Leszek Długosz: Z BRACKIEJ
Składający się z rozmaicie znaczących, szumiących i śpiewających, drzew w muzyce - w piosence, i w tych tzw. prawdziwych opusach. Nie wchodząc w szczegóły, rozmaite gwiazdy w różnych utworach, muzycznie i słownie opiewały te niezwykłe istoty - drzewa. Dla człowieka, dla wszystkich mieszkańców planety, będące dostępnym źródłem pożytków i przyjemności. Stanowiąc, przy okazji zauważmy, jak żaden inny ożywiony element Natury, wzór wierności i przywiązania do miejsca swego urodzenia. No tak, jak wiadomo - o zieleni można by nieskończenie
Zacząłem więc oto otrzymywać sygnały - listy, telefony, e-maile w sprawie obrony - zagrożonego zielonego terytorium w mieście. Uchylić się nie mogę, ani nie chcę. Przeciwnie, zamierzam czynić, ile się da - to jest medialnie trąbić, ostrzegać, uprzedzać. Właśnie nawet uprzedzać, nie lekceważąc głosów do mnie docierających, nawet nie mając dość ścisłych informacji. Lepiej bowiem - tak rozumuję - uczynić w tej materii trochę wrzawy na zapas, niż zaniechaniem dopuścić do szkód, które latami potem trzeba będzie naprawiać, odzyskiwać. Tedy do konkretów. Chodzi o to, by przez pochopność, interes zakryty (w bardzo rozmaitym pojmowaniu słowa - interes) nie dopuszczać do uszczuplania ilości zieleni w Krakowie. Do podejrzanie pospiesznego pozbywania się niewygodnie usytuowanych drzew. Do przedwczesnej likwidacji egzemplarzy, zakwalifikowanych jako - stare, niezdrowe, zagrażające itd., a potem, jak się okazywało nierzadko, że były to błędne diagnozy. Lecz okazywało się też, że zyski firm, zajmujących się owymi operacjami, były za to dobrze trafione... Rzucam dla przykładu ubiegłoroczną decyzję "wymiany akacji" na Rynku Głównym. To prawda, sprawnie tę podmianę wykonano. Nowe egzemplarze zakwaterowano w obrębie Rynku rzetelnie. Ale żal pięknych, starych drzew. Nowe do wyciętych mają się tak, jak jakiś towar z Tesco, albo z innego Geanta do pięknych przedmiotów z Desy. Tym bardziej, że po ścięciu okazało się, iż wcale z kondycją tych akacji nie było tak źle. Przywołuję też niedawne afery, kompletne upustynnienie ronda Mogilskiego, skandaliczne zniszczenie drzewostanu w Parku Jerzmanowskich. Dziś piszę, bo alarmujące otrzymuję "donosy" (ale także w prasie już czytałem na ten temat) w sprawie planowanego okrojenia (to jest wycięcia drzew) przy Błoniach, wzdłuż Alei 3 Maja. Nawet nie podnoszę głosu, w kwestii tak oczywistej - jak cenny jest ten ostatni w Śródmieściu zielony deptak. Jaki ma koloryt i jak wrósł w tradycję krakowskiej rekreacji. A tu donoszą o zakusach likwidacji tego miejsca. Kosztem potrzeby zmodernizowania dojazdu do stadiony Wisły. Nie tędy droga, panowie! Nie za taką cenę. Nie wiem, jak, którędy wam droga, dla tej stadionowej eurociżby,) ale nie tędy. Szumię o tym dziś prewencyjnie, zapobiegawczo. Jednak z pełnym przekonaniem, że lepiej wcześniej szumu narobić, niż siekierę do pnia, bez konieczności, bezsensownie przyłożyć... W kwestii szczegółowej - na placu przed klasztorem Franciszkanów, rozleciał się, albo rozebrany został, stelaż ochraniający drzewo posadzone przed paroma laty, a mające upamiętnić określoną oficjalną okoliczność (bez wchodzenia w szczegóły). Drzewko jest jeszcze za słabe i za małe. Pierwsze większe zgromadzenie ludzkie na tym placu może je uszkodzić, nawet zniszczyć. Może by pracownicy z Plant albo Ojcowie Franciszkanie wzięli pod ochronę to wdzięczne zielone stworzenie i coś zaradzili?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?