Przed Sądem Rejonowym w Zakopanem rozpoczął się proces dr. Mariana P., byłego wicedyrektora i ordynatora zakopiańskiego szpitala. Lekarz jest oskarżony o przyjęcie łapówek od pacjentów i próbę skorumpowania Leszka K., byłego już oficera Komendy Głównej Policji w Warszawie. Policjant na prośbę lekarza miał sprawdzać, czy na telefonach dyrekcji zakopiańskiego szpitala nie ma podsłuchów. Funkcjonariusz ma zarzuty w tej sprawie.
Ordynator w kajdankach
Ta historia zbulwersowała opinię publiczną. W maju 2014 r. policjanci weszli do domu ordynatora Mariana P. i wyprowadzili go w kajdankach, a w świat poszła informacja, że w mieszkaniu medyka zabezpieczono ponad milion złotych w gotówce.
Z aktu oskarżenia wynika, że śledczy mają dowody, iż były ordynator w latach 2002-2011 przyjął od rodziny swoich 4 pacjentów łapówki w łącznej kwocie 5 tys. zł. Każdemu z nich obiecał, że dzięki temu chorzy szybciej będą mieli operację.
Korumpował policjanta?
- Sprawa ma jednak także i drugi aspekt - mówił prokurator. - Ustalono bowiem, że ordynator tak bardzo bał się, że jego i dyrektor zakopiańskiego szpitala podsłuchuje policja, iż miał wymóc na ojczymie jednego ze swych pacjentów, by ten sprawdził czy jest tak w rzeczywistości. Sprawa wydawała się prosta, bo ów ojczym pacjenta to znajomy ordynatora Leszek K.
Mężczyzna w 2013 r. pracował w Komendzie Głównej Policji w Warszawie. Wcześniej był m.in. szefem oddziału Centralnego Biura Śledczego w Nowym Sączu. Leszek K. zgodził się spełnić prośbę dyrekcji zakopiańskiego szpitala i wykonał kilka telefonów do swych kolegów po fachu w Krakowie. Ci nic mu nie powiedzieli, ale rozpoczęli przeciwko niemu śledztwo. Efekt? Były już dziś policjant też stanął przed zakopiańskim sądem za przekroczenie swych uprawnień.
Jesteśmy niewinni!
Zarówno Marian P. jak i Leszek K. nie przyznali się do winy. Były mundurowy odmówił składania wyjaśnień.
Inną postawę zajął Marian P., który przez blisko trzy godziny przedstawiał przed sądem swoje racje.
- Zaprzeczam bym kiedykolwiek wziął jakieś pieniądze od któregokolwiek z pacjentów - mówił były ordynator.
Opowiadał, że w ciągu 21 lat swojej pracy zawodowej wykonał około tysiąca operacji.
- Policja przesłuchała 187 moich pacjentów lub członków ich rodzin. Tylko czterej fałszywie twierdzą, że coś od nich przyjąłem - dodał.
Jeśli chodzi o kontakty z Leszkiem K., były ordynator przyznał, że się znali, bo operował jego pasierba.
W 2013 roku dyrektor Regina Tokarz oraz Marian P. byli przekonani, że ktoś ich podsłuchuje, więc oskarżony lekarz faktycznie zapytał policjanta, czy mógłby dla niego sprawdzić, czy tak się dzieje.
- Zaznaczyłem jednak, by pomógł mi tylko wtedy, gdy nie będzie to kolidowało z jego obowiązkami i prawem - dodał.
Świadek nie pamięta
Podczas rozprawy sędzia Leszek Łowczowski przesłuchał kobietę, która twierdziła, że dała Marianowi P. 1000 złotych, a w zamian skrócił on okres oczekiwania jej ojca na zabieg z 8 miesięcy do 3 tygodni.
Świadek nie pamiętała wielu faktów, m.in. terminu wszystkich konsultacji jej ojca w zakopiańskim szpitalu. Zdaniem obrońców doktora P., jak i jego samego, świadczyło to o tym, że mogła kłamać.
Obu oskarżonym grozi do 10 lat więzienia. Proces potrwa jeszcze długo. Sąd ma do przesłuchania 23 kolejnych świadków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?