Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łamią prawo i składają nierealne obietnice

Rozmawiała Agnieszka Maj
FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Rozmowa kroniki. WYBORY. – Nie powinno być tak, że w trakcie kampanii wyborczej kandydat reklamuje się za pieniądze publiczne – mówi Jan Niedośpiał z krakowskiej Fundacji Stańczyka.

– Sprawę Marty Pateny, kandydatki PO na prezydenta, która agitowała w siedzibie rady dzielnicy, zgłosili Państwo na policję. Czy podczas tej kampanii doszło do złamania przepisów także w innych przypadkach?

– Badamy kilka spraw, w których mogło dojść do złamania prawa. Należy do nich prowadzenie kampanii wyborczej przez inny podmiot niż komitet wyborczy, brak oznaczenia materiałów wyborczych, przyjmowanie niedozwolonych darowizn niepieniężnych, prowadzenie kampanii ze środków innych niż komitetu wyborczego.

– O jakich kandydatów chodzi?

– Na razie nie mogę powiedzieć więcej. Zdradzę tylko, że badamy m.in. sprawę klubów „Gazety Polskiej”, które przygotowują spotkania z Markiem Lasotą. Przypuszczamy, że jest to finansowanie kampanii poza komitetem wyborczym, a koszty tych spotkań nie będą wliczane do kosztów kampanii.

– Pan Łukasz Wantuch – kandydat na radnego – który w szkołach agitował za swoim projektem lekcji angielskiego w ramach budżetu obywatelskiego, też złamał przepisy?

– Panu Wantuchowi przyglądaliśmy się pod kątem budżetu obywatelskiego, a nie kampanii. Budżet obywatelski nie ma jednak takich regulacji, jakie ma kampania wyborcza.

Na portalach społeczno­ściowych wiele osób zarzuca co prawda panu Wantuchowi, że promocja projektu do budżetu jest elementem kampanii wyborczej, jednak w tym przypadku nie mamy do czynienia z ewidentnym złamaniem przepisów.

To raczej kwestia etyczna niż prawna. Nikt nie udowodni panu Wantuchowi, że agitacja na rzecz głosowania za jego projektem miała coś wspólnego z wyborami.

– Można prowadzić kampanię wyborczą na terenie szkoły?

– W szkole nie można prowadzić agitacji skierowanej do uczniów, to jest niezgodne z prawem.

– A agitacja skierowana do rodziców?

– Nie ma przepisów, które by tego zabraniały, o ile nie wykorzystuje się do tego uczniów. Można np. wynająć salę w szkole na prowadzenie kampanii, oczywiście jednak odpłatnie. W małych gminach to często jedyne pomieszczenia, które można na ten cel zarezerwować.

– Część kandydat ów, jak na przykład Sławomir Ptaszkiewicz, rozpoczęła kampanię przedwcześnie. Czy ich sprawy także zgłosicie na policję?

– Najpierw do komisarza wyborczego. To dotyczy nie tylko pana Ptaszkiewicza, takich przypadków jest więcej. W tym momencie zgłosiliśmy już pana Ptaszkiewicza i pana Graniwida Sikorskiego za rozpoczęcie kampanii przed rejestracją komitetu. Porządkujemy materiały dotyczące prekampanii także innych kandydatów, być może więc będzie więcej zgłoszeń do komisarza wyborczego.

– Prezydent Krakowa otwiera centrum kongresowe oraz wiele innych inwestycji w ramach kampanii czy swojej pracy? Według Łukasza Gibały, niezależnego kandydata na prezydenta, prof. Jacek Majchrowski powinien sobie wziąć urlop przed wyborami.

– Nie posunąłbym się aż tak daleko. Nie uważam, że prezydent powinien wziąć urlop na okres całej kampanii. Za każdym razem jednak, kiedy organizuje spotkanie wyborcze, powinien mieć wolne w pracy albo powinno się ono odbywać po godzinach urzędowania. Będziemy to sprawdzać. Interesuje nas także używanie samochodu służbowego do celów wyborczych.

Jeśli prezydent dojechał na spotkanie wyborcze służbowym samochodem, czy koszty benzyny zostały wliczone do kampanii? Zamierzamy się także uważnie przyglądać wydatkom na promocję miasta.

Chcemy sprawdzić, ile zostało wydane na ten cel w poprzednim roku, a ile w tym. Nie powinno być tak, że w trakcie kampanii wyborczej kandydat reklamuje się za pieniądze publiczne.

– Jak udowodnić, że akurat zwiększenie wydatków na promocję jest efektem kampanii?

– To nie jest łatwe, ale będziemy wszystko skrupulatnie sprawdzać. Jeśli zauważymy, że na spotkaniach wyborczych są obecni urzędnicy, to będziemy chcieli się dowiedzieć, kto za to płaci.

– Pierwsze spotkanie wyborcze prezydenta prowadziła jego rzeczniczka prasowa, byli na nim obecni także inni urzędnicy.

– Sprawdzimy, czy byli po godzinach pracy. Urzędnicy nie mają zakazu pojawiania się na spotkaniach wyborczych, ale nie mogą tego robić za pieniądze publiczne, tylko po pracy, prywatnie.

Kiedy na takie spotkanie przychodzą w ramach swoich obowiązków, to jest to podporządkowywanie sobie administracji samorządowej przez kandydata na potrzeby kampanii wyborczej i finansowanie kampanii ze środków publicznych.

– I co wtedy?

– Jeśli znajdziemy takie przypadki, to będziemy je zgłaszać do komisarza wyborczego i na policję. To byłoby bardzo poważne naruszenie kodeksu wyborczego.

– Przed wyborami politycy składają zawsze mnóstwo obietnic. Jak chcecie ich z tego rozliczać?

– Patrzymy na to raczej jako na szansę dla kandydatów i wyborców na lepszą komunikację. Zbieramy te wszystkie obietnice, staramy się je zapisywać i niedługo opublikujemy na stronie internetowej. Wszystkie punkty programu, zapisane czy wypowiedziane, będą dostępne w jednym miejscu.

Będziemy proponować kandydatom, by przysyłali nam swoje materiały promocyjne i programy. Wychodzimy z założenia, że informowanie nas o obietnicach będzie z korzyścią dla nich, jak i wyborców. Będziemy również od osób kandydujących zbierać deklarację, czy zdecydują się składać sprawozdanie z realizacji swoich postulatów raz do roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski