Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kupuj swojskie, płać podatki

Zbigniew Bartuś
Mateusz Szczurek chce ukrócić wyprowadzanie pieniędzy do rajów
Mateusz Szczurek chce ukrócić wyprowadzanie pieniędzy do rajów Fot. Archiwum Ministerstwa Finansów
Firma polska. Coraz wyżej cenimy rodzime towary i usługi, zwłaszcza w branży spożywczej. Trudniej natomiast przekonać nas, że warto oddać fiskusowi ciężko zarobione pieniądze. Minister finansów w związku z tym dokręca śrubę, a minister gospodarki obiecuje... więcej wolności

I opozycja, i ministerstwo gospodarki wzywają do patriotyzmu gospodarczego. Apelują, by kupować polskie.

_– To dobre podejście, ale musimy pamiętać, że ludzie nie kupią nic wyłącznie dlatego, że to jest polskie. Musimy zbudować świadomość, że nasz produkt jest dobry i nasza usługa jest dobra. Wtedy polski klient będzie z __tego korzystał _– mówi Ewa Woch z firmy Targi w Krakowie.

Cieszy ją moda na rodzime towary regionalne, np. zdrową żywność. _– Wokół tego zrobił się duży ruch, a dzięki temu rośnie biznes. To, że coraz częściej kupujemy na Kleparzu, w lokalnych sklepach i polskich sieciach handlowych, a nie w obcych marketach, ma wielkie znaczenie dla poziomu życia mieszkańców. Lokalny producent ma zbyt na swój towar, rozwija się wokół tego krąg innych producentów i usług, a to wszystkim nam przynosi korzyści. I one zostają tutaj _– tłumaczy Ewa Woch.

Wiesław Nowak, prezes ZUE, przekonuje, że trzeba intensywnie tłumaczyć współobywatelom, iż takie zachowanie jest mądre. Rodzime firmy są fundamentem trwałego dobrobytu. A np. obce sieci wymuszają często na polskim producencie niskie ceny, przez co ów producent niewiele zarabia, a tym samym mniej pieniędzy zostaje mu dla pracowników, na inwestycje, generalnie rozwój, ale też np. działalność charytatywną. Większe zyski ma natomiast sieć, która transferuje pieniądze za granicę.

W 2013 roku obce koncerny w Polsce odnotowały 16,1 mld euro dochodu. Tyle wypłynęło z Polski do macierzystych spółek. W zeszłym roku ta kwota była prawdopodobnie zbliżona. Dariusz Winek, główny ekonomista Banku BGŻ, tłumaczył, że w okresie spowolnienia – a więc niepewności o przyszłość – mało kto inwestuje.

Jego zdaniem, ostatni kryzys wyraźnie pokazał, że kapitał ma jakiś paszport i wraca na swój bazowy rynek. W efekcie polski rząd cieszy się ze wzrostu PKB i ogłasza, że jesteśmy „zieloną wyspą”, ale sporą część tegoż PKB stanowią transferowane za granicę dochody obcych koncernów, które nie podnoszą zamożności Polaków.

Wiesława Kornaś-Kita, prezes Krakowskiego Parku Technologicznego, opowiadała podczas jednej z debat „Dziennika Polskiego”, że w 2007 roku inwestycje w specjalnej strefie ekonomicznej planowało kilkanaście polskich firm rodzinnych i tyle samo zagranicznych korporacji. Niedługo potem przyszedł kryzys – korporacje całkowicie wstrzymały plany, część w ogóle wyniosła się z naszego kraju, a firmy rodzinne zrealizowały wszystko, co zamierzały, niektóre nawet rozszerzyły zakres inwestycji i zwiększyły liczbę nowych miejsc pracy.

A rząd to co?
Dostrzegając plusy rozwoju rodzimego kapitału, wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński zaapelował w zeszłym roku o patriotyzm gospodarczy i wezwał konsumentów do preferowania polskich towarów, a przedsiębiorców – do wspierania się nawzajem. W odpowiedzi Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, zapytał o... patriotyzm rządu.

„Jestem zwolennikiem wolnego rynku, wolnego handlu i wrogiem protekcjonizmu państwowego. Pod jednym wszakże warunkiem – że zagraniczne koncerny również płacą podatki, a nie transferują wszelkie zyski poza Polskę. Dzieje się tak, bo polskie prawo umożliwia nie- płacenie podatków w Polsce” – napisał. Jego zdaniem, cały ciężar utrzymania państwa przerzucony jest na dyskryminowany sektor małych i średnich firm, z którego danin dodatkowo fundowane są różne granty i ulgi dla koncernów, żeby „przyciągnąć je do Polski”.

Cezary Kaźmierczak wyliczył, że przychody budżetu państwa z podatku CIT wynoszą ok. 25 miliardów zł, czyli przeciętna firma płaci 0,44 proc. obrotu. Ale tylko niespełna 37 proc. firm wykazuje zysk i NAPRAWDĘ płaci. Najwięcej – ok. 2 proc. obrotu (czyli 5 razy więcej od średniej) – oddają budżetowi małe firmy, które nie opanowały jeszcze do końca technologii żonglerki tzw. „kosztami uzyskania przychodu” i transferu zysków za granicę – kwituje prezes ZPP. I cytuje Miltona Friedmana, który na początku lat 90. radził Polakom: „Stwórzcie dobre warunki dla własnych przedsiębiorców, to ci zagraniczni sami przybiegną”.

Na rekiny czy płotki?
Wtóruje mu Rafał Zgorzelski, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Niepublicznych Operatorów Pocztowych: jego zdaniem ulgi podatkowe i inwestycyjne „negatywnie wpłynęły na rozwój naszej gospodarki, dając przewagę i tak już silnej oraz posiadającej odpowiednie zaplecze finansowe międzynarodowej konkurencji w rywalizacji o polskie rynki z raczkującą rodzimą konkurencją”. _– Istnienie zagranicznej konkurencji nie jest niczym złym, ale tworzenie takich warunków do jej rozwoju, które preferują te podmioty kosztem polskich marek, należy uznać za wyraz głębokiej nieroztropności _– uważa Zgorzelski.

Przedsiębiorcy denerwują się też, że zamiast likwidować bariery, uwalniając potencjał tkwiący w polskich firmach, rząd próbuje dociskać śrubę – „co jest mocno niepatriotyczne”. Sposobem na powstrzymanie transferu zysków za granicę i zwiększenie wpływów do budżetu państwa ma być zaprojektowana przez resort finansów tzw. klauzula ogólna o unikaniu opodatkowania. Posłuży do walki z tzw. optymalizacją podatkową, stosowaną nie tylko przez obce korporacje, ale i rozwijające się polskie koncerny.

W zeszłym roku gdański holding odzieżowy LPP (który zleca szycie ubrań w Azji) przeniósł znaki towarowe swoich marek m.in. Reserved, Cropp i House, do rajów podatkowych. Został za to skrytykowany, była nawet próba bojkotu jego wyrobów, ale… Po pierwsze, „optymalizują” wszyscy jego zagraniczni konkurenci, a po drugie – w przypadku LPP w Polsce jest know-how i tu zostają duże pieniądze z tego tytułu. Podobnie tłumaczą inni optymalizujący, jak TVN i Polsat.

Zdaniem fiskusa patriotyczne jest płacenie jak najwyższych podatków i temu właśnie służyć będzie nowa klauzula ogólna. Przedsiębiorcy obawiają się, że stanie się ona niebezpiecznym narzędziem w rękach urzędników, którzy będą mogli dowolnie oceniać, czy dany przedsiębiorca nie próbuje uniknąć odpowiednio – zdaniem urzędnika – wysokiego (czyli w praktyce – maksymalnego!) opodatkowania; jeśli fiskus uzna, że jakieś działania przedsiębiorcy nie przynoszą żadnej istotnej korzyści gospodarczej poza obniżeniem podatku, zażąda zapłacenia całej „należności” (plus kara). Przy tym to urzędnik ma orzekać, jaką „rzeczywistą działalność” prowadzi dany przedsiębiorca i wymierzać mu „adekwatny podatek”.

W powszechnej opinii przedsiębiorców klauzula, zaprojektowana – jak twierdzi ministerstwo – do walki wyłącznie z nieuczciwymi rekinami biznesu, może być nową barierą dla wielu tysięcy rodzimych firm. Niejakie nadzieje na poprawę sytuacji wiążą natomiast w opracowywanym w Kancelarii Prezydenta nowym prawem podat- kowym, które ma się opierać – na rewolucyjnym w Polsce – domniemaniu uczciwości podatnika oraz zasadzie rozstrzygania wątpliwości na jego korzyść. Za wprowadzeniem tej zasady opowiada się również – przynajmniej w ustnych deklaracjach – wicepremier Janusz Piechociński.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski