Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kult "Muj wydafca" (77)

Redakcja
W naszym show-biznesie od prawie już 30 lat działa, i to z niezmiennie wielkim powodzeniem, Kult oraz jego frontmen Kazik Staszewski. Artysta nie najładniejszy (przepraszam bardzo), nie najzgrabniejszy (przepraszam bardzo), nie bywający na różnych branżowych party i after-party, nie odbierający Fryderyków, właściwie mający w głębokim poważaniu (ponoć) wszechmogącą telewizję oraz brukowce, a także zapewne (tego się już tylko domyślam) wszelkie internetowe "Pudelki" i temu podobne wynalazki.

Niezapomniane płyty polskiego rocka

W dodatku, potrafiący wykonywać ze swoim zespołem rocka szczerego aż do bólu i przy tym śpiewać publicznie o rzeczach, o których większość jego kolegów nie śmiało nawet prywatnie rozmawiać. Jak tego dokonał? Po prostu, nigdy nie uważał, że jego priorytetem jest robienie wielkich pieniędzy (co ciekawe, pewnie je jednak robi) i wielkiej kariery (tę zrobił na pewno). A ów dystans pozwalał mu na takie kierowanie swoimi posunięciami zawodowymi, aby pozostawał na tyle, na ile tylko się da niezależny.
Po "Tacie Kazika" Kult wydał w 1994 r. LP "Muj wydafca". Krążek szokujący ortografią użytą w tytule, bestialstwem swojej okładki, różnorodnością pomysłów muzycznych i dosadnością tekstów. Znalazło się na tym 71-min arcydziele aż 17 utworów, a to oznacza, że samo ich wymienienie zajęłoby mi sporo (zbyt sporo) miejsca. A zatem - o przysmakach (de gustibus non est disputandum). Całość otwierają "Ręce do góry" - rytmiczno-balladowo-fujarkowa opowieść o niezmienności (mimo upływu stuleci) parszywej cechy zbójów - ich chciwości. "Lewe lewe loff" (2) to piękna (w klimacie innych hołdów dla Ani) pieśń o miłości. Trójka - "Keszitsen kepet onmagarol" - jest genialnym i dosadnym wyrażeniem własnego stosunku do polityków (nie wierzę im k... jak psom). Potem sennie przelatuje "Onyx". Ależ gitara! Rozswingowaną piątkę - "Gaz na ulicach" - kocham i gdy mogę tańczę. Potem wskakują konga i wyrecytowane "Oczy niebieskie" opowiadające o tym, że wczoraj była wyjątkowo aktywna noc. 7 - to "Pasażer", czyli świetna wersja megahitu Iggy Popa "Passanger", a 8 - "Historia pewnej miłości" - to radosna gawęda o zmarnowanym i tragicznym życiu jej bohaterki. Po ósemce przychodzi... dziewiątka - tytułowy utwór płyty, czyli "Muj wydafca" (Muj wydafca jest złodziejem). Swoją drogą - ciekawe, co o tym songu pomyślał szef publikującego ówczesne albumy Kultu S.P. Records - Sławek Pietrzak? O kurczę! Miało być o rarytasach, a poszedłem po całości. Polecam zatem także: 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16 i na koniec "Setkę wódki" - 17.
JERZY SKARŻYŃSKI
"RADIO KRAKÓW"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski