Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kultura bez granic

Ryszard Terlecki
Wszystko jest polityką. Co roku, zwykle jesienią (w okolicy rocznicy bolszewickiej rewolucji?) można spotkać plakaty reklamujące występy rosyjskiego chóru, wystrojonego w sowieckie mundury.

Zawsze dziwiłem się, kto na takie występy, organizowane w dużych salach, kupuje bilety, bo chyba nie wszystko funduje rosyjska ambasada. Widocznie jednak w Polsce są nadal amatorzy wspomnień o Czerwonej Armii (pewnie ci sami, którzy bronią sowieckich pomników).

W tym roku występy odbywały się na przedwiośniu i można było odnieść wrażenie, że mają jakiś związek z rosyjską aneksją Krymu. Podobno nie na wszystkich występach chór występował w strojach czerwonoarmiejców, podobno też dyskretnie usunięto sowieckie emblematy. Mam nadzieję, że nie jest prawdziwą wiadomość, którą przeczytałem, że chór miał w repertuarze „Czerwone maki na Monte Cassino”. Jak już muszą w Polsce śpiewać, to niech pozostaną przy swoich pieśniach. Chociaż jakoś nie mogę sobie wyobrazić, aby z podobnym pobłażaniem był przyjmowany objazd po Polsce niemieckiego chóru w mundurach Waffen SS, śpiewającego hitlerowskie marsze.

W 2008 roku w Zielonej Górze wznowiono coroczną edycję festiwalu piosenki rosyjskiej (wcześniej odbywał się w tym mieście sowiecki festiwal). Nie wiem, czy to dobry pomysł, a jeszcze więcej mam wątpliwości, czy festiwal powinien odbyć się w tym roku. Ale co tam festiwal, skoro słyszę, że polska wiceminister kultury pojechała do Moskwy omawiać plany „Roku kultury rosyjskiej” w Polsce. W tym samym czasie w Rosji ma trwać „Rok kultury polskiej”. Chciałbym zapytać panią wiceminister, czy występy polskich artystów będą odbywać się także na „przyłączonym” Krymie?

Minister kultury Zdrojewski twierdzi, że nie ma powodu, aby nie promować rosyjskiej kultury. Podobną deklarację wygłosił Leszek Miller. Mógłbym zapytać Zdrojewskiego, czy wielu spośród tych Rosjan, którzy nie kochają Putina, nie poczuje się zawiedzionych, gdy usłyszy, że sankcje sankcjami, ale Polska nie opuści go w potrzebie i podżyruje w europejskim towarzystwie. To tak, jakby po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego przez sowieckiego najemnika w ciemnych okularach, amerykańskim sankcjom towarzyszył festiwal sztuki PRL w nowojorskich salonach. Co na to minister Zdrojewski? Bo z Millerem z oczywistych powodów dyskutować nie ma sensu.

Jeżeli agresor nie dostanie po łapie, to nie tylko uzna, że słusznie postąpił, ale spróbuje jeszcze raz. Tusk zgrywa twardziela przed polską publicznością i odgraża się Rosji, ale równocześnie wysyła emisariuszy, którzy mają zapewnić Moskwę, że oburzenie polskiego rządu to tylko przedwyborcza blaga. Wybory miną i wszystko wróci do normy. Skoro wyprzedajemy Polskę, to cóż może obchodzić nas los Ukrainy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski