Zofia Gołubiew: DROBIAZGI KULTURY
Oto krótka historyjka. Upał! Ledwo żyję, jak zresztą wszyscy, ale bardzo się śpieszę, bo jestem umówiona. Idę więc jak najszybciej. Podchodzi do mnie ładna młoda dziewczyna i uprzejmie pyta, jak się dostać do pewnego dużego sklepu. Ponieważ znajduje się on w zupełnie innej części Krakowa, więc myślę, że to osoba przyjezdna, może studentka – trzeba pomóc.
I zaczynam kombinować, jak i czym tam dojechać, gdzie przystanek, gdzie przesiadka, jak potem dojść itp. Czas leci, ale trudno. Ona słucha uważnie, dopytuje. Wreszcie dziękuje i… zaprasza mnie na jakąś wyprzedaż czy promocję w tym właśnie sklepie!
Czyli: oszukała mnie, zabrała mój czas, nadużyła mojej uprzejmości. A wszystko po to, aby ściągnąć kolejnego klienta.
Powie ktoś: normalne – taka praca. Zwykłe prawo reklamy. A ja się nie godzę na takie metody. Nie widzę w tym niczego „normalnego”. Widzę blagiera i naciągacza. Nie mam pretensji do tej dziewczyny – chce zarobić, a zapewne takie wytyczne dali jej tamtejsi spece od reklamy.
Ale czy nie istnieją granice pewnej przyzwoitości nawet w reklamie? Pomysłowość w tej dziedzinie jest na wagę złota – stąd niektóre inteligentnie dowcipne filmiki reklamowe w TV, stąd wiele dobrych rozwiązań graficznych, stąd świetne hasła – począwszy od słynnego „Cukier krzepi” czy „Coca-Cola to jest to!”.
A więc da się bez oszukiwania, nadużywania i nachalnego naciągania. Z pewną kulturą, która obowiązuje przecież we wszystkich dziedzinach życia, a więc także w reklamie.
Pomysłowość, kreatywność – tak. Bujda i bezczelność – nie. To moje zdanie.
Ale może przesadzam?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?