Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz rodzinny jako semafor

Liliana Sonik
Archiwum
Wizyta trwała około 20 minut, z czego lekarka mną zajmowała się jakieś 5 minut, a pozostałe 15 minut zajęło jej pisanie papierków. Biurokracja w absurdalny sposób kradnie czas lekarzy. Powoli zaczynamy dostrzegać, że żyjemy w dyktaturze procedur.

Na Zachodzie też tak jest, ale lekarz ma dyktafon i fachową sekretarkę do pisania. Bo godzina pracy sekretarki kosztuje jedną czwartą tego, co godzina pracy lekarza.

Na temat służby zdrowia mamy zdanie wyrobione. Zapominamy jednak, jak bardzo w ciągu dwu ostatnich dekad wydłużyła się średnia długość życia Polaków. Może lepiej jemy, może poprawiliśmy higienę, ale przede wszystkim żyjemy dłużej, gdyż jesteśmy lepiej leczeni.

Tak, tak! Amicus Plato, lecz lepszą przyjaciółką jest prawda: jesteśmy lepiej leczeni! Ale być leczonym lepiej niż ćwierć wieku temu to żadna sztuka. Wtedy nie było ani leków, ani informacji, ani nowoczesnej diagnostyki: systemem zarządzał niedobór. I jego bękart – korupcja. Teraz w polskim systemie opieki zdrowotnej karty rozdaje biurokracja: niekończące się procedury, papiery, statystyki, nakazy i zakazy.

Lekarz rodzinny został ubezwłasnowolniony i skierowany na odcinek prewencji oraz kataru. Jest zawiadowcą stacji do ustawiania semaforów na specjalistów. Gdy przynoszę mu wyniki badań, kieruje mnie na dodatkowe badania i do dwu specjalistów. Proszę o wypisanie recepty na dwa lekarstwa, które niedawno temu dostępne były bez recepty. Lekarz odmawia i po recepty wysyła mnie do kolejnego specjalisty. Dostaję więc trzy skierowania do trzech specjalistów, a nie czuję się wcale jakoś ciężko chora. Pytam, o co chodzi: ano chodzi o to, że lekarz ogólny nie ma prawa przepisać banalnego przeciwzapalnego specyfiku, ponieważ to musi zrobić reumatolog lub ortopeda. W przeciwnym razie mogłabym dociekać przed sądem odszkodowania za nieuprawnione leczenie, więc lekarz się nie ugnie. Odchodzę z kwitkiem.

Jak może działać system tak skonstruowany? Nie może! Demotywuje pacjenta, odbiera zaufanie do lekarza, o kosztach nie wspomnę. To jest żałosne.

Postęp sprawia, że medycyna staje się coraz bardziej skomplikowana i coraz droższa. Już nie ma doktorów, których podstawowym narzędziem były słuchawka i doświadczenie. Najgłupszą diagnozę poprzedza multum badań, usg, analiz. A ponieważ żyjemy dłużej, to częściej wymagamy pomocy lekarskiej. I tak nakręca się spirala kosztów. To jednak wszystkiego nie tłumaczy.

U nas system sypie się bardziej niż gdzie indziej. Eksperci piszą na ten temat mądre analizy, prawdopodobnie pożyteczne. Nie jestem specjalistą. Rozmawiam jednak z lekarzami, rozmawiam z chorymi, obserwuję system i widzę, że nikt nie jest zadowolony. Naprawdę nikt.

 

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski