Argentyna. Można zamówić charakterystyczne przystawki, sałaty, zupy, dania mięsne czy desery z tych krajów. - Jeśli chcecie spróbować czegoś Argentyńskiego, to proponuję empanadas, oczywiście mięso, czyli stek, a także flan - mówi Jorge. - Z czeskich przysmaków proponuję marynowany hermelin, piwo, czeską zupę - wylicza Małgosia w zastępstwie Jiriego. - Czesi nawet na stacji benzynowej zamawiają piwo, tyle że bezalkoholowe, mamy też takie u nas, jedno jest nawet śliwkowe - dodaje. Jorge uzupełnia to opowieścią o kuchni z jego kraju, w której zaskakująco dużo jest wpływów... włoskich. - Jesteśmy nawet nazywani Włochami Ameryki Południowej - uśmiecha się. Z czeskiej karty smakuje mu wszystko, ale miał pewne obiekcje do swiczkowej. - Nic dziwnego, kremowy słodki smak sosu podawanego do mięsa, do tego jeszcze żurawina, to może szokować, również Polaków - mówi Małgosia, choć dodaje, że jeden z klientów ostatnio wylizał po tej potrawie talerzyk.

- Przychodzą do nas okoliczni mieszkańcy, często możemy ich już nazwać bywalcami - śmieją się. - Z naszymi klientami wiąże się zabawna historia - przypomina sobie Jorge, a jego żona, Basia Baber, przekomarza się z nim, prosząc, by "tego nie ujawniał". - Basia naprawdę dobrze mówi po hiszpańsku, ale wszyscy często tu używamy kalek językowych i kiedy zadzwoniła moja mama, Basia powiedziała jej, że knajpka ma się dobrze, przychodzą nawet ludzie tak przypadkowo, z ulicy, co w moim języku oznacza bezdomnych... - opowiada Argentyńczyk. - Od tej pory, kiedy wchodzimy do Diego&Bohumil, pytamy czy był ktoś bezdomny - śmieje się cała czwórka właścicieli. Niedługo do ich resto-pubu będzie przyciągał ogródek - jeden z najpiękniejszych w Krakowie. Będzie można w cieniu bzów usiąść i zjeść spokojnie peklowaną parówkę zwaną utopencem...

AGNIESZKA KOZAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski