Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Lewi" busiarze na celowniku służb

Łukasz Bobek
Powiat tatrzański. Rozpoczęła się akcja wyłapywania kierowców busów, którzy łamią przepisy ruchu drogowego oraz prawo m.in. podatkowe. Policja już zatrzymała trzy dowody rejestracyjne i dwa prawa jazdy. A to dopiero początek całej zaplanowanej na lato operacji

- Żarty się skończyły - zapowiadają podhalańskie służby. Policja, urząd skarbowy, Inspekcja Transportu Drogowego, a teraz
jeszcze straż miejska wytoczyły wojnę busiarzom, którzy nie przestrzegają prawa i przewożą pasażerów bez uprawnień.

To ludzie, którzy wsiadają za kółka swoich busów i kursują od przystanku do przystanku 2-3 minuty przed planowanym przyjazdem regularnego busa, by zabrać wszystkich czekających.

Pasażerowie na to nie zwracają uwagi, ponieważ zależy im na tym, by jak najszybciej dotrzeć do celu. Tymczasem legalnie działający przewoźnicy jeżdżą pustymi pojazdami, choć płacą między innymi za możliwość wjazdu na przystanki.

Kontrole wzmogli pracownicy urzędu skarbowego, policji i Inspekcji Transportu Drogowego. Ich łączona akcja polegała na sprawdzeniu nie tylko, czy kierowcy mają licencje na przewóz i czy wywiązują się z niej w należyty sposób (m.in. czy trzymają się rozkładu jazdy), ale także, czy zarejestrowali swoją działalność i czy nabijają sprzedane bilety na kasę fiskalną. Dodatkowo policjanci i ITD sprawdzają stan techniczny pojazdów.

- Policjanci zatrzymali dwa prawa jazdy za przewóz zbyt dużej liczby osób. Jeden z przewoźników przewoził bez zezwolenia. Kolejny jeździł niezgodnie z rozkładem - wylicza Roman Wieczorek, rzecznik zakopiańskiej policji. Zdarzył się nawet przypadek, że policjanci przerwali kurs busa do Morskiego Oka, ponieważ jego stan techniczny zagrażał bezpieczeństwu. W sumie mundurowi zatrzymali trzy dowody rejestracyjne.

Z kolei urząd skarbowy w ciągu ostatniego weekendu nałożył na busiarzy mandaty w wysokości 3 tys. zł.

- W długi weekend rozpoczęliśmy kontrole przewoźników, które będą kontynuowane przez cały sezon letni - mówi Marek Trzaskoś, komendant straży w Zakopanem.

Patrole straży w wybranych punktach sprawdzały każdego przejeżdżającego busa. - Kontrolowaliśmy przede wszystkim to, czy kierowcy mają zezwolenia na pracę na terenie Zakopanego - przyznaje komendant.

Kontrole straży miejskiej polegają na tym, że strażnicy w oznakowanym samochodzie parkują w wybranych zatoczkach przystankowych i sprawdzają każdego busa, którzy podjeżdża zabrać pasażerów.

- Fakt, że wtedy nielegalni busiarze nie podjeżdżają i nie możemy ich wylegitymować. Ale przynajmniej uderzymy ich po kieszeni przez to, że nie będą mogli zabierać klientów - twierdzi Marek Trzaskoś, dodając, że straż miejska nie ma prawa pracować w cywilu ani dokonywać prowokacji. Kontrole w zatoczkach przystankowych będzie jednak prowadzić regularnie.

Jednak zdaniem busiarzy - tych legalnie działających (jest ich na terenie miasta ponad 100, a drugie tyle posiada licencje wydawane przez starostwo tatrzańskie), to wszystko niewiele daje. - Problemem nie są bowiem kierowcy bez licencji, gdyż jest ich niewielu. O wiele większy problem stanowią kierowcy, którzy mają licencje na przewóz osób, ale ten nieregularny.

Ci mogą przewozić ludzi, ale nie mogą wjeżdżać na przystanki. Lecz i tak to robią, bo mandat za takie wykroczenie to zaledwie 100 zł - mówi Jakub Karpiński, prezes Zrzeszenia Transportu Prywatnego w Zakopanem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski